Jakieś pół roku temu napisałam pierwszy wpis z tego cyklu. Potrzebowałam sobie zrobić miejsce na swoje babskie temaciki. Oczywiście miałam szalenie ambitny plan, by kolejne wpisy pojawiały się co miesiąc. Cóż, możliwe, że mam problem z systematycznością. Zaraz zobaczycie jak bardzo. Ale za to mam dla Was kolejną pajdkę fajności.
Najpierw pogadamy o książkach, bo zawsze sobie trochę gadamy o książkach, a poza tym jak ktoś nie czyta, to wiadomo gdzie z nim nie chodzimy. A później przejdziemy płynnie do nieco dziewczyńskich tematów, więc panowie mogą nie czytać. Ale mogą też czytać i błysnąć przed swoją dziewczyną. To są moje ostatnie odkrycia:
“Tak dziś jemy”, Bee Wilson
Od razu uwaga – w tej książce nie ma zdjęć, choć cała jest o jedzeniu. W ogóle mi nie jest z tego powodu przykro, bo to treściwa, apetycznie podana rzecz. To jest znakomita pozycja dla wszystkich, którzy interesują się jedzeniem w nieco szerszym kontekście, niż tylko napełnianie brzucha najlepszymi łakociami, jakie uda nam się zdobyć. To jest książka kipiąca od faktów, ale też w tle pozytywna, nawiązująca do przyjemności, jaka płynie z jedzenia. Przeczytacie tu i o wpływie naszej obecnej diety na środowisko, i na nasze organizmy, i o współczesnych dietach-cud, i o modach, które mijają, i o appkach różnego rodzaju – do zamawiania jedzenia, do dzielenia się zdjęciami tego, co właśnie misternie ułożyliśmy na talerzu. Pełny przegląd tego, co wiąże się z jedzeniem.
Bo jedzenie to dzisiaj potężny, wielowątkowy temat, a Bee Wilson mierzy się z nim brawurowo i bardzo dla czytelnika jadalnie. Polecam z głębi trzewi!
“Podróżuj lepiej”, Ania i Marcin Nowak a.k.a. Wędrowne Motyle
Ani i Marcina nie trzeba nikomu przedstawiać. Ale gdyby ktoś żył w lesie bez internetu, to mówię, że jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy polski blog podróżniczy. Nie dlatego, że ja tak mówię, ani tym bardziej dlatego, że oni tak o sobie nie mówią, bo to skromni ludzie i nie mówią, tylko dlatego, że stworzyli w sieci miejsce po brzegi wypełnione wiedzą o świecie i jeśli podróże są na Waszej liście zainteresowań, to koniecznie poznajcie ich blog.
Wiem, teraz jest jak jest, ale jak zapewne jeszcze wielokrotnie tu dziś napiszę – to nie będzie trwało wiecznie. Ania i Marcin całkiem niedawno wydali wspaniałą książkę, niestety również bez obrazków, sama treść. Dowiecie się z niej jak się zorganizować, by maksymalnie dużo czasu przeznaczyć na podróże, wciąż pracując na etacie. Dowiecie się jak, gdzie i kiedy rezerwować loty czy noclegi, aby zrobić to najkorzystniej w każdym sensie. Książka może się za moment okazać o tyle przydatna, że cały świat właśnie odkrywa uroki pracy zdalnej i bardzo możliwe, że wejdzie mu to w krew. A to oznacza, że jeszcze więcej ludzi będzie mogło pracować z dowolnego miejsca na świecie. I tego nam wszystkim bardzo życzę. Książkę kupicie tutaj.
“Pyszne BLW”, Karolina Osica a.k.a. Dziękuję Było Pyszne
To jest niezbity dowód na to, że zwlekałam z tym wpisem zbyt długo. Miał powstać, gdy Karolina wydała pierwszego e-booka. Obecnie ma na koncie już cztery. No, ludzie!
Są to pozycje dla młodych rodziców. Jeśli macie takich w zasięgu wzroku, to koniecznie im podeślijcie link do sklepu Karoliny. Oto bowiem powstały szalenie apetyczne książeczki, które jasno i klarownie tłumaczą co, kiedy i jak należy wprowadzać do diety dziecka, jak ją rozszerzać, by dzidziutek dostawał wszystko, co mu potrzebne do rozwoju, a do tego żeby było smacznie. Pamiętam jaka zagubiona się czułam, gdy mój syn zaczynał przygodę z pokarmem innym niż mleko. Ciągle podglądałam Karolinę na instagramie i naprawdę działała na mnie bardzo inspirująco. Mamy dzieci w niemal identycznym wieku, jej synek jest tylko dwa tygodnie starszy od mojego, jeśli chodzi o rozwój idą niemal łeb w łeb. Wiem na pewno, że te ebooki są rzetelnie przygotowaną pajdą wiedzy, wiem też że są bardzo użyteczne. Patrzyłam Karolinie na ręce, gdy je tworzyła. Wszystkie e-booki Karoliny kupicie tutaj.
“E-book o temperamentach”, Matylda Kozakiewicz a.k.a. Segritta
Blogerzy są tacy zajebiści, mówię Wam! Przynajmniej niektórzy. Matylda jest na pewno w tej grupie, wiem to od dawna. Jest też mądrą dziewczyną, a od jakiegoś czasu znów studiuje, tym razem psychologię. Sporo wiedzy przekazuje na swoich stories, a ponieważ jest to dziedzina, którą również się interesuję – z przyjemnością słucham jej mini wykładów. Z przyjemnością też kupiłam jej najmłodsze dziecko, “E-book o temperamentach”. Doskonała rzecz dla rodziców, ale nie tylko. Być może sami siebie zrozumiecie ciut lepiej po tej lekturze. Albo skumacie, że Wasze dziecko wcale nie jest niegrzeczne? Solidna porcja wiedzy poparta solidnymi badaniami. Warto przeczytać. E-book do kupienia tutaj.
Fotoksiążka na niepogodę
To jest coś, na co od lat nie miałam czasu. Od bardzo dawna obiecuję sobie zrobić porządek w zdjęciach, wybrać po kilkadziesiąt najlepszych z każdego wyjazdu i wywołać. Nie macie pojęcia ile tego mam, z każdym rokiem przybywa, a ja wciąż nie mogę się za to zabrać. Teraz wreszcie jest ten moment. Bo wiecie, sprzęt jest zawodny, pamięć jest zawodna, dyski padają w najmniej spodziewanym momencie, a razem ze zdjęciami znikają wspomnienia.
Pamiętacie jakie to przyjemne przeglądać albumy ze zdjęciami? Jest jeszcze fajniejsza opcja, niż wywoływanie zdjęć – mega prosta, intuicyjna i po kilku dniach dostajecie oprawioną książkę, którą sami zaprojektowaliście. Na stronie Colorland macie do wyboru multum formatów i szablonów, oczywiście wszystko możecie personalizować i dowolnie zmieniać. Pierwsze takie albumy zamówiłam dla nas i dziadków Dzidziutka, kiedy ten kończył rok – taki przegląd zdjęć od urodzenia aż do pierwszych urodzin. To był strzał w dziesiątkę i bardzo wzruszająca pamiątka. Teraz zamówiłam kolejny ze zdjęciami z Seszeli (których chwilowo nie mogę zbyt wiele oglądać, bo mi serce pęka z tęsknoty). Ten drugi jest w fajnym, poręcznym formacie 24×24 cm. Myślę, że do zdjęć z podróży jest idealny. Myślę też, że systematycznie będę takie książki ze zdjęciami robiła po kolei ze wszystkich dotychczasowych i przyszłych wyjazdów. Papier to papier. Super będzie sięgnąć na półkę i wrócić gdzieś, gdzie się zostawiło kawałek serca.
Jeśli więc macie teraz trochę więcej czasu i chcielibyście sobie takie wspomnienia zachować na nośniku pewniejszym, niż elektroniczny, to proszę bardzo – uśmiechnęłam się do Colorlandu i załatwiłam Wam zniżkę: MAGDA24X – obniży on cenę fotoksiążki 24×24, 44 strony do 36 zł/szt. (dla porównania – cena regularna to 62 zł). Kod jest wielokrotnego użytku (można go używać nieograniczoną ilość razy), ważny jest do 4 maja do godz. 23:59.
Musement
Musement to jest moje świeże odkrycie i już wiem, że będzie moim wiernym przyjacielem. Bo przecież ta zima kiedyś musi minąć i znów zaczniemy podróżować. Musement to potężna platforma, dzięki której zarezerwujecie nieskończenie wiele atrakcji w każdym niemal zakątku świata. Wszystko tu jest – bilety do muzeów, wycieczki kulinarne, wycieczki tematyczne, bilety do parków rozrywki, warsztaty wszelakiego rodzaju, loty helikopterem, przejażdżki na wielbłądach, poranna degustacja Bordeaux… Krótko mówiąc: sky is the limit. Koniec z trzepaniem miliona stron, aby przed wyjazdem kupić bilet do Watykanu i nie stać w kilometrowej kolejce. Tu jest wszystko w jednym miejscu. Właściwie, to jest znacznie więcej i dzięki Musement mam już kilka inspiracji na kolejne wyjazdy. Bo przecież ta zima kiedyś musi minąć!
Suszarka Dyson
Mam ją od półtora roku i dopiero teraz o niej piszę. Brawo ja. Ale, laski, to jest genialna rzecz! W ogóle Dyson jest firmą, która robi fajne rzeczy, mam ich odkurzacz, oczyszczacz powietrza, a teraz sobie ostrzę zęby na Airwrap – to taka lokówka, która robi wszystko i zbiera takie recenzje, że chyba moja świnka skarbonka tego nie przeżyje.
Ale wracając – jeśli będziecie szukały nowej suszarki, to miejcie na uwadze tę właśnie. Jest oczywiście ładna i (uwaga, ulubione słowo mojej pani architekt od mazurskiej chatki) designerska, co ważne, bo kobiety to sroki, ale przede wszystkim nie niszczy włosów i to jest jej najważniejsza cecha. Ma inteligentną kontrolę temperatury, więc suszy szybko i skutecznie, ale bez szkody dla włosów. I tak, po półtora roku widzę kolosalną różnicę, a więc producent daje to, co obiecuje.
Krem z płatków róży na dzień, Dr.Hauschka
Nie jest na dzień, tylko na noc, chyba że macie skórę jak papier ścierny. To jest zbyt bogata formuła na dzień i makijaż na nim – nie ma opcji. Ale użyty na noc czyni cuda! Buzia robi się jak pupa niemowlaka, do tego pięknie pachnie, ewidentnie odżywia i ujędrnia. Dr.Hauschka to bardzo fajna marka, jeśli jej nie znacie, to warto się zakolegować. Ich kosmetyki mają świetne składy i naprawdę robią to, co obiecują. Pamiętam, że na studiach wydawały mi się trochę drogie, co w sumie jest normalne, bo to okres, kiedy człowiek ma inne priorytety, więc polowałam na promocje. Ale dobry kremik lubiłam mieć zawsze w swojej kosmetyczce. W sumie nadal lubię.
Kosmetyki Eco SPA
To jest druga strona medalu. Ta taniutka, a też świetniutka. Nie wiem jak Wy, ale ja trochę wymiękam w zderzeniu z kosmetykami. Tego jest za dużo, gubię się i albo uciekam do marek, które znam, albo do tych, które ktoś mi polecił. W ciemno raczej nic nigdy. Bo przecież oszaleć można! Tu serum, tu olejek, tu krem na przed olejkiem, tu krem na po olejku, no i jeszcze inny pod oczy oraz na dekolt. I wszystkie te specyfiki kuszą niebywałym składem, który ma tłumaczyć często niebywałą cenę.
Wiecie po ile są te niebywałe składniki w stężeniu 100%? Po kilka-kilkanaście złotych. Nie dziękujcie. Do tego całkiem ładnie zapakowane. Ja z tej strony korzystam od wielu lat, co prawda nigdy nie podniosłam rękawicy i nie ukręciłam własnego kremu, ale olejki i hydrolaty (tych drugich używam jako toniku) mają stałe miejsce w mojej łazience. Wszystkie te dobra do kupienia tutaj.
Na razie to tyle. Miłego czytania, używania oraz kremowania 🙂
Magda
Spodobał Ci się wpis? To fajnie 🙂 Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję!