Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Vege Miasto – jaka pyszna trawa! /Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Kto z wege knajpami kojarzy trawę bez smaku? Ręka do góry. Staram się nikogo nie wrzucać do jednego worka, ale faktem jest, że na wegetariańskie knajpy patrzę raczej podejrzliwie. Dobrze wiem, jak rzadko trafia się perełka, która karmi smacznie i wybija się ponad standardową sałatę z kiełkami.

Do Vege Miasta wybieraliśmy się od kilku miesięcy, niestety bezskutecznie. Kilka osób nam to miejsce polecało i teraz trochę żałuję, że zajęło nam to tyle czasu, bo jest tu miło, dobrze i smacznie. Mają też biodynamiczne wina i pierogi w bodaj najdelikatniejszym cieście, jakiego ostatnio próbowałam.

IMG_0038

W sobotnie popołudnie jest pełno i ostatnie wolne miejsca dorywamy przy barze. Podglądam dziewczyny przy pracy i widzę, jak się uśmiechają pod nosem, kiedy mruczę coś w stylu “O rany, ale mi smakuje…”. Nie jestem przesadnie mięsna, więc nie mam też żadnych uprzedzeń. A nawet pójdę dalej – lubię wege. Pod jednym jednakowoż warunkiem – musi być smaczne.

Na początek zamawiamy pakorę (15 zł), czyli miks warzyw w chrupiącym cieście z mąki groszkowej. Jest tu czerwona papryka, brokuły i cukinia, a do tego dwa sosy – majonezowy i ostry. Ostry nie jest ostry, ale smakiem orbituje w stronę meksykańskich nut. Wiem, że na zdjęciu pakora może wyglądać na trochę zbyt mocno usmażoną, ale tak nie jest. To świetne, bardzo smaczne danie z przyjemnie chrupiącą panierką i delikatnymi warzywami wewnątrz.

IMG_0030

Jacek zamawia wegańską tortillę (24 zł). Farsz smakuje podobnie, jak pikantny sos do pakory i jest naprawdę smaczny. Jest w nim czerwona fasola, marchewka, kukurydza i ananas. Zachwyca idealnie gładkie, aksamitne guacamole, które znajdujemy obok. Znakomicie doprawione i bardzo smaczne. Tu myślę sobie pierwszy raz, że Vege Miasto umie gotować, robi to dobrze i z fantazją. I już wiem, że z przyjemnością tu wrócę.

IMG_0033

Utwierdza mnie w tym przekonaniu kofta (24 zł), czyli dwa warzywne pulpety – delikatne w środku i chrupiące z wierzchu, polane paprykowo-pomidorowym, wyrazistym sosem. Towarzyszą im pieczone ziemniaki z wyjątkowo smacznym szpinakowo-jarmużowym pesto i surówka. Nie jestem w stanie przebrnąć przez ten talerz, bo porcja jest solidna, ale smakuje mi bardzo i gdzieś w środku człowieka myślę sobie, że wreszcie ktoś udowadnia, że kuchnia wegetariańska/wegańska może być tak smaczna, by nawet zatwardziały mięsożerca nie pomyślał o soczystym schabowym z kostką. Mam gdzieś schabowego z kostką, ale chciałabym mieć Vege Miasto dwa kroki od domu.

IMG_0031

Zaskakują nas pierogi z soczewicą i warzywami (20 zł), bo na pierwszy rzut oka ciasto wygląda na grube i twarde. Nic z tych rzeczy. Jest fenomenalnie delikatne i rozpływa się w ustach. Wcale nie jest łatwo sprawić, by razowe ciasto było aż tak delikatne, a im się udało. Do tego świetnie doprawiony farsz i prażona cebulka. Pierogi, z których dumna byłaby nawet ta mityczna babcia, która robi najlepsze pierogi na świecie.

IMG_0036

Jestem bardzo na tak. Koniecznie chcę jeszcze spróbować ich ciast. Nie boją się przypraw, wiedzą co to smak i nie dają swoim gościom jałowej trawy tylko dlatego, że tak jest zdrowo. Zdrowo nie znaczy mdło i Vege Miasto to wie. Zdrowo znaczy pysznie!

pigs5

Magda

Info

www fb
Al. Solidarności 60A, 00-240 Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email
Kup moje książki
W pakietach taniej!
169,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 169,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart

7 Responses

  1. Vege miasto oferuje jeszcze catering przy okazji świąt 😉 Można wtedy zamówić ich cudowne pierogi na kilogramy. A polecam spróbować wszystkie oferowane przez nich smaki. Nawet te z orkiszu są leciutkie i rozpływające się

  2. Vege miasto na ciasto koniecznie! 😉 Próbowałam wiele razy i choć muszę przyznać, że zadowolona byłam w jakiś 60-70 procentach przypadków (czasem było mocno przeciętnie lub po prostu słabo), to jak mi smakowało, to tak na maxa – że kapcie spadają i że się w snach do tego smaku wraca (tak jak do tarty trukawkowej raw). To co oni robią bez nabiału, często bez cukru, mąki czy bez pieczenia właśnie przechodzi ludzkie pojęcie ;). A jako pseudo wegetarianka (sporadycznie jem ryby) lubiąca zjeść na mieście, myślę, że jakość stricte wegetariańskich i wegańskich (w szczególności) knajp bardzo się poprawia. Myślę, że prawdopodobieństwo dostania gulaszu pod postacią gliniastej brei bez smaku jest proporcjonalna do otrzymania mięsnej podeszwy biorąc pod uwagę ilość roślinnych i mięsnych knajp w ogóle.

Dodaj komentarz