Czasem powiedzieć, że ludzie to świnie to obelga dla świń. Tak sobie egoistycznie egzystujemy, produkujemy tony śmieci, marnujemy tony jedzenia, a po nas choćby potop. Gorzej, jak się okaże, że z tą reinkarnacją to nie jest bujda – odrodzimy się w niezłej dupie. Od zawsze powtarzam, że najgorszym, co przytrafiło się Matce Ziemi są ludzie. Ale przecież to nie my toniemy, prawda?
Wszystkie duże zmiany zaczynają się od małych rzeczy. Zawsze tak było. Nie musimy oddawać dorobku życia na organizacje charytatywne, nie musimy czynić wielkich gestów. Czasem wystarczy, że zmienimy coś małego w codziennych nawykach, że powiemy o tym innym albo… napiszemy na blogu. Bo niby czemu nie?
Jeśli chodzi o dbanie o przyrodę, to mamy sporo różnych problemów: ścieki, plastik, zaszłości z ministrem Szyszko i jeszcze kilka innych. Dziś pomówmy o plastiku. Wg danych Greepeace każdego roku do mórz i oceanów trafia 13 milionów ton plastiku – od torebek, przez rurki, butelki i wszelkie inne śmieci, których biodegradacja jakoś nie chce się imać. W przeliczeniu to mniej więcej jedna ciężarówka na minutę. Jak skończysz czytać ten tekst, będzie to już pięć ciężarówek. Są miejsca, w których nie da się wyjść z wody bez plastikowej torebki przyklejonej do łydki (doświadczyłam), są też takie, w których nie da się chodzić po plaży bez kaloszy.
Nie bez powodu na zdjęciu głównym jest żółw. Żółwie bowiem mylą dryfujące plastikowe torebki z meduzami, które są ich przysmakiem. Jak powszechnie wiadomo na drodze ewolucji żółwie morskie nie wykształciły jeszcze umiejętności trawienia plastiku, więc chorują lub się nim duszą.
No water, no life. No blue, no green.
– dr Sylvia Earle
Czy wiecie, że cykl życia plastikowej torebki to 12-15 minut? Albo, że w ostatniej dekadzie wyprodukowaliśmy więcej plastiku, niż w całym ubiegłym stuleciu? Albo że między Hawajami, a Kalifornią jest śmieciowa wyspa na tyle duża, że ma już swoją nazwę – Great Pacific Garbage Patch? Jest mniej więcej wielkości stanu Texas. Po oceanach dryfują całe wyspy ze śmieci, nie mówiąc o tym co można znaleźć w brzuchach wszelkich morskich stworzeń. My im to robimy – Nadworni Śmieciarze Planety Ziemia. Niby homo sapiens, a jednak taki bezmyślny. Nie twierdzę, że jestem święta. Nie jestem. Nie jestem też szaloną ekolożką i nie przykuwam się łańcuchami do drzew. Nie da się wyeliminować plastiku całkowicie, sami wiecie ile rzeczy jest pakowanych w plastik, choćby głupi papier toaletowy. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby mieć pewne rzeczy na uwadze, to naprawdę nic nie kosztuje, a im większa świadomość, tym większa skala zmian. Jak więc zacząć zmieniać świat poczynając od własnego poletka? Oto jak zużywać mniej plastiku:
1. Pożegnaj plastikowe torebki
Ja wiem – świat nie ułatwia. Niby w sklepach za plastikowe torebki trzeba teraz płacić, więc dużo osób zabiera na zakupy własne torby i chwała im za to, ale już na stoisku z warzywami każda głupia marchewka i pęczek rzodkiewek dostają własną plastikową torebkę. Nawet w osiedlowym warzywniaku dzieje się to samo, choć sprzedawca widzi, że przyszłam z koszykiem i mogę to wszystko zabrać luzem. W takich sytuacjach staram się minimalizować ilość plastikowych torebek i używać ich tylko wtedy, kiedy NAPRAWDĘ są niezbędne. Okazuje się, że dość rzadko.
2. Napoje z rurką? Odchodzi się od tego
Wyjątkiem są sytuacje, kiedy jesteście w miejscu na tyle egzotycznym, że boicie się bezpośredniego kontaktu ze szklanką i rurki są po prostu zalecane. We wszystkich innych spokojnie można je sobie darować i pić ze szklanki. Do domu kupuję papierowe. I tak ich nie używam, chyba że do zdjęć. Są nawet ładniejsze i dobrze wyglądają na instagramie.
3. Plastikowe sztućce i talerze to wiocha
I do tego widelce się łamią. Spokojnie można już dostać ich bambusowe odpowiedniki. Też lepiej wyglądają na instagramie. Zamiast plastikowych talerzyków na grilla na działce wybierzcie papierowe lub te z otrębów. Nie są smaczne, ale jadalne. A na pewno szybko się rozkładają.
4. Segregowanie śmieci świadczy o segregującym
Wiem, że nie wszędzie firmy odbierające odpadki świadczą taką usługę. Wiem też, że są miejsca, w których wywóz śmieci posegregowanych jest tańszy, niż tych zmieszanych. Jeśli macie to szczęście, że segregacja jest u Was promowana, to super. Jeśli nie – starajcie się używać szklanych pojemników i butelek, a później wywozić je do zbiorczych kontenerów. Plastik – to samo. Każda wieś ma takie kontenery. A jak nie ma, to ma sąsiednia.
5. Pojemniki kontra pojemniki
Wiem, szklane pojemniki do przechowywania żywności są droższe. Nie mam na to wpływu. Ale wiem też, że szklanych się lepiej pilnuje. Ile razy kupowaliście plastikowe pojemniki? Milion pińcet? Bo wyszły, bo pojechały z sałatką do znajomych i nigdy nie wróciły, bo są plastikowym gównem i się odbarwiły w zmywarce, bo się pogubiły wieczka? Na to się macha ręką jeszcze bardziej, niż na książki, których też ludzie nie oddają. Pojemniki są tanie, więc ani zguba nie boli, nia kupno nowych. Zaufajcie mi – szklanych się pilnuje. Ani nie giną, ani się nie odbarwiają w zmywarce. Do przechowywania jedzenia doskonale nadają się też słoiki. Teraz słoiki są modne, więc luz.
6. Zainwestuj w dobry kubek termiczny
I zamiast kupować na stacji kawę w kubku z plastikowym wieczkiem (które nota bene są obleśne, bo cholera wie kto te wieczka macał brudnymi paluchami, albo ile razy upadły komuś na podłogę, a do tego Polacy nie myją rąk, więc wyobraźnia podsuwa… No, co ja Wam będę dopisywała scenariusz, sami sobie wymyślcie). Własny kubek, to własny. Dobry jest szczelny i służy długo. Jest też sto razy ładniejszy, niż te ze stacji.
7. Kup sobie lunch box ze Spidermanem
Czy tam inną księżniczką. Są fajne metalowe czy bambusowe, wcale nie cięższe, niż plastik, a na pewno wytrzymalsze. I tak jak przy szklanych pojemnikach na żywność – tu też będziesz uważniejszy i swojego dobytku przypilnujesz. Poza tym wiecie, nawet w firmowej lodówce jak leży lunch box, to wiadomo, że jest czyjś. A jak plastikowe pudełko identyczne jak dziesięć innych, to zawsze znajdzie się jakiś prosiak, który ci wyżre mielonego od mamusi. Aha, lunch boxy wyglądają dobrze na instagramie.
8. Butelka na wodę nie musi być brzydka (i plastikowa)
Jeśli masz nawyk noszenia ze sobą wody, a od szklanych butelek urywa Ci się pasek w torebce, to kup butelkę wielokrotnego użytku i przelewaj do niej potrzebną ilość wody. A do domu kupuj w szkle. Te butelki są lekkie, przyjazne środowisku i dobrze wyglądają na instagramie.
9. Powiedz o tym znajomym
Sami ze swoimi pojedynczymi talerzami z otrębów i kubkami termicznymi jesteśmy niczym wobec skali, którą generuje zamykający na takie problemy oczy świat. Dlatego powiedz o tym znajomym, udostępnij ten wpis, a następnym razem jak zobaczysz, że wciąż używają plastikowych pojemników na żywność zmarszcz swój uroczy nosek i zapytaj: “O rany, to wy NADAL tego używacie?…”. Po prostu bądź przyjazny środowisku na tyle, na ile możesz być, bo małe gesty powodują wielkie zmiany.
Ściskam i całuję w czułe miejsce!
Magda
Uważasz, że to potrzebny wpis? To super. Będzie mi bardzo miło, jeśli go udostępnisz! 🙂