Moja wizyta w Cyrano et Roxane podyktowana była dwoma czynnikami: przede wszystkim ogromną tęsknotą za prawdziwą francuską kuchnią, która czule karmiła mnie przez kilka lat, kiedy jeszcze mieszkałam w jej mateczniku oraz totalnym znudzeniem i zniechęceniem do powielanych w nieskończoność menu kolejnych knajp. Mam już tak bardzo dość czytania w kartach dań o steku i sałatce z kozim serem, nieznacznie się tylko od siebie różniących mało istotnymi dodatkami, że zasypiam, nim jeszcze dotrę do słowa “ser”.
Okazało się, że na starym, dobrym, szerokim łukiem omijanym Monciaku znalazłam to, co chodziło za mną od dawna. To, proszę Państwa, jest PRAWDZIWA francuska kuchnia. Nie coś na kształt, czy w luźnej interpretacji, tylko dokładnie TO. Z delikatnymi arabskimi wpływami (od których odżeganć się nie podobna, biorąc pod uwagę ilość muzułmańskich imigrantów znajdujących dom na południu tego pięknego kraju). Tutaj w menu znajdziemy potrawy typowo francuskie z naciskiem na południe kraju, jak i te pochodzące konkretnie z Oksytanii, z której wywodzi się właściciel.
Na początek przystawki, czyli pasta z bakłażana, mule escabeche, szparagi z Bayonne i foie gras (59 zł.). Pasta delikatna, dosmaczona kuminem, lekko orientalna, ostrawa; mule mocno pomidorowe, delikatnie pikantne, zostawiające po sobie przyjemne wspomnienie w kubkach smakowych. Szparagi również bardzo dobre, ale domowe foie gras… O, mamo… Jedwabiście delikatne, eksplodujące w ustach doskonale zrównoważonym smakiem, wspaniałe. Cóż, robione według przepisu matki właściciela, więc jakie ma niby być, jak nie autentyczne?
Wybaczcie pąsowość wszystkich zdjęć, to nie ze wstydu, lecz z powodu czerwonej markizy, pod którą siedzieliśmy.
Dalej mamy tradycyjną zupę rybną z Prowansji (21 zł.) podaną gruyerem, grzankami i rouille, sosem z dodatkiem szafranu. Trafiły do niej wszystkie trzy ryby, które mają w karcie, a więc sandacz, piotrosz i dorsz. Mocno pomidorowa, mocno rybna, przyprawiona idealnie w sam raz, kremowa, gęsta, zaś rouille i gruyere czyniły z niej dzieło sztuki kulinarnej najwyższych lotów. Ta zupa była WYBITNA.
Kolejnym daniem, przy którym użyję słowa “wybitne” była jagnięcina z kuskusem (49 zł.) duszona po katalońsku, z dodatkiem moreli. Z jednej strony mamy francuski sznyt, a z drugiej ostatni raz tak dobrą jagnięcinę z kuskusem, a do tego smakuącą niemal identycznie (zamiast moreli były daktyle), jadłam blisko dekadę temu i wyszła spod ręki rodowitej Marokanki. I nie powiem, żebym za tym smakiem nie tęskniła, skoro do dziś go pamiętam i do niedawna wciąż szukałam. Raduje się moje serce, że udało mi się go odnaleźć w Polsce. Absolutnie doskonałe, rozpadające się mięso w genialnie aromatycznym sosie. To danie jest niebywałe i choćby dla niego warto odwiedzić Cyrano et Roxane.
Filet z piotrosza z ratatuj (49 zł.) nieco mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że ryba będzie zapieczona pod chrupką, aromatyczną posypką z dodatkiem migdałów. Całość ułożona na porcji świetnego, domowego ratatuj, dokładnie takiego jak trzeba. Wszystko razem doskonale uzupełniające się, nie tłamszące wzajemnie swych delikatnych smaków. Zarówno warzywa, jak i ryba miękkie, więc przyjemnie chrupiący, przypieczony wierzch idealnie wtrącał się w tę hegemonię.
Obsługa perfekcyjna, do tego legitymująca się dogłębną znajomością karty. Tak, to jest jedno z tych niewielu miejsc, gdzie kelnerzy rzeczywiście jedzą to, co podają, więc mają o tym bardzo dobre pojęcie. Cyrano et Roxanne to również winiarnia i wina w istocie mają przednie. Nie mam cienia wątpliwości, że wrócę.
Czy właściwie jest tu coś do dodania poza jednym prostym słowem: polecam? Chyba nie, więc polecam!
Magda
Info
al. Bohaterów Monte Cassino 11, 81-704 Sopot
4 Responses
W pełni podzielam entuzjazm 🙂
Południe Francji w ustach I to w rodzinnym Sopocie ! Rewelka !!!:-)
Tradycyjna zupa z Prowansji – kiedyś jadłam coś podobnego w Grand Cru w Gdańsku. Znacie to miejsce? Ostatnio znowu tam trafiłam i znowu zostałam nieziemsko pozytywnie zaskoczona – klimatem, poziomem kulinarnym, no i obsługą 🙂 Oczywiście sprawdzę ten Wasz Sopot przy okazji 😉