Ostatnio czytałam wywiad z jakimś amerykańskim lekarzem, który mówił o odporności. O tym, że teraz szczególnie ważne jest, abyśmy o nią zadbali. A odporność, to jelita, wiadomo. Ciepło mi się wokół serduszka zrobiło, gdy powiedział, że Polacy mają w tej kwestii fory, bo w naszą kulturę kulinarną wpisane jest jedzenie szalenie zdrowych kiszonek. Jedzmy więc!

Zasady gry są proste: nie marnujemy, przerabiamy to, co jest i dbamy o siebie najlepiej, jak możemy. A jeśli dodać do tego szczyptę fantazji, to powinno się zrobić względnie miło i znośnie. Co do zasady staramy się teraz jeść rozsądnie, ale też w miarę możliwości w sposób zbilansowany, aby organizm dostawał wszystko, czego potrzebuje. Repertuar właściwie się nie kończy, bo ciągle pojawiają się nowe pomysły. Z tą zupą też tak było. Bo skoro z ziemniaków zrobiliśmy już prawie wszystko, a kiszona kapusta też się może znudzić, to…

Wiem, że jest tu wielu miłośników zup. To dobrze, bo zupy dają krzepę i rozgrzewają brzuchy. Szczególnie te gęste, treściwe. Ta jest dość charakterna i polubią ją wszyscy miłośnicy smaku kwaśnego. W niektórych miejscach podaję Wam zamienniki, bo wiadomo, że nie zawsze jest możliwość sztywnego trzymania się przepisu. Możecie ją też podać na różne sposoby: w opcji wegańskiej z uprażonymi na patelni orzechami laskowymi, włoskimi czy migdałami i oliwą, w wersji wegetariańskiej z tartym żółtym serem, który po zmieszaniu z gorącą zupą będzie się przyjemnie ciągnął, a jeśli zdecydujecie się na mięsny bulion jako bazę, to spokojnie możecie szybko zrobić w piekarniku nagrzanym do 200 stopni chipsy z boczku czy szynki parmeńskiej. Ważne, aby kapusta była kiszona, nie kwaszona, bo ta druga jest bezwartościowa. Kiszonki to doskonały probiotyk, regulują trawienie, ułatwiają trawienie białek czy węglowodanów, zwiększają przyswajalność żelaza. Kiszonki to jest nasze narodowe złoto!

To nie jest lekkie danie, więc świetnym towarzyszem będzie napar z sześciu ziół, który znajdziecie w suplemencie diety Verdin Fix, to partner tego wpisu. Znajdziecie tu wyłącznie naturalne składniki aktywne wspomagające pracę układu trawiennego: miętę pieprzową, dziką różę, kminek, korzeń mniszka lekarskiego, kolendrę siewną i korzeń lukrecji. Żadnych wypełniaczy. Ten zestaw to wydatna pomoc dla układu trawiennego, o tyle znacząca, że z moich obserwacji znacznie więcej teraz jemy i “niedzielny obiad” fundujemy sobie codziennie. Ktoś ostatnio zażartował, że nie wyjdziemy z kwarantanny, bo się nie zmieścimy w drzwi. Odpukać w niemalowane! Rozsądku nam trzeba, choć wiem dobrze, jak teraz ciągnie do kuchni. Już trzeci dzień odkładam upieczenie szarlotki, bo po drodze był już sernik i kilka innych rzeczy. Śniadania też robimy sobie z przytupem, bo po prostu mamy na to czas i obok kawy codziennie parzymy wielki dzbanek tego właśnie ziołowego naparu, który później pijemy przez resztę dnia.

Krem z kiszonej kapusty – przepis

Składniki

– 2 cebule lub 1 por
– 1 cały seler
– 2-3 łodyżki selera naciowego (opcjonalnie)
– 0,5 kg ziemniaków
– 0,5 kg lub nieco więcej kiszonej kapusty
– 250 ml śmietanki 30%
– 1,5 l wody (wersja wegańska), bulionu warzywnego (wersja wegetariańska) lub bulionu mięsnego (wersja standardowa, ten da najwięcej smaku)
– 3-4 łyżki oliwy (wersja wegańska) lub masła/klarowanego masła

– 5-6 liści laurowych
– 8-10 ziaren ziela angielskiego
– 1 łyżeczka kminku lub jeśli wolisz kuminu
– 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
– 2 łyżeczki tymianku
– pieprz do smaku

Wykonanie

Ziele angielskie, liście laurowe i kminek lub kumin podsmażamy na wolnym ogniu na maśle lub oliwie. Cebule lub pora, seler, seler naciowy i ziemniaki kroimy w niedbałą kostkę i dodajemy do przypraw. Na wolnym ogniu, mieszając, smażymy przez kilka minut. Dodajemy wodę lub dowolny bulion i gotujemy tak długo, aż ziemniaki będą całkiem miękkie. Dodajemy pozostałe przyprawy, śmietankę i odciśniętą na sicie kapustę kiszoną.

Tu uwaga – wodę z kapusty warto pozostawić, bo jeśli zupa okaże się zbyt mało kwaśna, to dolejemy do niej wodę z kapusty.

Wszystko razem gotujemy przez kolejne 30-40 minut na wolnym ogniu. Na koniec blendujemy na gładko i podajemy z dowolnymi dodatkami.

Sprawdzaliśmy – na razie bez problemu mieścimy się w drzwi.

Czego nam wszystkim życzę!

Magda

Spodobał Ci się wpis? To fajnie 🙂 Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję!