Myślisz, że jesteś skazany na samolotowe, plastikowe jedzenie? Albo lotniskowe pomyje, szumnie nazywane zupą? Zastanawiasz się co możesz zabrać ze sobą bez obawy, że cię ograbią i misternie przygotowaną, wielopiętrową kanapeczkę wyrzucą do kosza? Chciałbyś, ale się boisz? Podczas długiego lotu marzysz o domowym jedzeniu, z rezygnacją i obrzydzeniem zapychając się suchym ryżem z kurczakiem prosto z mikrofalówki? Z rozrzewnieniem patrzysz na chmury pod tobą, a oczy zachodzą ci mgłą na wspomnienie frykasów, które zostawiłeś w lodówce? To nie musi być scenariusz twojego najbliższego lotu. Ani żadnego kolejnego. Jeśli chcesz się dowiedzieć, co możesz zabrać do samolotu, czytaj dalej.
Czego nie wolno?
Przede wszystkim płynów w pojemnikach większych niż 100 ml. To obostrzenie nie dotyczy tylko jedzenia i mleka dla dzieci oraz płynów, które musisz mieć przy sobie z przyczyn zdrowotnych. Ale ty nie jesteś dzieckiem i jesteś zdrowy jak koń, prawda? Nie martw się, zaraz sobie poradzimy z napojami.
Sosy, pasty, zupy, przeciery, dżemy, galaretki, jogurty, miękkie sery w typie camemberta, etc. również traktowane są jak płyny. Wiem, to chore.
Nie wolno pakować jedzenia w folię aluminiową, bo wszystko, co wniesiesz później na pokład samolotu, najpierw musi zostać prześwietlone.
Co wolno?
Wszelkie płyny w pojemnikach większych, niż 100 ml., pod warunkiem, że zostały kupione już na lotnisku w strefie bezcłowej.
Płyny, dżemy, masło orzechowe, jogurty, sosy, dipy, etc. w pojemnikach mniejszych niż 100 ml. Zapamiętaj to, bo będzie ci potrzebny sos do sałatki.
Kanapki. Tu masz pełną dowolność, ale zlituj się nad współpasażerami i nie pakuj w nie kiełbasy, ani jajek na twardo. To nie PKP w drodze na kolonie dwadzieścia lat temu. Nie polecam jednakowoż pomidorów w plasterkach, bo po kilku godzinach zamiast dobrego chleba, będziesz jadł rozmoczoną gąbkę.
Wrapy, tortille, sajgonki a nawet poczciwe naleśniki na słodko lub słono. Zapakowane w szklane pojemniki lub papier i woreczki strunowe. Wszystko, co możesz wziąć w łapkę i ze smakiem zjeść. Tu ponownie masz dowolność jeśli chodzi o nadzienie. Mogą to być szybko przesmażone warzywa, może być mięso, może być zwykły dżemor w naleśnikach. Ogranicza cię tylko wyobraźnia.
Sałatki. Sałatki w szklanych pojemnikach, sosy w mniejszych opakowaniach (do 100 ml.). Ty decydujesz, co znajdzie się w twojej sałatce. Mogą to być same warzywa, może być mieszanka z twardym serem, może być coś bardziej treściwego na bazie kaszy czy makaronu. A może to być sałatka owocowa z rodzynkami, orzechami czy żurawiną. Sky is the limit.
Twarde sery. Niestety, tylko takie możesz bez obaw zabrać na pokład, wszelkie śmierdziuchy rozkosznie przelewające się przez palce odpadają, gdyż są traktowane jak płyn. I śmierdzą, a to nie fair w stosunku do współpasażerów jedzących pokładowy styropian. No, chyba że sprytnie wmieszasz je w sałatkę, lecz nie biorę za to odpowiedzialności. Ale kilka plasterków dobrego mimoletta – czemu nie?
Owoce. Wszelkie owoce, które łatwo zjeść. Ociekające sokiem kiwi nie będzie najlepszym pomysłem, ale już niezawodne i dostępne cały rok jabłka czy banany zawsze się sprawdzą. Ostatnio od śmierci głodowej uratowały mnie śliwki.
Warzywa. Marchewka? Proszę bardzo. Seler naciowy? Jak najbardziej. Pomidorki koktajlowe? Znakomity pomysł. Oraz milion sezonowych warzyw, jeśli akurat masz szczęście lecieć gdzieś latem. Wiesz, że kalafior na surowo jest pyszny? Tylko cebulę odpuść.
Oliwki, kiszone buraczki i inne tego typu przysmaki. Zadbaj, by odsączyć je z zalewy i zapakować w szklany pojemnik. W takiej formie przejdą.
Suszone owoce i orzechy. Idealna przekąska do podgryzania, kiedy totalnie wkręcisz się w nową książkę Kinga. Albo ukojenie małego głodu. Dla słodkolubów i słonolubów. Możesz zrobić własną mieszankę studencką lub zabrać tylko migdały, jeśli to właśnie one najbardziej ci smakują.
Chipsy owocowe i warzywne. Spokojnie można je kupić w większości dużych sklepów, można też zrobić w domu. To najłatwiejsza rzecz pod słońcem i o niebo zdrowsza, niż to, co możesz kupić na pokładzie samolotu.
Mały termos lub kubek termiczny. Pusty. Oczywiście możesz do niego wrzucić kilka plasterków cytryny czy imbiru. Po przejściu kontroli zalejesz je gorącą wodą w jakimkolwiek barze. Prawdopodobnie tylko w Polsce każą ci zapłacić za wrzątek.
Torebki z herbatą, saszetki z kawą. Właśnie po to był ci potrzebny ten termos.
Wszelkie batoniki i ciasteczka. Najrozsądniej jest upiec samodzielnie jakieś banalne w wykonaniu ciastka owsiane, które szybko sycą i długo uwalniają energię. Przepisów w internetach milion.
W sklepach sportowych, takich jak Decathlon, dostaniesz bardzo wygodne plastikowe sztućce turystyczne. Skup się raczej na łyżce, warto ją mieć, zwłaszcza jeśli zdecydujesz się zabrać ze sobą sałatkę. Jest mała, poręczna i wielorazowego użytku. Oczywiście w samolocie dostaniesz sztućce, ale jeśli czeka cię długi lot z przesiadką, a głód złapie gdzieś na lotnisku?… Miej łyżkę.
Zasada jest taka, że na wszelki wypadek wszystko pakujesz w woreczki strunowe, których pojemność nie przekracza 1 litra. Oczywiście ten litr to bzdura i nikt tego nie pilnuje, ale żeby nie było, że nie mówiłam. Jabłka bez woreczka oczywiście przejdą, ale jak trafisz na nadgorliwego, to ci je każe wyrzucić.
Latam bardzo często i spotkałam się już z najdziwniejszymi rygorami, które obowiązują wyłącznie na tym jednym, konkretnym lotnisku. Jeśli więc nie jesteś długonogą blondynką, a przed tobą nie stoi celnik pogrążony w kryzysie wieku średniego, to uśmiechem możesz nie załatwić sprawy (z tego miejsca chciałabym serdecznie pozdrowić wszystkich włoskich celników, właśnie jem tapenadę, której teoretycznie nie mogłam przewieźć w podręcznym, jesteście super!). Więc pakuj w te worki, bądź świętszy od Papieża, niech mają. I pamiętaj o pojemności.
Kanapki i tym podobne rzeczy uchronisz od rozpaćkania, jeśli przed włożeniem do woreczka zapakujesz je najpierw w papier śniadaniowy. Szklane pojemniki, które są ciężkie, możesz oczywiście zastąpić plastikowymi.
Pamiętaj o pokrojeniu sera czy owoców (jeśli tego wymagają) w domu lub hotelu, bo na pokład nie możesz zabrać ze sobą noża. A te plastiki, które dostaniesz od stewardessy do niczego się nie nadają.
2 Responses
Lubię wasze przewodniki, są najlepsze. Właśnie lecę na urlop i już się cieszę, że dzięki wam nie będę musiała jeść “pokładowego styropianu” hahahaha