Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Horyzont – rybna jak marzenie /Kołobrzeg

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Nad Bałtykiem jada się dorsza. Dorsza, flądrę, gofry, frytki oraz lody z proszku i wody mieszane we wiadrze na zapleczu. I może jeszcze rybną. Kołobrzeg przed sezonem jest trochę pusty, trochę smutny, a z nielicznych otwartych lokali zionie smród zeszłorocznego oleju, skutecznie odstraszając nawet bardzo głodnych wrażeń. Z lat szczenięcych zapamiętałam to miasto jako miejsce, które raz na zawsze wyleczyło mnie ze słabości do fląder, więc tym milej było przegnać złe wspomnienia i zastąpić je nowymi, zdecydowanie smaczniejszymi.

Horyzont to restauracja hotelu Aquarius, zaskakująco obleganego w pierwszej połowie maja. Do tego w czwartek. Właściwie wszystko, czego możecie się spodziewać po restauracji w pięciogwiazdkowym hotelu tam jest: znakomita obsługa, przyjemne dla oka, eleganckie wnętrze i zupełnie przyzwoita kuchnia.

Pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłam uwagę po otwarciu menu była wcale niezła lista lokalnych produktów przewijających się w kolejnych potrawach. Indagowany na tę okoliczność kelner zeznał, że mają rekomendację Slow Food. Wtedy pierwszy raz pomyślałam, że dobrze trafiliśmy.

Mój optymizm nieco nadwątliło amuse bouche, czyli miniaturowe kanapeczki z dawno już rozmiękłej bagietki z pastą paprykową. Cóż, swoje już odleżały i smakowały trochę jak kiepski catering na imprezie firmowej. Ale morale przy stoliku zdecydowanie podniosła świetna oliwa podana do pieczywa, nie wspominając o carpaccio z łososia marynowanego w solance kołobrzeskiej z opieńkami, kozim serem, żółtkiem sous vide i sosem z pasty ziołowej z gospodarstwa Pana Króla (35 zł.). Ten starter jest dziełem skończonym. Znakomite, subtelne i pięknie komponujące się smaki. Z jednej strony lekkie jak piórko, z drugiej wystarczająco wyraźne. Chrupiące warzywa w kontrze do miękkiego łososia, spajające wszystko płynne żółtko… Rewelacja.

IMG_2098Pierożki z dzika aromatyzowane majerankiem podane z sosem kurkowym (35 zł.) byłyby zupełnie smaczne, gdyby nie zdecydowanie zbyt twarde ciasto, więc konsekwentnie odkroiłam wszystkie ranty. Natomiast do farszu trudno mieć jakieś pretensje, był bowiem wilgotny i aromatyczny, a towarzystwo kurek bardzo na miejscu. Las się lubi z lasem, wiadomo.

Kiepsko wypadło tagliolini sepia z borowikami, wędzoną kaczką, szpinakiem i kozim serem (38 zł.) nie z powodu smaku, a z powodu rozgotowanego na śmierć makaronu, więc dość szybko wróciło do kuchni. No, co robić?

Horyzont Kołobrzeg

Po lewej pierożki z dzika, po prawej na górze amuse bouche, na dole makaron z wędzoną kaczką.

A teraz z uwagą pochylmy się nad gwiazdą tego wieczoru: bałtycką zupą rybną z grillowanym łososiem i warzywami (17 zł.). Tutaj poszliśmy w ciemno za radą kelnera. O jakże on nam dobrze doradził! Ta zupa jest wydarzeniem i choćby dla niej warto wybrać się do Horyzontu. Jest zupełnie inna od wszystkich, kawałki grillowanej ryby pływają w gęstym, aromatycznym i perfekcyjnie doprawionym kremie warzywnym, podbitym charakterystycznym smakiem smażonych na maśle borowików. Czujecie już ten ślinotok?
Propozycja dla tych, którzy nie lubią rybnej. Myślę, że nad tym talerzem szybko zweryfikują swoje poglądy.

IMG_2139Polędwiczki z dorsza na młodych kurkach z purée z pieczonej papryki i selera w sosie gorczycowym (54 zł.) to przyjemnie miękka, dobrze przyrządzona ryba, przełamana charakterystycznym smakiem pieczonej papryki i znakomitym sosem, który brawurowo łączy danie w spójną całość. Trudno mieć jakieś uwagi, ale uwaga! – to jest porcja dla drwala. Na zdjęciu nie widać proporcji, jednak to nie jest normalny talerz obiadowy tylko półmisek. Tak, dobrze czytacie, półmisek. Mimo odpuszczenia po drodze makaronu, we dwójkę zdołaliśmy wsunąć tylko… pół porcji.

IMG_2104Na szczęście deser zamówiliśmy tyko jeden na spółkę, bo istniało zagrożenie, że o własnych siłach nie wstaniemy od stołu. Crème brûlée w trzech odsłonach: waniliowy, cynamonowy i kawowo – pomarańczowy (16 zł.) to miły finisz. Mam słabość do tego deseru z kilku powodów: lubię go za delikatny, niezbyt słodki smak, za zderzenie dwóch różnych tekstur i dwóch różnych temperatur. I tutaj nie zawiódł, choć spośród trzech smaków prym wiódł ten klasyczny.

Trochę zaszaleli z dodatkami, co prawda bita śmietana w koszyczku z ciasta filo to fajny pomysł, ale całą resztę mogli spokojnie odpuścić, ze szczególnym wskazaniem na trójkącik białej czekolady w kropki, gdyż jest on tak finezyjny, jak przybranie deseru lodowego w prowincjonalnej cukierni. Nie żebym miała coś do prowincjonalnych cukierni, wprost przeciwnie, bywają naprawdę niezłe, staram się tylko wskazać na jarmarczną estetykę. Czasem mniej znaczy więcej. To samo dotyczy dorsza czy makaronu. Za dużo truskawek, za dużo storczyków, za dużo wszystkiego. Ale już basta.

IMG_2136Warto mieć na uwadze, że podają troć wędrowną, rybę rzadko spotykaną w restauracjach. To jeden z powodów, dla których chętnie tam wrócę. No i rybna. Rybną mają na tłustą piątkę, pamiętajcie o tym.

Kiedy zechcecie odetchnąć od typowo nadmorskich “przysmaków”, spójrzcie przychylnym okiem na Horyzont. Gdyby nie pasta, byłaby piątka. Pewnie szybko zapomniałabym o amuse bouche, ale wpadka z makaronem była znacząca, więc z pięciu robi się cztery. Co w sumie nadal jest niezłą rekomendacją, więc wpadnijcie tam na rybną, zaproście drwala na dorsza, a jak zjecie troć wcześniej niż ja, to napiszcie jak wam smakowała.

pigs4

Magda

Info

Hotel AQUARIUS SPA*****
ul. Kasprowicza 24
78-100 Kołobrzeg

Chef: Jacek Krakowiak

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz