Oczywiście, że w tytule robię sobie jaja, bo świat na serio byłby nie do przyjęcia. A tak bardziej poważnie – myślę, że to może być niezły sposób na zaprzyjaźnienie się ze szpinakiem. Tym razem nie jest to przepis “fit” ani “like4like”. Jest tu ser, jest śmietana i jest szczęście. Koniec, kropka.
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że nie istnieje coś takiego, jak “szpinak po belgradzku”, tak samo jak nie istnieje “bób po sycylijsku”. Dla uporządkowania wspomnień nazywam tak smaki, które zwożę z całego świata i wiem, że “bób po sycylijsku” jest nazwą, która całkiem nieźle się przyjęła. I nadal jest to najlepszy patent na bób, jaki znam. Przepis znajdziecie tutaj, a najsmaczniejsze odkrycia z Belgradu tutaj.
Przepis zawiera proporcje dla dwóch osób na dodatek do dania głównego, lecz spokojnie możecie je zdublować i potraktować ten szpinak jako danie główne. Ja tak robię i od razu piękniejszy świat. W przepisie możecie pominąć bułkę tartą, jeśli stronicie od glutenu. Ona daje tylko małe chrupnięcie i myślę, że w tej roli cudownie sprawdzą się orzechy włoskie.
Szpinak po belgradzku – przepis
Składniki:
– 400 g świeżego szpinaku
– 1 średnia cebula
– 2 ząbki czosnku
– 100 g gorgonzoli (możecie użyć Lazura)
– 100 g śmietany 18%
– łyżka oliwy
– sól, pieprz, gałka muszkatołowa – do smaku
– łyżka bułki tartej, jeśli ktoś chce
Wykonanie:
Cebulę kroimy w bardzo drobną kostkę i dusimy na oliwie tak długo, aż zmięknie. Dodajemy szpinak i gdy zmniejszy swoją objętość dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę. Mieszamy, dodajemy drobno pokruszony ser i śmietanę. Na średnim ogniu redukujemy aż sos zrobi się gęsty i oblepiający łyżkę. Doprawimy i przekładamy do kokilek. Ostatni, nieobowiązkowy etap, to posypanie bułką tartą i zapieczenie w 220 stopniach do momentu zrumienienia.
Smacznego!
Magda
Spodobał Ci się przepis? Będzie mi bardzo miło, jeśli podasz go dalej!