Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

7 dni, 7 śniadań: Kubek w Kubek /Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Zwycięzca plebiscytu Gazety Wyborczej. W marcu czytelnicy zdecydowali, że to właśnie tutaj są najlepsze śniadania w mieście. “…szukałyśmy miejsca w Warszawie, gdzie mogłybyśmy czuć się swobodnie z dziećmi, napić się dobrej kawy, zjeść coś prostego, bez kostek rosołowych i ulepszaczy.” – tak w artykule mówiła jedna z właścicielek. Dlatego właśnie tutaj zaczynamy nasze poszukiwania śniadania idealnego, w nadziei, że nie będziemy musieli ich kontynuować.

Kubek w Kubek jest identyczny, jak pozostałe kawiarnio-śniadaniownie: jest ciasno, ze stolikami zbyt blisko siebie, więc trzeba uważać, by komuś nie podbić oka zamaszyście zakładając kurtkę, menu wypisane kredą na tablicy, w gablotce ciasta, totalnie nieformalna atmosfera. Aktualny standard.

Zamawiamy english breakfast (20 zł), czyli klasykę. Na talerzu znajdujemy dwa plasterki bekonu, letnią i dziwnie twardą frankfurterkę, dwa jajka sadzone, które w teorii powinny mieć choć trochę płynne żółtka, w praktyce zaś niech zdjęcie mówi samo za siebie, do tego obrzydliwą, bąblującą fasolkę, która smakuje i wygląda jak żywcem wyjęta z puszki, trochę podduszonych, pomarszczonych, starych pieczarek, pieczywo, masło oraz pół gillowanego pomidora. Same frykasy.

Tutaj dbają o zdrowie swoich klientów. Może nie okazują tego poprzez troskę o jakość produktów, ale z pewnością chronią ich przed nadmiernym spożyciem soli. A także innych przypraw. Nic, co znalazło się na tym talerzu nie zostało przyprawione. Czytajcie mi z ruchu ust: n i c.

IMG_7666IMG_7678Wiedzeni niezdrową ciekawością zamawiamy też zestaw śniadaniowy z parówkami hrabiego Barry Kenta (15 zł). Okropnie nas intrygują te parówki. Kiedy pijemy sok (ja) i kawę (Jacek; jest przyzwoita), zastanawiamy się czymże są niezwykłe parówki żywcem wyjęte z Misia, że tak wyraźnie zaistniały w menu? Czy to jakiś specjalny rodzaj parówek? Może są cielęce i w baraniej kiszce, jak te w filmie? Albo od niezwykłego producenta, który robi Najlepsze Parówki Na Świecie? Ach, cieszymy się jak dzieci, kiedy wreszcie talerz trafia na nasz stół! IMG_7669Hm.

– Przepraszam, skąd są te parówki?
– Z Sokołowa.

Badum tsss!

Parówkom z Sokołowa towarzyszy podobnej jakości, beznadziejny twaróg, któremu w smaku bliżej do trocin, niż prawdziwego twarogu. Trociny są w dwóch wersjach – na słodko i na słono. Do tego fatalny dżem, odstręczający produkt seropodobny, który ma udawać dwa plasterki sera żółtego i wędlina, której w świetle powyższego nie wierzę jak psu. Oraz ketchup, musztarda, masło i mała kupka zieleniny sugerująca, że to śniadanie jest zdrowe. Jedyną naprawdę dobrą rzeczą jest chleb, ale tylko ten z ziarnami. W koszyczku jest też najpodlejsza bułka pszenna, która dostarcza organizmowi okrągłe zero wartości odżywczych oraz mocno przechodzona, czerstwa chałka.

Honoru może i broniłaby cudnie puszysta, niezbyt słodka, szczodrze przełożona gęstym jak marzenie kremem z mascarpone i lekko kwaśną konfiturą z malin beza (12 zł), gdyby tylko robili ją sami. Ale nie robią. Niemniej na bezę i kawę – polecam z całego serca, a od takich śniadań chroń nas…

IMG_7684

Jak to było?… Bez polepszaczy, tak? Niech panie nie będą śmieszne i przeczytają niekończące się listy składników na opakowaniach produktów, które trafiają na talerze waszych klientów. Od samego patrzenia na te zestawy można dostać zgagi.

W kwestii śniadań Kubek w Kubek leży. Jeśli mam zaczynać dzień czymś, co bardziej mi szkodzi, niż służy, to ja bardzo dziękuję, ale wolę jabłko zjedzone w biegu.

Pierwsze podejście było totalną porażką, ale pozostało jeszcze sześć dni do końca tygodnia i sześć szans na znalezienie śniadania idealnego. Projekt 7 dni, 7 śniadań uważam za rozpoczęty. Stay tuned.

pigs2

Magda

Info

fb
ul. Grażyny 16, Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz