Jest północ, kiedy to piszę. Za mniej, niż dwanaście godzin będziemy żwawo przemieszczać się w stronę innego kontynentu. Nie lubię długich lotów, jak zarazy. Bo już chcę być na miejscu, a nie w konserwie, zaś klimatyzacja to zło wcielone. Jak więc sobie radzić, aby na miejsce dotrzeć we względnej kondycji? To łatwe.
1. Jedzenie jest podstawą sukcesu
Pisałam już kiedyś dość szczegółowo o tym, co można zabrać do samolotu. Rady te są nieustająco aktualne. Wiedz, że mając własny catering, będziesz na uprzywilejowanej pozycji w stosunku do współpasażerów jedzących pokładowy styropian podgrzany w mikrofalówce. Dlatego miej litość i nie obnoś się z tym bardziej, niż to konieczne.
2. Ubierz się wygodnie
Niby truizm, ale wierz mi – dres i wygodne buty to prawdopodobnie najlepszy strój galowy, jaki możesz sobie zafundować. Krótkie loty po Europie zniosą wszystko, nawet pantofle na niebotycznej szpili. Osiem, dziesięć, czy więcej godzin już nie bierze jeńców. Prawdopodobnie spuchną ci stopy, będziesz się czuć wymemłana/-y, zmęczona/-y, a na szczycie twojej wish listy będzie prysznic. Wierz mi, łatwiej to znieść w dresie, niż w mini, pończoszkach i push upie. Nie zapomnij też poręcznej, wielofunkcyjnej i absolutnie niezbędnej, nie tyko podczas lotu, chusty. Owiniesz nią szyję, gdyby klima za bardzo się rozszalała, przykryjesz się jak kocem, a na plaży użyjesz jej zamiast koca czy ręcznika. To jest podstawowa rzecz, bez której nie ruszam się w żadną podróż.
3. Higiena najpierw
Zrób sobie przysługę i zabierz mały płyn antybakteryjny, mokre chusteczki, antyperspirant, szczoteczkę i pastę do zębów. Jeśli czeka cię lot, podczas którego przeżyjesz noc, to wierz mi – rano tę szczoteczkę ucałujesz w sam środek włosia. Jeśli chcesz, możesz zabrać t-shirt i bieliznę na zmianę. Będą namiastką prysznica, zanim jeszcze wylądujesz i dotrzesz do hotelu.
4. Zapomnij o perfumach
Po prostu się umyj. Intensywne perfumy w długiej podróży to nigdy nie jest dobry pomysł. Mogą powodować ból głowy. Jeśli nie u ciebie, to u współpasażerów. Nie ma nic gorszego, niż sąsiad, który utknął w latach osiemdziesiątych, żywiący głębokie przekonanie, że Old Spice to najbardziej męski zapach wszech czasów.
5. Krem to twój przyjaciel
Zadbaj o krem do twarzy i drugi do rąk. Nawet, jeśli nie zamierzasz urządzić sobie podniebnej imprezy z procentami, to klimatyzacja wystarczająco wysusza. Są też całkiem sprytne jednorazowe maseczki i pewnie cała masa innych jednorazowych wynalazków, których jako kosmetyczna ignorantka nie znam. Woda termalna to też fajny patent, niestety działa tylko przez krótką chwilę i – imho – gówno, a nie nawilża. Dobry krem to twój przyjaciel. I krople do oczu.
6. Leki
Musisz? Jeśli musisz, to zabierz. Jeśli masz wrażliwy żołądek lub inne przypadłości – zabierz leki. Ale jeśliś zdrowym polskim koniem, to proszki na ewentualny ból głowy dostaniesz od stewardessy. Nie rób scen, to tylko kilka godzin.
7. Zrób sobie dobrze
Pamiętaj o dmuchanej poduszce w kształcie podkowy. Jest mała, po złożeniu nie zajmuje wiele miejsca i jest znacznie skuteczniejsza od poduszek, które dostaniesz w samolocie. Dzięki niej uchronisz się przed bólem karku, zsuwającą się głową i mało romantyczną pobudką na ramieniu sąsiada zionącego Old Spicem w równych proporcjach zmieszanego z wstępnie przetrawionym alkoholem. Druga sprawa to stopery. Prawdopodobnie dostaniesz je na pokładzie, ale co, jeśli nie? A do tego ten koleś od Old Spice’a będzie chrapał? A na bank będzie. Widziałeś ile w siebie wlał tego podłego wina? Weź stopery.
8. Bądź dla siebie miły – zmęcz się przed lotem
Nie żartuję. Śpij krócej niż zwykle, przekop ogródek, zrób ze sobą coś, co sprawi, że zapragniesz snu. Wsiądź do samolotu, rozłóż fotel i wyciśnij z tego, ile się da. Nie ma nic przyjemniejszego, niż pobudka i rozkoszne „Ojej, jeszcze tylko dwie godziny?!“. Dwie godziny to odpowiednia ilość czasu na śniadanie, kawę, mycie zębów i zmianę gaci.
9. Aspiryna i ćwiczenia
Jeśli masz problemy z zakrzepicą, albo jesteś grubym grubasem, albo ci się urosło więcej, niż norma – pamiętaj, że długotrwałe siedzenie w jednej, często niewygodnej pozycji, może doprowadzić do powstania zakrzepów. Co ciekawe – te mogą dać o sobie znać nawet dwa tygodnie po locie. Łyknij więc aspirynę, która pomoże rozrzedzić krew i co pewien czas wykonuj kilka prostych ćwiczeń rozciągających. No i pij dużo wody.
10. Ta zaraza – jet lag
Kiedyś myślałam, że jet lag dopada mnie tylko wtedy, kiedy lecę na wschód, natomiast lecąc na zachód przystosowuję się do zmiany strefy czasowej znacznie szybciej. Niestety, okazało się to wierutną bzdurą – jet lag mam tylko kiedy wracam do Polski. Będąc gdzieś w świecie jestem zbyt podniecona nowym miejscem, aby w ogóle zwracać uwagę na takie detale, jak fakt, że jest czwarta nad ranem. Co z tego, skoro ja właśnie idę na spacer?
Są proste patenty na to, aby w miarę szybko pozbyć się tych dolegliwości. Przede wszystkim jedz lekko na kilka dni przed podróżą i w samolocie. Dużo pij. Wody dużo. No i dokonaj na sobie małego gwałtu. Nawet, jeśli będzie środek nocy, a ty po dotarciu na miejsce będziesz tryskać energią, lub odwrotnie – w środku dnia będziesz padać z nóg, zrób wszystko, aby się dopasować. W nocy chociaż postaraj się zasnąć, za dnia przetrzymaj kryzys, dzięki czemu zaśniesz wieczorem o normalnej dla danego miejsca porze. Gratuluję, już następnego dnia koło południa nie będziesz pamiętać o czymś tak przykrym jak jet lag.
Genialny post! Od siebie dodałabym jeszcze jedną rzecz-opaskę na oczy, nie zawsze jest dostępna, a ratuje życie. Zasnę w hałasie, nie zasnę, gdy jest widno 🙂 co do wody termalnej, na pewno mozna wnosić ją na pokład, skoro jest pod ciśnieniem?
Jedna odpowiedź
Genialny post! Od siebie dodałabym jeszcze jedną rzecz-opaskę na oczy, nie zawsze jest dostępna, a ratuje życie. Zasnę w hałasie, nie zasnę, gdy jest widno 🙂 co do wody termalnej, na pewno mozna wnosić ją na pokład, skoro jest pod ciśnieniem?