ul. Giżycka 35, Ogonki
Do Starej Kuźni zagnały nas rekomendacje – że smacznie, że dobrze, że będziecie zadowoleni. Cóż, stół upie*dolony jak u Durczoka powinien mnie zastanowić, ale gdzież tam. Wszystko nieważne, jedzenie ma być dobre, więc staram się nie patrzeć w dół.
Otóż jedzenie było takie sobie z jednego, banalnego powodu – z powodu najpodlejszych składników. Na pewno ktoś tam potrafi gotować i co do tego nie mam wątpliwości, bo wycisnął z tego co miał niemal maksimum. Niemal.
Na początek podgrzybkowa – gęsta, zawiesista, ze sporą ilością grzybów, jednak prawie bez ich aromatu. Dziwna sprawa.
Dalej żurek, podobnie jak grzybowa gęsty, przy tym dość kwaśny, ale na pewno nie na wędzonce, lecz na taniej, złej kiełbasie.
Podsmażane ruskie, przy czym ze stopniem wysmażenia już mi się nie chce dyskutować, ale farsz składający się w 90% z ziemniaków? Hm, nie. W smaku zwyczajnie średnie, a gdybym chciała ziemniaki w cieście, to chyba bym zamówiła ziemniaki w cieście, czyż nie? Tak właśnie wyglądają oszczędności i to niestety czuć.
Na koniec pierogi z truskawkami – w porządku. Nie boskie, nie wstrętne, po prostu w porządku. Może nie było to najlepsze, najdelikatniejsze ciasto na pierogi z jakim przyszło mi się zetknąć, ale było ok.
Rachunek taki:
Jest raczej tanio, ale co z tego? Wieść gminna niesie, że warto się tam udać na jagnięcinę. Nie wiem, nie próbowaliśmy, więc jeśli ktoś z was ją tam jadł – dajcie znać.
Magda