Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Handroll – sprytne sushi w wersji street food /Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Od niedawna na Francuskiej możemy zjeść nie tylko pizzę, burgera, frytki z okienka, ohydnego kebaba, mniej lub bardziej udane wariacje na temat kuchni włoskiej czy urocze ciastka od Lukullusa. Pojawiły się też zabawne rolki, które można wziąć do łapki i zajadać w biegu.

IMG_2975
Od lewej: tempura, pasta z tuńczyka (na górze), philadelphia (na dole), tatar z łososia (na górze), pieczony łosoś z malinami (na dole).

Pomysł przywędrował do Polski z Australii i wygląda na to, że się przyjął. Tak przynajmniej wnioskuję po sporej ilości chętnych ustawiających się w karnej kolejce do tego maleńkiego lokalu. Wpadliśmy do nich któregoś popołudnia, zamówiliśmy wszystko, co akurat mieli na stanie, a na pytanie czujnej jak ważka ekspedientki, czy przypadkiem nie jesteśmy z jakiejś redakcji, sprytnie nie udzieliliśmy odpowiedzi. Nie z nami te numery, Bruner.

Zanim opowiem Wam o rolkach, wspomnę tylko, że koniecznie powinniście spróbować ich sosu z wasabi i Spritem. Obłęd w ciapki.

Niezła jest philadelphia (12 zł) z łososiem i serkiem. Bardzo subtelna i delikatna. Gdybym nie wiedziała, że hodowlany łosoś to trucizna, pewnie jadałabym ją częściej. Tym razem uszczerbek na zdrowiu zaryzykowałam wyłącznie z kronikarskiego obowiązku. Wdzięczna jest tempura (14 zł) ze sprężystą krewetką i chrupiącymi słupkami świeżego ogórka. Prawie mój faworyt.

IMG_2978

Pieczony łosoś z malinami (14 zł) zaskakuje letnim sznytem i dodatkiem malin, a więc zestawieniem zupełnie nieoczywistym, a tatar z łososia (14 zł) jest moim prywatnym hitem. Najfajniej doprawiony, najwyraźniejszy w smaku i zdecydowanie wybijający się na tle pozostałych propozycji.

IMG_2977

Natomiast głębokim rozczarowaniem jest pasta tuna (10 zł), czyli pasta z tuńczyka z jajkiem. Nie podejrzewam ich o najlepsze dostępne produkty, ale tuńczyk komunikuje wprost: Jestem najpodlejszym miałem z puszki. Po pierwszym kęsie wiedziałam, że nie ma sensu kontynuować, ta wersja jest ohydna. Może to mocne słowo, ale oddające dokładnie to, co chcę przekazać. Tuńczykowe nieporozumienie przegryźliśmy sałatką z wakame (6 zł), tak samo smaczną, jak wszędzie i zgodnie uznaliśmy, że Handroll nie jest taki zły, jeśli tylko omija się pastę z tuńczyka.

IMG_2976IMG_2981

Nie pracują na jakościowych składnikach, ale z drugiej strony jest to sushi w wersji ulicznej, więc nie mam zbyt rozbuchanych oczekiwań i nie dziwi mnie fakt, że trenują łososia na wszystkie sposoby. Nie przesadzają z ilością ryżu, może jest go ciut za dużo, ale umówmy się – Pan Kanapka przynosi do biura znacznie gorsze rolki. Ryby są świeże, a ceny znośne i jest to wystarczające w kontekście street foodowego sznytu tego miejsca. Warto wspomnieć, że nie kręcą rolek na miejscu, a dziewczyny, które obsługują nie miały pojęcia, gdzie to jedzenie jest produkowane. Obok pasty z tuńczyka to jedyny minus, jaki widzę.

Rachunek.

pigs4

Magda

Info

fb
ul. Francuska 32, Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz