Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Malika – trójmiejski Maghreb /Gdynia

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Malikę pewnie wielu z Was pamięta z TopChefa. Wesoła dziewczyna z dreadami, zakręcona na punkcie kuchni Północnej Afryki. A ja dobrym kuskusem nie gardzę nigdy, więc oczywistym było, że odwiedzimy Malikę przy najbliższej okazji.

IMG_1476

Restauracja jest taka, jak jej kuchnia – kolorowa, ciepła i dla ludzi. Tu chce się być i po prostu zasiedzieć nad szklaneczką aromatycznej, diablo słodkiej miętowej herbaty. Jest klimat, jest miła, uśmiechnięta obsługa, są przyprawy, które można kupić, zabrać do domu i samodzielnie poeksperymentować. Pewnie nie macie w domu grilla lawowego, który nadaje potrawom specyficzny, dymny aromat, ale to nic nie szkodzi. Bo to wystarczająco dobry powód, aby do Maliki wracać regularnie.

IMG_1448
Pesto pietruszkowe

Pracują na sezonowych, lokalnych produktach, dbają o jakość i nie chodzą na skróty. Proszę bardzo, oto kolejny powód, by wpaść do Gdyni. Ale jeśli to nie wystarcza, to czytajcie dalej.

Zaczęliśmy od cudnie kremowego hummusu (12 zł) z wyraźną nutą tahini i o lekko kwaśnym, cytrynowym smaku. Hummus – petarda. Jacek zamówił też harrirę (16 zł) – genialnie pełną w smaku, gęstą że staje łyżka zupę z soczewicą i ciecierzycą. Pewnie gdybyśmy tutaj się zatrzymali, to nie wyszlibyśmy do wytrzeszczu przejedzeni.

IMG_1451
Hummus
IMG_1456
Harrira

Niestety jak zwykle popełniliśmy grzech nieumiarkowania, o który jest tu całkiem łatwo, bo porcje są solidne.

Na nasz stół trafia też omlet berberski, czyli zapiekanka z kozim serem (28 zł). Ponownie najlepszym słowem, będzie “aromatyczna”. W ogóle kuchnia u Maliki jest nieprzytomnie aromatyczna i jeśli macie dość jedzenia zachowawczo mdłego i niedoprawionego, to odpalajcie wrotki i wbijajcie do Gdyni. Różne rzeczy można o tej kuchni powiedzieć, tylko nie to, że jest mdła. Jest wyrazista, konkretna i teleportująca kubki smakowe gdzieś do jakiegoś spalonego słońcem Maroka czy Algieru.

IMG_1462

Bardzo zaciekawiła nas b’stilla z gęsiną, pigwą i kasztanami (38 zł) w menu opisana jako “posiłek Bogów”, potrawa podawana na ślubach i innych tego typu uroczystościach. Zaprawdę powiadam Wam, moje zdziwienie było duże, kiedy zobaczyłam na talerzu coś, co wyglądało, jak deser. Pakuneczek z ciasta filo od serca posypany cukrem pudrem. Gdzie tu gęsina? Zdziwienie urosło do rozmiarów solidnie napompowanego balonika, kiedy spróbowałam pierwszego kęsa. To nie jest najłatwiejsze w odbiorze danie, bo smak trochę przeczy temu, o widzą oczy, a do tego okazuje się, że gęsina gra wspaniale ze słodyczą cukru, pikantnymi nutami cynamonu i musem jabłkowym. Coś jak szarlotka z gęsiną, tylko lepiej. Nadal uważam, że to danie wytrawne, choć słodkie. Absolutny odpał i must eat.

IMG_1455

Oczywiście nie mogło zabraknąć kuskusu z baraniną (43 zł), podanego jak Allah przykazał – z sosem w dzbanuszku. Cudnie delikatne, miękkie i rozpływające się w ustach mięso. Do niego uduszone warzywa i w połowie porcji zaczynasz mieć problemy z oddychaniem, bo żołądek uciska płuca.

IMG_1458Trochę Wam zazdroszczę, Nadmorscy Czytelnicy. To już drugie miejsce, które karmi fenomenalnym, prawdziwym, obłędnie aromatycznym kuskusem.

IMG_1467Malika stworzyła wspaniałą restaurację. Nie przekombinowaną, nie nadętą, nie dla wąskiego grona przyjaciół królika. Jest tu dokładnie odwrotnie – serdecznie, obficie, aromatycznie i dla wszystkich. Tu się po prostu chce być i chce wracać. Już wiem dlaczego niektórzy mówią, że są w tej restauracji zakochani do nieprzytomności. Niniejszym dołączam do tego grona.

pigs5+

Magda

Info

www fb
ul. Świętojańska 69B, 81-389 Gdynia

Szef kuchni: Ewa Malika Szyc-Juchnowicz

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz