W ubiegłym roku konsekwentnie pozostałam przy książkach. W tym będzie trochę inaczej – będą prezenty na każdą kieszeń. Od domowych konfitur, przez śmieszne wałki, aż po poważny sprzęt za miliony monet. Wszystko to, co może okazać się przydatne, wszystko to, co wpadło mi w oko i kilka rzeczy, które mam, więc tym bardziej polecam. A także kilka takich, które chciałabym mieć. Mikołaju?…
Na pewno wiecie, jak miło jest dostać słoiczek czegoś pysznego. Jeszcze milej jest, kiedy zawartość słoiczka została przygotowana przez obdarowującego. To jest patent z jednej strony na niskobudżetowe świętowanie, a z drugiej taki podarunek od serca, którego nie da się kupić za żadne pieniądze. Przepadam za prezentami wykonanymi własnoręcznie, bo wymagają dużo więcej zaangażowania, niż przeciągnięcie karty przez czytnik. W ubiegłym roku dostałam genialne ciasteczka, możliwe, że jedne z lepszych, jakie jadłam. Do tego od przyjaciółki, która twierdzi, że gotować nie umie, nie lubi, a piec, to już w ogóle. Pomyślcie o takim podarunku dla kogoś bliskiego. Serce topnieje też gratis.
0 zł
Własna spiżarnia, ewentualnie możecie ograbić rodziców lub dziadków
2. Etykiety na weki
Niezobowiązujący drobiazg. Fajna rzecz dla kogoś, z kim może nie jesteśmy bardzo blisko, ale chcemy dać sygnał, że pamiętamy. Ewentualnie dodatek do prezentu właściwego.
Smaczne, zdrowe, kolorowe. Opcja dla Warszawiaków, bo trzeba się pofatygować osobiście. Syropy kręci Julian, ten sam, który serwuje odjazdowe drinki. W tym roku dostępne będą: malinowe z liśćmi kafiru, pomarańczowe z autorską mieszanką korzeni i bardzo świąteczne – żurawinowe z pomarańczą. Dla tych, którzy albo nie potrafią, albo są byt leniwi na to, by samodzielnie bawić się w przetwory, ale w sercu jednak mają iskrę bożą. Wystarczy zawiązać kokardkę i uroczy drobiazg gotowy.
Sezonownik to taki kalendarz dla analogowców. Jestem jednym z nich i nadal nie używam kalendarza w telefonie/komputerze. Muszę mieć papier i koniec. Do tego Sezonownik podpowie nie tylko gdzie i o której mamy jutro spotkanie, ale też na jakie warzywa i owoce aktualnie jest sezon, więc jeśli komuś zdarza się bezradnie rozłożyć ręce przed uginającym się straganem, to ten czarny zeszycik przyjdzie mu z pomocą. Kasia Federowicz i Aleks Baron opatrzyli też każdy miesiąc odkopanymi w czeluściach starych książek przepisami i swoimi do nich komentarzami. Sezonownik można kupić na poniższej stronie lub w wielu punktach stacjonarnych. Wszystkie wyszczególnione są pod linkiem.
Prezenty bezużyteczne, ale ładne. Takie lubię najbardziej, bo przyjemność nie musi być praktyczna. A może nawet nie powinna. Pewnie w czeluściach internetu znajdzie się cała masa takich sklepów, ale z jakiegoś powodu te przedmioty mnie ujęły.
Jedna z kilku przydatnych w kuchni ikonografik dostępnych u Follygraph. Fajna, pomysłowa i bardzo praktyczna rzecz. Po roku gapienia się na taki plakat, szczęśliwy obdarowany będzie nie do zagięcia w kwestii podziału mięsa. Dla wegetarian opcja z kawą lub nożami.
Srebrne i mówiące wszystko o pasji nosicielki. Kiedyś zobaczyłam takie u przyjaciółki i chyba dobrze je zapamiętałam, skoro przyszły mi do głowy przy okazji pisania tego tekstu.
To był rok, który należał do blogerów jeśli chodzi o ilość opublikowanych książek. Jedne są fajne i przydatne, inne są… inne. Wiem jedno – Jadłonomia znika z półek, nim zdążysz mrugnąć, a Marta odniosła prawdziwy sukces. I wcale nie trzeba być weganinem, by dać się zainspirować, albo zapragnąć kremowego tofurnika (czyli sernika z tofu). Więcej książkowych inspiracji znajdziecie tutaj.
Podglądam poczynania marki Bern on Table od bardzo dawna, właściwie od początku. Wiedziałam, że kiedyś znajdzie się w tym zestawieniu. Czarny dąb to materiał i wdzięczny i nie. Wdzięczny, bo twardy i piękny, ale też trudny, bo lubi się kruszyć podczas suszenia i szybko tępi narzędzia. Warto sprezentować komuś taką piękną deskę, zwłaszcza, że nie ma dwóch identycznych egzemplarzy.
Prenumerata jest naprawdę miła, zwłaszcza zimą. Wiecie – kapcie, koc, kubek kakao, fajny magazyn na kolanach. Dla każdego, kto lubi jeść, czytać przy jedzeniu, jeść przy czytaniu i czytać o jedzeniu. Wiem, bo praktykuję.
Mój absolutny hit. Od czasu, kiedy kupiłam Contigo nie chcę nawet słyszeć o żadnym innym kubku. Znacie te nieszczelne zamknięcia? Herbatę, która stygnie, nim zdążycie się napić? Założę się, że tak. Contigo będzie świetnym prezentem dla kogoś, komu po pierwsze jest ciągle zimno, a po drugie lubi nosić wszystko w torbie czy plecaku. Testowałam – nigdy nie wyciekła nawet kropla, a wierzcie mi – nie byłam delikatna i mojej torebce zdarzało się przelecieć kilka metrów. Poza tym bardzo długo trzyma ciepło. Zwykle zabieram go ze sobą również w długie podróże, bo wolę pić z niego kawę, niż z papierowego kubka, który dają na stacji benzynowej czy lotnisku.
Trochę kojarzą się z babcią, trochę z dzieciństwem. Teraz wracają do łask. Są uroczo staromodne i chyba jednak mają swój urok. Jeśli więc macie wśród znajomych kogoś, kto prowadzi blog z przepisami, albo namiętnie wrzuca zdjęcia jedzenia na insta, to musicie wiedzieć, że emaliowany garnek, kubek lub miska są aktualnie przebojem i masthewem.
Kto sam z siebie kupi sobie taki wałek? Nikt lub prawie nikt. To jest wałek na prezent. Wyłącznie.
od 115 zł/sztuka do 299 zł/zestaw 3 sztuk Mood for Wood
16. Porcelanowe jednorazówki Revol
Zabawne, porcelanowe kubeczki, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak plastikowe jednorazówki. Kiedyś, w ramach żartu, kupiłam i mam. Wszyscy bez wyjątku dają się nabrać, że podaję im kawę w jednorazówce. Prezent dla kuchennych gadżeciarzy z poczuciem humoru. Można kupić jedną sztukę lub cały zestaw.
Niektóre dziewczyny pewnie znają takie boxy w wydaniu kosmetycznym. A tymczasem można zamówić pudełka ze zdrową żywnością, bez konserwantów i niezdrowych dodatków z comiesięczną dostawą do domu. W każdym pudełku znajduje kilka produktów, których próżno szukać w sklepach. A może macie do obdarowania jakichś studentów, którzy cienkie stypendium niefrasobliwie przepuszczają na czynsz i pięć dych na imprezy? Raz w miesiącu kurier może ich uratować od śmierci głodowej. A tak bardziej serio – to fajny pomysł, aby kogoś zapoznać z ciekawymi produktami, albo przeciągnąć święta do czerwca.
To zawsze dobry pomysł dla kogoś, kto lubi gotować. Wystarczy wstukać frazę “warsztaty kulinarne” w wyszukiwarkę i z pewnością coś w Waszej najbliższej okolicy się znajdzie. Oprócz nauki można z nich wynieść świetne znajomości, bo przecież w takich miejscach spotykają się ludzie, których łączy wspólna pasja. Poza tym jest to jeden z obszarów, na których znani np. z programów telewizyjnych szefowie kuchni wychodzą do ludzi i dzielą się wiedzą. Jeśli więc masz koleżankę, która potajemnie kocha się w Adiku Feliksie, to możesz wygooglować kiedy będzie prowadził najbliższe warsztaty i przyprawić koleżankę o migotanie przedsionków.
średnio 200 – 400 zł. w zależności od tematu przewodniego i prowadzącego
19. Ceramika Bolesławiec
Klasyka. Pięknie wygląda i na stole, i na zdjęciu. Przepadam za Bolesławcem i mam całkiem pokaźną kolekcję. Zresztą w tym zestawieniu chyba wyraźnie widać moją słabość do ceramiki. Lubię te sygnowane imieniem, bo dają wrażenie intymności, jakby ta rzecz została zrobiona specjalnie dla mnie. Jednak Bolesławiec jest dość specyficznym prezentem, więc uważajcie, by nie rozminąć się z upodobaniami obdarowywanego.
od 20 zł za kubek do 600 zł za komplet obiadowy Bolesławiec
20. Szybkowar
Ta lista jest też trochę moją listą, a szybkowar to świetna sprawa i jest u mnie na dość wysokiej pozycji w litanii o roboczym tytule “Ach, chcę”. Biorąc pod uwagę cenę, ważne jest też to, że można go używać i na płycie elektrycznej, i na gazie, i na indukcji. Kto wie, ile przeżyje remontów kuchni i przeprowadzek? Jeśli więc ją kochasz i nie chcesz, by hodowała sobie żylaki w nieskończoność stojąc przy garach – kup jej szybkowar.
Często spotykane w profesjonalnych kuchniach, doskonałe naczynia żeliwne. Drogie, ale z dożywotnią gwarancją. Coś tam od nich mam, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Bardzo długo utrzymują temperaturę i równomiernie rozprowadzają ciepło. Można na gazie, można do piekarnika. Właściwie wszystko z nimi można. To są te ponadczasowe przedmioty, które towarzyszą nam całymi latami.
Gęsiarka 6,2 l. – 1274 zł, tajine – 1099 zł, garnki 5,3 l. – 1209 zł, więcej w linku poniżej ShopAlike strona producenta: Le Creuset
22. KitchenAid
Wiele osób o nim marzy. I słusznie. W internetach pieszczotliwie nazywany “kiciuciem”. Mam od wielu lat taki, jak na pierwszym zdjęciu – Artisan 7. Maszyna nie do zdarcia. Myślę, że gdybym wrzuciła do niego kamienie, to też by mieszał. Teraz chyba wolałabym szafirowy, albo żółty ale hej!, ten też jest super. Akcesoria są drogie, jednak warto w nie inwestować, bo to sprzęt na całe życie. Dlatego nie bądź kutwa i kup swojemu Kiciusiowi kisiusia. Niech ma. Tylko koloru nie pomyl, bo będzie afera.