Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

cocoarts łódź

Cocoart’s – ciastka nie zachwycają tak, jak wieść gminna niesie. Ale za to lody!

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Strasznie na mnie nawrzeszczeliście po ostatnim jedzeniowym przewodniku po Łodzi. Głównie brzmiało to tak: “A GDZIE COCOART’S????!!!!111”. Mówię: dobra. Pewnie to jakieś lokalne sztosiwo i trzeba iść. A że okazja nadarzyła się szybciej, niż później, to proszę bardzo.

Pojechałam tam rano, z zupełnie pustym brzuszkiem, aby wepchnąć w siebie jak najwięcej. Doceńcie. Mają dwie lokalizacje, ja wybrałam tę nowszą, wśród bloków z wielkiej płyty. Pawilon, w którym się mieszczą też nie obiecuje cudów, ale wnętrze to już uroczy, pudrowo-różowy cukiereczek. Dość ascetycznie urządzone, zaledwie kilka stolików, trochę ciastek, ekspres do kawy, maszyna do lodów i niewiele ponad to.

cocoarts łódź

cocoarts łódź

Powiedzmy, że ciastka potraktujemy wspólnym mianownikiem, bowiem taki posiadają. A nawet kilka. Otóż: nie są przesłodzone. To akurat uważam za bardzo duży plus. Dzięki temu można zjeść więcej. Ale jest też druga strona medalu – smaki nie są szczególnie wyraziste. Na przykład mango – wyczuwalne ledwie-ledwie. Na pewno też wszystkim brakuje ostatnich szlifów jeśli chodzi o wygląd. Nie są idealnie równe i bez skaz, jak możnaby oczekiwać od tego typu monodeserów. Wyglądają trochę tak jakby ktoś dopiero się uczył. Ale spoko – ciastka z foremki to już żaden szał, co druga cukiernia ma przynajmniej kilka w swojej ofercie, więc i oni dojdą do perfekcji. Tylko dobrze by było, żeby się to stało szybciej, niż później. Ostatecznie w ciastkach z foremki się specjalizują.

cocoarts łódź

cocoarts łódź

cocoarts łódź

 

Ale pracują na składnikach dobrej jakości, a to zawsze ważne. No i mają coś absolutnie porywającego. Mają lody. Przygotowują je na oczach gości, nie gdzieś w ukryciu, a więc… nie mają nic do ukrycia. I cóż to są za lody! Kremowe, ciężkie, topią się wolno i leniwie. Dane mi było spróbować lawendowych i poziomkowych. Te pierwsze rozjechały mnie walcem. Bo wiecie, lawenda w jedzeniu brzmi… mdło, mydlanie, trochę jak prochowiec babci. A tymczasem nie. Lody lawendowe w Cocoart’s to dzieło sztuki cukierniczej. Też niezbyt słodkie, takie w sam raz, świetankowe z powidowkiem lawendowego smaku, który się nie narzuca, ale robi to coś. Akurat robili jeszcze różane, ale już poległam, choć łakomstwo krzyczało: “Dej!”. Cóż, następnym razem.

cocoarts łódź

cocoarts łódź

W ofercie mają zaledwie kilka smaków lodów, a jeśli są miętowe, to nie są zielone. Nie dziwcie się temu, zielone miętowe są farbowane barwnikiem. I to miejcie na uwadze poszukując lodów “rzemieślniczych”, “prawdziwych” czy “tradycyjnych”. W każdym razie lody w Cocoart’s są tak doskonałe, że wciągam je na moją Lodową Mapę Polski. A trzeba robić naprawdę dobre lody, żeby się do tej ekstraklasy dostać.

A więc za ciastka 3, za lody 5, średnia wyszła taka:

Magda

Info

fb

ul. Retkińska 143, Łódź
ul. Okopowa 111, Łódź

Też lubisz sobie podjeść? To podaj dalej, niech wszyscy będą grubi! 😉

 

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz