Bardzo się cieszę. Ze szczęścia oszaleję dopiero wtedy, kiedy Fakapy w ogóle nie zaistnieją, ale na razie bardzo się cieszę. W porównaniu do ubiegłorocznej długiej listy, rok 2014 okazał się być bardzo, bardzo łaskawym. Nie ma nawet pięciu knajp na tej liście! Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być dwie: albo jesteśmy bardzo wybredni i prawie nie chadzamy do przypadkowych restauracji, albo polska gastronomia ma się coraz lepiej. Opcja pierwsza jest prawdą, w opcję drugą bardzo chcę wierzyć. Ponownie zatruć odnotowaliśmy okrągłe zero. To był naprawdę dobry rok. Dlatego miejmy to już z głowy i szybko przejdźmy do pięknego, tłustego TOP 10.
(Nie)chlubne pierwsze miejsce. Wiedziałam, że nic tej knajpy nie przebije już w momencie płacenia rachunku. Archetyp i ucieleśnienie najgorszych gastronomicznych koszmarów. Wszystko z mrożonki, zamiast masła jakiś dziwny tłuszcz do smażenia niespiesznie topiący się na pierogach, grzyb na oknach. A także przyczynek do napisania tekstu o kondycji polskiej gastronomii przypadkowej. Niestety wciąż aktualnego.
Szczęśliwie już nie istnieje. Niech spoczywa w pokoju. Za panowania Barona było tam świeżo i smacznie. A później zaczął się powolny upadek tego miejsca. Było średnio, później słabo, a na końcu fatalnie. Lokal Bistro otrzymuje pośmiertne odznaczenie za nieświeżego łososia, obrzydliwe, sine placki ziemniaczane i niestrawność.
Za bezpodstawną bufonadę szefa kuchni. Za potraktowanie gości z góry. Za sugerowanie, że twarde mięso ma być twarde, a my się nie znamy. Po tej recenzji dostałam mail od właściciela restauracji, który swoją postawą wygrał wszystko. Właściwie to wyróżnienie jest personalne, a nie dla całej restauracji – specjalnie dla Dominika Nie Będę Po Pani Jadł Duraja, szefa kuchni w Wodnej Wieży.
Jedna odpowiedź
lol ;]