Kiedy dzisiaj zajrzałam do statystyk okazało się, że zaskoczyliście mnie przynajmniej kilka razy. Co nie jest trudnym zadaniem, bo zaglądam tam rzadko. Nie będzie wielkich podsumowań. Tuż po Nowym Roku pojawi się TOP 10 roku 2014 oraz nieszczęsne Fakapy roku 2014. I tyle. Bo lepiej patrzeć przed siebie, niż za. A te teksty czytaliście w mijającym roku najczęściej:
1. Dwie trzecie – hit tego lata
Na pierwszym miejscu. Myślałam, że znajdzie się tu coś, co wywołało dyskusję, coś mało poprawnego politycznie, a tymczasem jest tekst o tym, jak dobrze nas kiedyś nakarmiono. Później długo do nich nie zaglądaliśmy, nie ma już Marcina Jabłońskiego, więc chyba trzeba się będzie wybrać i zweryfikować pierwsze zachwyty. Albo podtrzymać – to się okaże.
2. 22 pomysły na prezenty gwiazdkowe dla głodomorów i nie tylko
Stosunkowo świeży tekst, który ma bardzo dużo wejść. Nie dziwię się, sama lubię takie zestawienia, zwłaszcza jeśli nie są kryptoreklamą. W takim razie pomysły na prezenty gwiazdkowe wciągam na listę postów obowiązkowych przed Bożym Narodzeniem. Innymi słowy: za rok też będą.
3. Solec 44 – Baron na wysokościach
Pewnie chcieliście poczytać o byczych jądrach, ale akurat tego w Solcu nie jedliśmy. Przepraszam. Pamiętam w jakich okolicznościach pisałam ten tekst. Wróciliśmy do domu dość późno, po kolacji w Solcu, następnego dnia wcześnie rano mieliśmy samolot do Rzymu. Oczywiście nie byliśmy spakowani, ale jakie to ma znaczenie? Weszłam do domu, przywitałam się ze zwierzakami i zabrałam za pisanie. Z jakiegoś powodu tymi wrażeniami chciałam się w Wami podzielić już, natychmiast.
4. 7 dni, 7 śniadań – Aioli
Pewnie zainteresowało Was śniadanie za złotówkę, co? Ostatnio widziałam knajpę, która ściągnęła ten pomysł od Aioli. Ciekawa jestem jak im pójdzie.
5. L’enfant Terrible – nie baw się jedzeniem. Albo się baw.
Pierwszy z dwóch tekstów o Dzieciaku. Osobiście wolę ten drugi, ale Wy wybraliście pierwszy. Odjechane pomysły Michała Brysia przyciągają nie tylko tu, bo choć knajpa nie ma nawet roku, już teraz warto pamiętać o zrobieniu rezerwacji. Bez niej możecie się odbić od drzwi. Kuchnia Dzieciaka ewidentnie ma wzięcie.
6. Gar Jakubiaka – knajpa dla wszystkich
Niech zgadnę co Was tu przyciągnęło, hm? Czyżby leniwe? Na leniwe rzeczywiście do Jakubiaka warto. Leniwe mają moc!
7. Hell’s Kitchen – koszmar z piekła rodem
Tekst wkurzonego człowieka o tym, jak można zepsuć nawet najlepszy format. Dokładnie tego dotyczył. Wiele osób go kompletnie nie zrozumiało i z automatu przyjęło, że jest to zamach na prowadzącego. No cóż, czytanie ze zrozumieniem bywa trudne i ogólnie męczące.
8. Polska gastronomia przydrożna – studium dziadostwa
Ooo, tutaj byłam bardzo, bardzo zła. Zła i przy okazji rozżalona poziomem całej masy knajp, barów i restauracji, które zamiast strudzonych wędrowców karmić – trują. Wiele się w tej kwestii nie zmieniło, ale bądźmy dobrej myśli.
9. Stara Kuźnia – mazurska perełka z Top Chefem w tle
Stara Kuźnia nas w sobie rozkochała i cieszę się, że tak często o niej czytaliście. Miejsce zdecydowanie warte zapamiętania i odwiedzenia. A ich móżdżek jagnięcy i chłodnik to odlot. Fajne miejsce z duszą, którym rządzą same rezolutne babeczki.
10. 10-ciu wspaniałych, czyli subiektywny przewodnik po bieszczadzkich artystach
Tu mnie zaskoczyliście. Nie sądziłam, tak wielu z Was będzie chciało poczytać o moich mniejszych i większych bieszczadzkich odkryciach. Pozytywnie mnie zaskoczyliście, żeby było jasne. To też ciekawa informacja dla mnie, więc w przyszłym roku postaram się, by pojawiało się tutaj więcej takich ciekawostek z różnych stron świata.
Wysoko znalazło się też kilka zagranicznych knajp i większość tekstów z podróży, co mnie bardzo cieszy, bo z pewnością będziemy szli z blogiem w tę stronę. On jest przede wszystkim dla Was, ale sami traktujemy go trochę jak pamiętnik. Z czasem wiele wrażeń umyka, a tu mamy je na wyciągnięcie kilku kliknięć. Dużym powodzeniem cały czas cieszy się przewodnik po Krecie, co jest miodem na moje serce, bo naprawdę mocno się do niego przyłożyłam (szkoda, że nie widzieliście notatek, które robiłam na kolanie, w samochodzie, w powietrzu, podczas rozmów z całą masą ludzi, itd. O dziwo wszystkie kartki wróciły ze mną do Polski, choć prawdopodobieństwo pogubienia ich było więcej niż wysokie).
Trochę żałuję, że nie wpadliśmy na pomysł założenia bloga wtedy, kiedy się poznaliśmy, czyli przeszło osiem lat temu. Co prawda mam w różnych zeszytach, które namiętnie kolekcjonuję, sporo notatek z podróży, ale to nie to. Umknęło nam sześć lat wspólnego szwendania się po świecie, podczas których nie zapisywaliśmy adresów najlepszych jadłodajni, do jakich trafialiśmy. To duża strata, ale ponownie – patrzmy przed siebie, nie za. Bo przed nami rok, który zapowiada się wyjątkowo ciekawie. I bardzo, bardzo smacznie.
Ach, no i Wasze ulubione Kulinarne Mody też są wysoko, co chyba cieszy mnie jeszcze bardziej, bo świadczy o tym, że macie duże poczucie humoru.
Magda