Pamiętacie, jak ekscytowałam się Uznamem? Jak pisałam, że jest sielski, magiczny, wyjątkowy i wszystko, co chcecie, pamiętacie to? Wy wtedy pisaliście: “Magda, co tam Uznam? Rugia, Rugia to jest to!”. Albo: “Rugia lepsza, taka sama, ale lepsza! #TeamRugia!”. I wiecie co? W ogóle się nie zgadzam. Rugia to jest klasyczny KTT (Koszmar Typowego Turysty). Bo kto normalny jedzie nad Bałtyk, żeby…
1. …jeść dobre ryby?
No, litości. Nad Bałtykiem je się gofry z bitą śmietaną w sprayu, lody z proszku oraz mrożonego dorsza. Każde dziecko to wie. Dlatego właśnie na widok tych wszystkich knajp wyposażonych we własne wędzarnie można zacząć się jąkać. Oto bowiem znika problem z wyborem knajpy, do czego również nie jesteśmy przyzwyczajeni. Wszędzie, gdziekolwiek się zatrzymaliśmy – czy to z rozmysłem, czy ot tak, bo było po drodze – wszędzie zjedliśmy dobrze lub bardzo dobrze. No i jeszcze te kanapki ze śledziem, którymi tak bezlitośnie Was dręczyłam. Kto to widział dobrego śledzia sprzedawać na każdym rogu? A już nie wspominam o wędzonych rybach, na które jestem szalenie łasa, więc wypatrzę je wszędzie. Kremowych, soczystych, dymnych rybach, których nie można przestać jeść. A stąd prosta droga do otyłości, co należało dowieść.
2. …być daleko od turystów?
Rugia to zupełnie inna historia, niż Uznam. Uznam jest tak pocztówkowo śliczny, że aż w tej swojej śliczności polukrowany. A Rugia jest bardziej szorstka, melancholijna, pozwalająca naprawdę odciąć się od świata i może właśnie przez to jest taka pociągająca?… Wiem, że to dziewczyńskie porównanie, ale na Uznamie widzę się w lnianych spodniach i pastelowym sweterku nonszalancko zarzuconym na ramiona, a na Rugii raczej w butach trekkingowych i kurtce z dobrą membraną. Czujecie różnicę, prawda? Choć z drugiej strony w Binz jest tak ślicznie, zwłaszcza w tej części z konsekwentnie białymi, bajkowymi willami, że od razu jednak lniane spodnie.
Rugia jest pusta i jest to jedno z najsilniejszych wrażeń, jakie przywiozłam z tej wyspy. Oczywiście jacyś ludzie są, ale jest ich tak mało, że się tego nie zauważa. Nie ma problemu ze stolikami w knajpach, z miejscami na parkingach, z noclegami, właściwie z niczym nie ma problemu. W sezonie, przypominam. A przecież nie o to w wakacjach chodzi, by od ludzi odpoczywać, lecz by garnąć się, integrować się!
3. …oglądać zachody słońca w jednym z najpiękniejszych miejsc nad Bałtykiem?
Jeśli wybrzeże Bałtyku, to przede wszystkim szerokie, piaszczyste plaże – takie jest pierwsze skojarzenie. W moim prywatnym rankingu nadbałtyckie plaże są w ścisłej czołówce. Piasek może być biały, może być jak mąka, ale dopiero jak wydaje ten specyficzny, skrzypiący dźwięk pod stopami, to moje serce czuje się jak w domu. Ale klify? Nad Bałtykiem?!
Park Narodowy Jasmund przydarzył nam się o zachodzie słońca. Białe klify pionowo spadające do morza, gdzieś w dole majaczące małe plaże ukryte w zatoczkach, przepaść otwierająca się pod stopami i chylące się ku zachodowi słońce. Byliśmy kompletnie sami i to naprawdę był magiczny moment. Połączcie kropki: największa atrakcja na wyspie + zachód słońca + żywego ducha. Rzadka konfiguracja. Mój romansometr pokazał niebezpieczne 98/100. Przecież od tego można zawału dostać!
4. …chodzić po niekończących się pustostanach z widokiem?
Nie, żebym była czarownicą, to może za dwadzieścia lat. Ale czarodziejką na pewno. Bo w moim życiu dzieją się różne rzeczy, głównie te, które chcę żeby się działy. Kiedyś widziałam dokument o migrujących szpakach, które każdego roku, dosłownie na chwilę, nawiedzają Rzym i niebo nagle robi się czarne od płynnie przetaczających się po nim ptasich chmur. Taki balet, który nie poddaje się żadnej muzyce poza własną. Tydzień później wylądowałam w Rzymie i pewnego dnia weszłam na most wprost na to widowisko. Stałam tak, niebo falowało, a ja nie mogłam wydusić słowa. No i z Prorą było identycznie, tylko poza gorącym powietrzem nic nie falowało.
Widziałam dokument o tym miejscu i bardzo chciałam je zobaczyć na własne oczy. Niespełna miesiąc później zobaczyłam. Kolos z Rugii to gigantyczny nazistowski ośrodek wypoczynkowy wybudowany w latach 30. Planowo miał pomieścić 20 tys. osób i być może to da Wam skalę. W tej chwili część zabudowań jest opuszczona, a część przekształcona w nowoczesne hotele czy apartamentowce. Wciąż jednak zobaczenie na własne oczy kompleksu, który ciągnie się wzdłuż idealnie piaszczystej plaży przez ponad cztery kilometry robi z mózgu budyń. A budyń tuczy.
5. …mieć do dyspozycji plażę na każdą okazję?
Zauważyłam, że ludzie nie lubią mieć zbyt dużego wyboru. Czują się wtedy zagubieni i proces decyzyjny przebiega znacznie wolniej. Cóż, Rugia nie ułatwia. Są tu niemal puste piaszczyste plaże, jedna z nich, bardzo piękna, ciągnie się wiele kilometrów od Glowe aż do Breege i nie ma przy niej żadnych zabudowań. Samochód można zostawić na jednym z licznych parkingów w lesie i po pięciominutowym spacerku wybrać dowolne miejsce bez ludzi. Dla tych, których kręci kite świetne, bardzo wietrzne miejsce odkryliśmy w pobliżu Bakenberg, są tam campingi i namiot można legalnie rozbić nawet na wydmach. Z kolei romantycy westchną oczarowani, gdy zejdą ścieżką w dół z urokliwego Lohme wprost na kamienistą plażę z gdzieniegdzie rozrzuconymi w płytkiej wodzie głazami. Naprawdę, podejmowanie decyzji w takich warunkach, to nie jest bułka z masłem!
6. …pozwalać innym kochać swoje psy bardziej, niż siebie?
Jak często w ostatnim tygodniu obcy ludzie całowali twojego psa? Bo mojego z dziesięć razy. Boże, jakie to niehigieniczne, kto wie co mieli wcześniej w ustach?!… A tak serio – Niemcy kochają pieski. Ale kochają-kochają, nie że trochę. Podobno poziom rozwoju społeczeństwa poznaje się po tym, jak to społeczeństwo traktuje zwierzęta. Cóż, tu są traktowane jak pełnoprawni członkowie rodziny. Absolutnie nigdzie nie mieliśmy problemu z psami – knajpa, park, plaża, molo, wszystko co chcecie – wszędzie były witane z otwartymi ramionami, z uśmiechem, z porcją pieszczot, a ostatniego dnia pani wybiegła z restauracji, żeby wcisnąć nam w kieszeń trochę przysmaków dla piesków. Bo są pieskami, a pieski są do kochania. Chciałabym, żeby ludzie tak cieszyli się na mój widok, jak Niemcy na widok naszych psów. Chyba bym zaczęła merdać ogonem. I choć bardzo się staram, to nie jestem w stanie wymyślić nic, żeby móc na to ponarzekać.
Na potwierdzenie wszystkich powyższych słów załączam kilka wyjątkowo szpetnych zdjęć.
Opowiadając na postawione na początku pytanie: NIKT! Nikt normalny nie chciałby tak spędzać czasu nad Bałtykiem!
Magda
P.S. Fenomenalne zdjęcia z Parku Narodowego Jasmund znajdziecie u Ani i Marcina, czyli Wędrownych Motyli – o tutaj.
Założeniem cyklu #SpokoMiejsca jest pokazywanie kierunków mało popularnych, nie zawsze oczywistych, a jednak wartych uwagi. Tym razem partnerem cyklu są
Spodobał Ci się tekst? To podaj dalej!
7 Responses
No czyli tak jak się spodziewałem, bez sensu… mam nadzieję, że większość przeczyta tylko nagłówek i za dużo osób nie pojedzie 😉
Magdo, czy możesz polecić tam jakiś nocleg? Zachciało mi się troszkę ponarzekać, więc miejsce idealne 😉
Przyłączam się do pytania 🙂 Może być na priv’a 😉 [email protected]
i ja i ja! poproszę o polecenie jakiegoś noclegu 🙂 Bo właśnie mam plan na swoje wakacje 🙂
Kocham Rugię i Uznam <3 I zawsze z przyjemnością tam wracam!
Rugia to jedno ale w ostatnim zdjęciu “biszkopta” zakochałam sie bez pamięci.
ja sie zawsze cieszę na Twój widok, mimo że jedynie wirtualny 🙂