Powiedzmy, że do wielu spraw mam mocno buddyjskie podejście. Na przykład każda sytuacja jest lekcją, każde doświadczenie nauką, a jeśli umiemy pewne rzeczy dostrzec, to ludzie, których spotykamy są dla nas nauczycielami. Długo do takiego podejścia dojrzewałam, ale teraz odcinam kupony. Kupon to na przykład to, że porażek nie rozpatruję osobiście tylko wyciągam z nich lekcje. A jeśli możemy uczyć się od siebie nawzajem, to dlaczego nie od dzieci? One posiadły mądrość, do której my od dawna nie mamy dostępu. Mniej więcej od dzieciństwa.
Uczmy się zatem:
1. Nieposkromionej radości
Nikt tak jak dziecko nie potrafi się cieszyć. Skrząco, naturalnie, bez zastanowienia czy tak głośno wypada się śmiać. Zawsze wypada, śmiech to życie.
2. Cieszenia się małymi rzeczami
Czasem wystarczy patyk – jak wiadomo jedna z najlepszych zabawek, jaką wynalazła ludzkość. Innym razem motyl, który przysiadł na kwiatku. A my chcemy tylko więcej i mocniej, nic nas już nie zadowala, bo nie jest dość duże i spektakularne. Spójrzmy na dzieci – one mogą być dla nas wielkimi nauczycielami radości.
3. Kreatywności
Kto z tu zgromadzonych zrobił ostatnio wspaniałą bazę z koca i poduszek? No… Tak właśnie myślałam. Dzieci, szczególnie jeśli pozbawi się je nadmiaru zabawek (i tableta oraz telefonu) potrafią całymi dniami wymyślać zabawy korzystając tylko z tego, co mają przed czubkiem nosa. A my co? My byśmy pojechali do OBI i tą bazę z koca i poduszek obili karton-gipsem!
4. Szczerości
– Mamo czy ta pani jest stara? – rzucone w sklepowej kolejce może wbić obie strony w lekkie skrępowanie. Ale z drugiej strony dzieci do pewnego wieku nie potrafią kłamać. To jest takie dobre! Ja nie kłamię z wyboru, taką linię sobie przyjęłam wiele lat temu. Jest to szalenie wygodna postawa. Jeśli nie chcę komuś czegoś powiedzieć, to po prostu mówię, że nie chcę. To jest idealne rozwiązanie dla zapominalskich – nie trzeba pamiętać co się komu powiedziało.
5. Nieskrępowanego wyrażania myśli i uczuć
Wyobraźcie sobie świat, w którym “kocham” znaczy “kocham”, “lubię” znaczy “lubię”, a “tak” znaczy “tak”. On istnieje. Tylko jakiś metr niżej, niż czubki naszych nosów.
6. Ciekawości
Ciekawość jest dobra, ciekawość pcha świat do przodu, ciekawość rozwija. Z wiekiem gnuśniejemy przekonani, że zjedliśmy wszystkie rozumy. A ja Wam mówię, że wiemy dużo i nic nie wiemy jednocześnie.
7. Chęci poznawania nowych rzeczy
Czasem dopada nas jakiś dziwny wstyd: a bo mi nie wyjdzie, a bo będą się śmiać, a bo… Nikt nie był mistrzem w czymkolwiek przy pierwszej próbie. Przy dziesiątej też nie. Jak inaczej dowiemy się co lubimy, jeśli tego nie spróbujemy? Pomyślcie o tym.
8. Nie martwienia się tym, co pomyślą inni
Kto to w ogóle są inni? A skoro tak, to po co przejmować się nikim?
9. Zadawania pytań bez obawy przed ośmieszeniem
To jest taki cudowne w dzieciach! One po prostu pytają, mają taką świeżą ciekawość świata, chcą go poznawać. A my się krępujemy. No, ludzie! Przecież nikt nie wie wszystkiego. To nie jest wstyd. Wstyd, to tkwić w swoim grajdole i nie chcieć się rozwijać.
10. Zdrowego bezwstydu
Wstyd jest czymś, czego uczymy się poprzez socjalizację. Uczy go nas społeczeństwo. Goła dupa to wstyd, choć każdy jakąś ma. Pytanie i niewiedza to wstyd, bo przecież każdy powinien być alfą i omegą w każdej dziedzinie. Niektórym nawet się wydaje, że są. Jesteśmy ludźmi, w pewnym sensie wszyscy takimi samymi i nic co ludzkie nie powinno nam być obce.
I teraz pomyślcie – jeśli kiedyś to wszystko umieliśmy, a teraz musimy uczyć się na nowo, to… co poszło nie tak?
Magda
Spodobał Ci się wpis? To fajnie 🙂 Będzie mi bardzo miło jeśli go udostępnisz. Dziękuję!