Jeśli myślicie “Zakopane”, to co widzicie? Pewnie Krupówki, dzikie tłumy, sezon trwający cały rok, może w sercu zapika Wam jakaś tęsknota za pustymi szlakami, za zapierającymi dech w piersiach widokami albo po prostu za złotą jesienią w Tatrach. I ja to rozumiem. Pamiętam Tatry i Podhale z dzieciństwa, później prawie już tam nie bywałam właśnie ze względu na coraz większą ilość ludzi.
A czy wiecie, że Podhale oferuje znacznie więcej, niż się po nim spodziewamy? Tu wciąż są interesujące miejsca – jedne zachwycają widokami, inne architekturą, są też takie, które wszyscy mijają nie wiedząc co mijają. O nich chcę Wam dziś opowiedzieć, a powód mam naprawdę dobry – to właśnie w tej okolicy możecie wygrać… dom. Tak, dobrze czytacie – DOM. Podobnie jak w poprzednich latach, Almette zorganizowało wielką loterię (już po raz trzeci!), w której można wygrać najprawdziwszy drewniany dom. Na Podhalu. Pod samiusieńkimi Tatrami i z widokiem na nie. Co więcej – dom jest całkowicie wyposażony od pościeli, przez ręczniki na sztućcach kończąc, a działka ma 1200 m2. No, jest grubo, grubasińsko. Hej!
Jak grać, aby wygrać? To banalnie proste:
Zapoznaj się z regulaminem, który znajdziesz tutaj
Obiecaj, że jeśli wygrasz, to dasz mi znać. Musisz to zrobić, bo inaczej nie będę wiedziała za kogo trzymałam kciuki!
Wiem, że dom się w tej chwili buduje, ale już teraz możecie udać się na wirtualny spacer i obejrzeć go tutaj.
Pomyślałam, że jeśli mam Was poinformować o czymś tak spektakularnym, to nie jakimś suchym tekstem. Suchym tekstom dziękujemy. Najlepiej będzie, jeśli pokażę Wam najbliższą okolicę i możliwości, które daje. Pozwolicie, że zrobię to po swojemu – odkrywając miejsca mało popularne, lecz urzekające. W końcu jeśli ktoś z Was ten dom wygra, to koniecznie będzie potrzebował takiej ściągi, prawda? Chodźcie!
Dwór w Łopusznej
Dwór w Łopusznej to jest 100% sielskości w sielskości, no sam lukier zmieszany z miodem! Oprócz przepięknej zabudowy znajdziecie tu także stadninę koni. W samym dworze znajdziecie ekspozycję dotyczącą rodziny Tetmajerów, mocno niegdyś związanych z Podhalem. Absolutnie śliczne, malownicze miejsce, które w pewnym sensie pełni też funkcję skansenu, bowiem obok stoi chałupa Klamerusów przeniesiona ze wsi, w której można zobaczyć jak wyglądały chłopskie wnętrza w tej okolicy.
Dwór to prawdziwy cukiereczek – szczęśliwie oparł się przemianom politycznym z okresu PRL-u, nikt nic tu nie dobudował, więc jego architektura urzeka. Ganek z dwiema ławkami jak był – tak jest, urocza facjatka nad nim opleciona czerwieniejącym już bluszczem także obecna, gont na dachu pozostał gontem i nie zmienił się w blachę. Przepiękne miejsce! Ciekawostka – można tu zwiedzić w pełni urządzoną dworską kuchnię.
Gdzie?
ul. Gorczańska 2, Łopuszna
Willa Tea
Ach, to świetne! Oto w Zakopanem istnieje miejsce, które powinno zwracać uwagę każdego turysty, a tymczasem wszyscy je obojętnie mijają. Nawet nie wiecie jaką mam satysfakcję, kiedy o takich perełkach mogę Wam pisać. Spędziłam tam dobre kilkadziesiąt minut oglądając obejście i sam dom, później słuchając po prostu płynącego obok potoku. I patrzyłam na ludzi. Nikt, mimo że przeszło ich tędy całkiem sporo, nawet nie przystanął. A to znaczy jedno – mało kto zdaje sobie sprawę, że jest to najstarsza i jedna z najcenniejszych chat w Zakopanem! Bum.
Wieść gminna niesie, że do pewnego momentu można było Willę obejrzeć od środka w zamian zostawiając jej mieszkańcom datek lub pomagając w drobnych pracach dmowych. Obecnie dom jest zamknięty i nie wygląda na zamieszkały. Jego historię spokojnie sobie wygooglujecie i nie ma sensu jej tu przytaczać. Warto tylko wiedzieć, że budynek pochodzi z roku 1879, w przeciwieństwie do innych tego rodzaju zabudowań nie ma właściwie dodatkowych pomieszczeń gospodarczych i niektórzy twierdzą, że wisi nad nim fatum. Może tak, może nie, nie wiem, wiem natomiast, że warto go zobaczyć.
Gdzie?
W Dolinie Bystrej, ul. Bulwary Słowackiego 39
Kościół w Dębnie Podhalańskim
Kolejna perełka, o której powinno być głośno, a nie jest. Niby była jakaś nominacja do siedmiu cudów Polski, niby w internecie coś o tym jest, ale to jest takie cudo, że powinno być na szczycie listy miejsc obowiązkowych do zobaczenia na Podhalu!
Nie mam zdjęć wnętrza, ponieważ nie można ich robić, a to właśnie dla wnętrza tego niewielkiego, drewnianego kościółka warto tu zajrzeć. UNESCO już o tym wie, teraz czas na nas. Z Nowego Targu jest tu może dziesięć minut samochodem, w najgorszym wypadku dwanaście. Z wierzchu kościółek, jak kościółek, stary, owszem, ale nic nie zapowiada, że po przekroczeniu progu szczęka opada człowiekowi z hukiem i ciężko ją pozbierać. Otóż wewnątrz znajdziecie wykonaną na drewnie polichromię pochodzącą z ok. 1500 roku – najstarszą w Europie i jednocześnie w całości zachowaną. A jak wejdziecie do środka, to spójrzcie na sufit. Nie opowiem Wam tego, bo to trzeba zobaczyć, a nie opowiadać. Wiem jedno, będzie bum!
Przełom Białki
Jadąc od Nowej Białej w stronę Białki Tatrzańskiej, po lewej stronie drogi znajduje się trawiasty parking. Bardzo malowniczo położony. Jeśli będziecie mieli szczęście – opłatę pobierać będzie przeurocza i bardzo gadatliwa babuleńka. Znajdźcie dla niej kwadrans, jest prześwietna. Tu warto zaplanować sobie całe popołudnie lub nawet dzień – Białka rozlewa się w tym miejscu szeroko, jest płyciutka i warto przewidzieć tutaj piknik. Podobno miejscowi uciekają tu, by odpocząć od ceprów. Czyli od nas.
Ale to, czego nie przeczytacie ani w internecie, ani na żadnej tablicy informacyjnej, bo takiej tu nie ma, jest ciekawsze, niż płytka woda i ładny widok. Jeśli z parkingu pójdziecie nie tą szerszą ścieżką, lecz tą mało widoczną, do której prowadzi malutka drewniana strzałka, to po kilku minutach dotrzecie do jaskiń, w których kręcono “Janosika”. Bum!
Trasa widokowa z Zakopanego do Łysej Polany
Uważana za jedną z najpiękniejszych, jeśli nie najpiękniejszą trasę widokową w Polsce. Rzeczywiście od któregoś momentu widoki zapierają dech, a jeśli nie pojedziecie do Łysej Polany, tylko skręcicie na most, który jest także łącznikim między Polską a Słowacją, to po prawej zobaczycie przepiękną panoramę, której największą ozdobą jest pyszniący się ostro Gerlach.
Jest to również bardzo fajne miejsce na piknik nad wodą. Warto później ruszyć stąd w stronę Bukowiny Tatrzańskiej, bo w nagrodę na Waszej drodze stanie polana Głodówka, nie sposób jej przeoczyć, bo to porywająco piękny punkt widokowy. Polecam jednak wybrać na tę wycieczkę dzień, w którym będzie dobra przejrzystość powietrza, aby nic nie psuło widoków.
Chochołów
Z Chochołowem jest jak z tym kościółkiem w Dębnie – niby nie jest to jakoś bardzo ukryty skarb, ale specjalnie popularny też nie. A jest to bodaj jedyne miejsce na Podhalu, w którym można zobaczyć typową dla tego regionu architekturę w takiej mnogości i konsekwencji, bez betonowych plomb. Nawet współczesne domy konsekwentnie wpisują się w przyjętą tu stylistykę. A to bardzo szanuję.
Dom przy domu, jeden za drugim – wszystkie drewniane, stare i utrzymane w jednakowym góralskim stylu. Ciekawostka jest taka, że tradycyjnie, na Wielkanoc i Boże Narodzenie chaty myje się w wierzchu wodą z mydłem. Super przyjemnie jest przejść się tutaj wzdłuż drogi, bo takiego rezerwatu nie ma nigdzie indziej. Chochołów jest absolutnie niesamowity!
A w razie gdybym Was nie przekonała, że warto mieć dom na Podhalu…
Całuję czule!
Magda
Spodobał Ci się wpis? To super! Będzie mi bardzo miło, jeśli go udostępnisz! 🙂