Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Pij wodę z kranu – mówili. Będziesz eko. Albo się rozchorujesz…

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Swego czasu dość mocno promowane było picie wody z kranu. W sumie ma to wiele zalet – nie zużywamy butelek, nie daj Boziu plastikowych, nie musimy biegać do sklepu i dźwigać ciężarów, no i mamy do niej dostęp szybki, łatwy oraz powszechny. A mnie to zawsze trochę śmierdziało.

Głównie brudną rurą. Poza tym woda z kranu mi nie smakuje, więc jej nie piję. Staram się kupować tę w szklanych butelkach. Z resztą temat plastiku i tego, jak używać go mniej, poruszyłam tutaj. To wcale nie jest takie trudne i nie wymaga wielkich poświęceń, ot, kwestia odrobiny myślenia.

Nie ukrywam, że bezpośrednim impulsem do powstania tego tekstu był post dr Katarzyny Świątkowskiej, która wg mnie wyczerpała temat, więc przytaczam w całości. Przyznaję, że do tej pory opierałam się na świadomości jak wyglądają rury od środka (fujka po stokroć!) i niejasnym przeczuciu, że tam muszą być jakieś formy życia. Niekoniecznie te, z którymi chciałabym się blisko przyjaźnić. Teraz nie mam wątpliwości, że moje sceptyczne podejście do picia wody z kranu było zasadne. Poczytajcie, wyciągnijcie wnioski i zróbcie z tą wiedzą, co uważacie.

Dr Katarzyna Świątkowska pisze:

CO ŻYJE W POLSKICH KRANACH?

Armia ciekawych żyjątek. Mało sympatycznych, niestety.
Istnieje wielki rozdźwięk pomiędzy tym co mówią naukowcy zajmujący się rzeczywistym badaniem wody wodociągowej i „eksperci” zapewniający w gazetach, telewizji o tym, jakim dobrodziejstwem jest to, co płynie w naszych kranach. Z pewnością, słyszeliście jak zdrową mamy w Polsce „kranówkę”…

Ciągle zachęcam: nie wierzcie we wszystko co Wam mówią. Lepiej to weryfikować.

Poniżej przytaczam badania, które są dość hm… interesujące i z pewnością dla wielu zaskakujące.

(Oczywiście, muszę zaznaczyć, że dla dla przeciętnego pacjenta nieporównywalnie większym problemem jest brak ruchu, otyłość, czy zła dieta niż to, że czasami w kranówce może być “coś” powodującego biegunkę, bóle brzucha. Chociaż … już w przypadku ludzi o obniżonej odporności może być to wielki problem).

Często pojawiają się komunikaty, że woda wodociągowa zawiera bakterie coli. Czy zastanawialiście się co to znaczy?

Escherichii coli szukamy w wodzie wodociągowej oceniając czy nadaje się do spożycia, bo obecność tych bakterii wskazuje na ŚWIEŻE zanieczyszczenie wody tym, co jeszcze niedawno przebywało w jelitach innych ludzi i/lub zwierząt. Czyli – mówiąc brutalnie – kałem.

Jak badana jest polska kranówka?

Podczas analizy wody niemożliwe jest śledzenie wszystkich organizmów chorobotwórczych, które mogły w niej zamieszkać. Analizuje się tylko „bakterie wskaźnikowe” (należą do nich: 1-bakterie grupy coli, 2-bakterie E.coli, 3-paciorkowce kałowe, 4-Clostridium). Co, jeśli nasza woda ich nie ma? To jest mniejsze PRAWDOPODOBIEŃSTWO (ale to wcale nie wyklucza) obecności innych chorobotwórczych „stworków”. Mamy przecież jeszcze grzyby, wirusy i pierwotniaki, no i całe mnóstwo zupełnie innych bakterii .

Styczeń 2017r (1) Najwyższa Izba Kontroli ocenia, że jakość wód, które są uzdatniane jest bardzo kiepska. W 40% kontrolowanych przypadków nikt nie przejmował się tym, że w pobliżu ujęcia wody, bezkarnie można odprowadzać ścieki, składować odpady promieniotwórcze, rolnicy mogą do woli sypać nawozy sztuczne i środki ochrony roślin, hodowcy budować fermy i wielkie obory, w których zwierzęta produkują mnóstwo … no wiadomo czego, dopuszczalne jest grzebanie zwłok zwierzęcych, mogą powstawać cmentarze (1). Wnioski po kontroli: „Przedsiębiorstwa wodociągowe i gminy nie gwarantują należytej jakości wody pitnej (wodociągowej). Ponad 40 proc. właścicieli ujęć wód nie wystąpiło o ustanowienie strefy ochronnej wokół ujęcia wody pitnej. Ponad 40 proc. wójtów, czy burmistrzów nie raczyło informować o jakości wody, w sposób wymagany przepisami prawa (2).

Właściciele wielu domostw w naszym kraju korzystają z przydomowych szamb. Czy myślicie, że ich treść pozostaje tylko w nich? Otóż, nie. Oficjalnie w raporcie sprzed roku (2) stwierdzono: „Istotnym źródłem możliwego zanieczyszczenia poziomów wodonośnych, zawierających wodę przeznaczoną do spożycia przez ludzi, jest zanieczyszczenie zawartością powszechnych w Polsce szamb”.

Cóż, woda krąży w przyrodzie. To, co jest w szambie jest skutecznie przenoszone w strumieniu wód gruntowych na odległość kilkudziesięciu metrów. Mamy pecha, jeśli woda, którą mamy w kranie jest pobierana z okolicy, gdzie takich szamb jest sporo…. a prawdopodobieństwo tego, jak stwierdził NIK jest spore. Smacznego.

Co żyje w rurach?

Im dalej od stacji uzdatniania tym więcej „żyjątek” (3). Niespodziewanie, różnorodność i ilość mikrobów wyśledzonych w „kranówce” jest często znacznie większa niż w stacji uzdatniania. To sugeruje aktywne rozmnażanie tego „towarzystwa” gdzieś po drodze (9-15). A już końcowe odcinki rur są przez nie szczególnie preferowane (16-18).

„Głównym rezerwuarem bakterii mających znaczenie dla zdrowia nie jest toń wodna monitorowana w badaniach kontrolnych na Stacjach Uzdatniania Wody, lecz to co rośnie w środku wodociągów – biomasa bakterii, grzybów, glonów, pierwotniaków i wrotków – nie monitorowana w badaniach rutynowych” (Grabińska-Łoniewska, A., Sieć wodociągowa jako środowisko bytowania i przenoszenia mikroorganizmów, Technologia Wody, 2011, Tom 3)(10).

Generalnie, dla zdrowych ludzi nie stanowią zagrożenia. Mogą być jednak problemem w sytuacji zmniejszonej odporności

Osady biologiczne. Słyszeliście o czymś takim?

Mikroorganizmy nie są takie głupie. Budują „osiedla”= biofilmy, żeby nie dać się zabić. We wszystkich systemach dystrybucji wody powstaje pewien rodzaj zbiorowiska współpracujących ze sobą bakterii, grzybów i pierwotniaków, przyczepionych do wnętrza rur, oblepionych substancjami polimerowymi (EPS), które same sobie specjalnie wytworzyły. Jeśli bakteria (grzyb) załapie się do takiej wspólnoty, chroni się przed środkami odkażającymi, ma szansę na przetrwanie i wydanie licznego potomstwa (4).

Uwaga:
“Zapewnienie nawet bardzo dużej ilości środków dezynfekcyjnych w wodzie wodociągowej nie gwarantuje całkowitego zniszczenia obrostów biologicznych” (23).

Opisano pięć etapów rozwoju biofilmu w sieciach wodociągowych. Początkowo drobnoustroje przyklejają się do twardej powierzchni potem nieodwracalne wiążą się z nią, potem dojrzewają narastają, jeszcze bardziej dojrzewają i narastają, na koniec- w 5 etapie fragmenty biofilmu okresowo odrywają się (5). Oswobodzone grzyby i inne mikroorganizmy płyną wprost do użytkowników „kranówki”(6-8).

Inne bakterie. Nie tylko coli

Choćby, Aeromonas. Wprawdzie występują głównie w naturalnych zbiornikach wodnych, ale przebywają również w zlewach, wannach i innych wilgotnych miejscach. Nie tylko. Izolowane są z butelkowanej wody mineralnej (20). Ich obecność (pomimo dezynfekcji wody) stwierdza się w osadach biologicznych i chemicznych tworzących się wewnątrz sieci wodociągowej (21). Czasem powodują zapalenie tkanki łącznej, posocznicę, biegunkę podobną do cholery oraz różne zakażenia ran, układu moczowego.

W biofilmach wewnątrz rur wodociągowych stwierdzono też szkodliwe drobnoustroje z rodzajów Legionella, Helicobacter, Mycobacterium i Cryptosporidium (22).

Procesy oczyszczania i dezynfekcja wody w Stacjach Uzdatniania obniżają liczebność bakterii Legionella pneumophila w niewielkim stopniu (19) (Joanna Bąk, Bakterie Legionella w logistyce systemów zaopatrzenia w wodę, Logistyka 2015, nr 4)

Bakteria Helicobacter pylori może być przyczyną choroby wrzodowej i raka żołądka. Uważa się, że przenosi są przez osobisty kontakt, bo dużo zachorowań występuje rodzinnie. Kto by pomyślał, że przyczyną zakażeń może być też woda wodociągowa? (24).

Stwierdzono występowanie Helicobacter pylori w biofilmie pokrywającym od środka rury w sieci wodociągowej (25).

Warto zwrócić uwagę na to, że jeśli skontaktujemy się z wredną bakterią, która np. trafi do naszej wody, to czy zachorujemy zależy od ogólnej odporności i od tego czy w jelitach za pomocą odpowiedniej diety udało się nam wyhodować dość dużo pożytecznych bakterii. Bo one są naszą „tarczą” przeciwko chorobotwórczym mikrobom. To, co karmi pożyteczne bakterie to PREbiotyki czyli błonnik rozpuszczalny obecny w niektórych roślinach. Krótko mówiąc- po wypiciu skażonej wody jedynie niektórzy zachorują.

Do tego, w naszym kraju nie jest prowadzona statystyka dotyczących zakażeń przenoszonych drogą wodną.

Tak jak z suplementami. Nikomu przyjdzie do głowy powiązanie poważnego schorzenia ( problemów z nerkami, wątrobą itp) z jakimś „nieszkodliwym, naturalnym” suplementem kupionym w końcu bez recepty , (no bo co innego leki na receptę, one mają przecież ulotkę z możliwymi działaniami niepożądanymi , WAW!), A suplementy często zawierają dodatek szkodliwych substancji , dodanych nieprawnie, “po cichu”. Żeby odchudziły, poprawiły potencję lub masę mięśniową, by poskutkowały, wtedy klient je poleci innym i wrócił po następne. Ale już późniejszych problemów zdrowotnych po nich raczej nikt nie bada. Zupełnie jak biegunek po „kranówce”.

Grzyby

Stacje uzdatniania wody zmniejszają liczbę grzybów w wodzie ale nie usuwają wszystkich. Analizy próbek wody w kranie często wykazują większą liczbę grzybów niż przed wejściem do systemu dystrybucji. Po wprowadzeniu się do wodociągów one zamieszkują na wewnętrznych powierzchniach rur, w biofilmach i tam się mnożą. Żyją sobie tam spokojnie, bowiem w przepisach dotyczących jakości wody pozostają ignorowane „Badania grzybów potencjalnie chorobotwórczych nie są wykorzystywane w ocenie jakości wód” (29).

A wiele grzybów wyizolowanych z uzdatnionej wody pitnej może być chorobotwórczych, w szczególności Aspergillus i Candida.

Czarne drożdże. Czarne charaktery w polskiej „kranówce” (26)

„Badania prowadzono od listopada 2008 do marca 2009 r., pobierając wodę co miesiąc, z 10 punktów końcowych “u klienta” w polskich miastach. Wśród licznej grupy grzybów drożdżopodobnych i pleśniowych, stwierdzono grzyby potocznie nazywane “czarnymi drożdżami”. Ich liczebność sięgała blisko 690 kolonii, wszystkie należą do potencjalnych patogenów. Są sprawcami feohyfomikoz, głównie zakażeń podskórnych. Przeprowadzone badania udowodniły, że woda pitna może być jednym z bardzo istotnych rezerwuarów grzybów potencjalnie chorobotwórczych dla człowieka”(26).

Żeby nie było nam przykro

W Niemczech opisywano występowanie ciemno zabarwionych kolonii grzybów mogących powodować grzybice u ludzi (Exophiala equina, Exophiala lecanii-corni) wyhodowanych z wody wodociągowej (27). Grzyby potencjalnie chorobotwórcze zostały wyizolowane z uzdatnionej wody pitnej we wszystkich badaniach przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii, USA, Niemczech i Polsce (28, 30).

Aspergillus spp. był izolowany z 33% próbek wody miejskiej wodociągowej. Może powodować zakażenia i choroby alergiczne. Penicillium, Trichoderma i też były szczególnie często izolowane. Mogą uczulać lub powodować infekcje u ludzi (35,36).

W szpitalu uniwersyteckim w Oslo opisano przypadki pacjentów cierpiących na inwazyjną grzybicę-aspergilozę, którzy zostali zarażeni … wodą wodociągową – drobnoustroje izolowane z niej miały identyczny materiał genetyczny jak te wyhodowane od pacjentów (jak widać, tropiąc mikroby będące sprawcami zakażeń postępuje się podobnie jak badając ojcostwo). Woda była źródłem zakażeń przez Fusarium w szpitalu w Houston, również dowodem była identyczność DNA sprawców=grzybów izolowanych od pacjentów z DNA grzybów z wody wodociągowej (31-34) (hm… trudno mi sobie wyobrazić podobne dochodzenie śledzące DNA chorobotwórczych drobnoustrojów w polskich szpitalach).

Obecne często w sieci wodociągowej Aspergillus fumigatus i A. niger są powszechnymi alergenami i mogą powodować oportunistyczne inwazyjne zakażenia u hospitalizowanych pacjentów z obniżoną odpornością (37-42).

Pierwotniaki

Poza bakteriami, grzybami , z transportu wodociągowego „na gapę” korzystają też inni pasażerowie. Pasożytów ani ich „dzieci” – czyli jaj, w zasadzie NIE SZUKA SIĘ kiedy bada się wodę. A są one bardzo odporne i oporne. Nie dają się tak łatwo wyeliminować przez chlorowanie (52) (Skażenie wody formami dyspersyjnymi pasożytów, Edward Hadaś, Monika Derda, Łukasz Skrzypczak, Marcin Cholewiński, Katedra i Zakład Biologii i Parazytologii Lekarskiej, Uniwersytet Medyczny im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu)

Cryptosporidium – pierwotniak, wywołuje biegunki. Zakażenie może przejść w stan przewlekły, zwykle u chorych z upośledzoną odpornością. Skażenie Cryptosporydium stwierdza się w wodzie wstępnie uzdatnionej w 13% próbek i w 22% próbek kranowej.

Skażenie wody kranowej lambliami jest identyczne. I niestety, ale wygląda na to, że zarażenia przez wodę tymi pasożytami są niedocenianym problemem (43) (Bojar H., Kłapeć T. Woda jako potencjalne źródło zarażenia ludzi i zwierząt pierwotniakami z rodzajów Cryptosporidium i Giardia. Medycyna Ogólna i Nauki o Zdrowiu. 2011;17(1):45-51).

Lamblioza jest najbardziej rozpowszechnioną postacią biegunki pierwotniakowej. Lamblia, nazwana w Wikipedii czule „ogoniastkiem jelitowym” , jest nieźle przygotowana do inwazji. Ma swoje przyssawki, 4 pary wici a jej przetrwalniki są bardzo odporne na wszystko.

Badania w Wielkiej Brytanii (w Polsce nikt tego nie zrobił) wykazały obecność cyst Giardia aż w 46% prób wody uznanej za zdatną do picia.

Lamblie w USA były przyczyną epidemii, która wystąpiła po spożyciu wodociągowej wody chlorowanej i objęła ponad 403 000 osób (53-55).

W Polsce, co najmniej 5% populacji jest zarażona, czyli co 20 Polak. U ok. 10% dochodzi do objawów chorobowych. Najczęściej chorują dzieci w wieku 2-5 lat. Objawy- m.in. nudności, wzdęcia, bóle brzucha, głowy, wysypka i stany podgorączkowe, biegunka. (diagnostyka- antygen lamblii w kale, lub/i cysty w kale, eozynofilia we krwi obwodowej). Osoba zarażona wydala okresowo cysty z kałem -w jednym wypróżnieniu może znajdować się wiele milionów cyst, które niekiedy trafiają do wody, a chlor im nie straszny. Chlorowanie wody niszczy bakterie coli, ale jest niewystarczające do zniszczenia cyst lamblii.

W Polsce negatywne wyniki miana coli w wodzie uważa się za zapewnienie, że woda jest wolna od „żyjątek” pochodzących z jelit. Nieprawda. W czasie wielu epidemii lambliozy wykrywano obecność cyst pasożyta w wodzie, przy jednoczesnym braku Escherichii coli. (52)

Pełzaki w kranie i w wodzie butelkowanej

Pełzaki należące do rodzajów Acanthamoeba są rozpowszechnione w środowisku, ale możemy się na nie natknąć w wodzie wodociągowej, w wodzie butelkowanej (44-50). Czasem mogą być niesympatyczne. Rośnie liczba przypadków groźnego zapalenia rogówki oka przez nie wywołanego. Najczęściej ma związek z soczewkami kontaktowymi i użyciem skażonych roztworów do ich pielęgnacji, wliczając w to WODĘ WODOCIĄGOWĄ. Schorzenie głównie występuje u osób młodych, zdrowych i o nie zaburzonej odporności. Jest bardzo trudne w leczeniu.

Butelkowana

W USA opisano jedenaście epidemii w latach 1971-2006 związanych z wodą butelkowaną. Jedna z nich, w 2000 roku, zatrucie spowodowane było wodą sprzedawaną jako woda dla niemowląt lub jako woda źródlana- pochodziły z tego samego źródła. Zidentyfikowano 95 przypadków ostrej choroby żołądkowo-jelitowej przypisywanej Salmonella Bareilly w 10 stanach. Średnia wieku wynosiła 6 lat, a wielu pacjentów było niemowlętami. (51)

Toxoplasma gondii – kolejny pierwotniak pasożyt

Przebieg zarażenia jest najczęściej bezobjawowy lub skąpoobjawowy- często powiększenie, stan zapalny węzłów chłonnych, objawy podobne do mononukleozy. U niektórych jednak, z obniżoną odpornością, może skończyć się bardzo źle. Naprawdę dużym problemem może być zarażenie kobiety w ciąży.

Teoretycznie, do zarażenia wystarczy jedna oocysta. A one są szeroko rozpowszechnione w glebie i wodzie Do zarażenia toksoplazmozą najczęściej przez spożycie niedogotowanego mięsa, szczególnie wieprzowiny lub picie skażonego, surowego mleka, kontakt z chorym kotem, picie skażonej wody.

Groźba zakażenia wodą wodociągową T. gondii jest większa niż wcześniej sądzono, opisywano wybuchy toksoplazmozy na dużą skalę spowodowane zanieczyszczeniem wody pitnej (wodociągowej) (57).

W 2014 roku naukowcy ogłosili, że woda pitna może być ważnym źródłem toksoplazmozy i to WCALE nie w Afryce, tylko w krajach rozwiniętych.

Częstość zarażenia T. gondii w Polsce wynosi średnio 35,81% (od 5 do 65% populacji w zależności od regionu). Oocysty pochodzące od kału zarażonego kota lub kotowatych trafiają do gleby, wody i potem czasami spożywamy je wraz ze źle umytymi warzywami i owocami.

Badania obecności oocyst Toxoplasma gondii w wodzie wykazały skażenie wody wodociągowej na poziomie 3,3% (56). W badaniu w Polsce wykazano związek między spożyciem wody z własnej studni a obecnością we krwi przeciwciał przeciwko toksoplazmozie świadczących o bliskim i osobistym kontakcie z tym pasożytem (58).

Oocysty T. gondii są odporne na chlor i inne rodzaje dezynfekcji ale są spore więc łatwo je usunąć za pomocą standardowego postępowania w czasie uzdatniania wody (57). Zdarzało się jednak, że te działania zawodziły (59) i dochodziło do epidemii. W latach 1971-2002 odnotowano 764 udokumentowane epidemie związane z wodą pitną, które doprowadziły do 575,457 przypadków zachorowań i 79 zgonów (Blackburn i wsp. 2004, Calderon 2004); jednak szacuje się, że prawdziwa ilość zachorowań związanych z wodą wodociągową jest znacznie wyższa.

Jeszcze chlor

Trihalometany powstają, gdy chlor zawarty w wodzie wodociągowej reaguje z substancjami organicznymi też w niej obecnymi. Badania sugerują związek między piciem takiej wody a rakiem pęcherza i odbytnicy (60-68).

Reklamy przekonują, że trzeba spożywać 2 litry wody (o niewiadomej przeszłości, z koniecznie plastikowej butelki) , albo wręcz przeciwnie- słyszymy, w telewizji i czytamy w gazetach że Polacy to tacy szczęściarze, bo mają taką zdrową „kranówkę”. Mamy większą szansę by dowiedzieć się o tym, że gwiazda schudła, roztyła się, rozwiodła, zakochała, itp. itd. niż o tym, że w naszej kranówce powszechne są grzyby i groźne bakterie, albo, że składniki plastiku przełażą nieproszone do napojów i żywności po to, by nam zaburzać delikatną i cenną równowagę hormonalną. Słyszeliście o bisfenolu? Naśladuje estrogeny. Nawet są sugestie, że wszechobecny plastik odpowiada za to, że jesteśmy coraz grubsi. Według mnie, dowody są na tyle mocne, że warto się zastanowić (we wcześniejszym artykule przytaczałam badania).”

Koniec cytatu, przypisy tutaj.

W moim przekonaniu temat został wyczerpany. Uprzedzając pytania “Co w takim razie pić?” wtóruję dr Świątkowskiej – wodę z kranu. Tyle, że przepuszczoną przez dobry filtr. Nie napiszę Wam też, że powinniście się wyrzec tej butelkowanej, to jest trudne lub często niemożliwe. Sama piję i będę piła butelkowaną wodę, ale ze szkła, bo taka mi smakuje najbardziej. Natomiast picie wody prosto z kranu, bez żadnego filtra po drodze, to naprawdę jest umiarkowanie dobry pomysł.

A i tak najważniejsza w tym wszystkim jest świadomość, jak z resztą zawsze, więc nie wariujmy. Po prostu bądźmy świadomi i dzielmy się tą wiedzą.

Magda

Uważasz, że to potrzebny wpis? To super. Będzie mi bardzo miło, jeśli go udostępnisz!

 

 

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz