Dziś sprzedam Wam grzybowy patent życia. Podpowiedział mi to jeden z najlepszych polskich szefów kuchni i żałuję, że sama nie wpadłam na ten ultra prosty pomysł wcześniej. Tyle mnie w życiu ominęło!
Wiecie, że z białą mąką mam tak średnio po drodze. Choć nie powinnam, to jednak czasem nie potrafię się oprzeć, ale częściej jednak wybieram produkty pełnoziarniste. Dzięki temu, że mamy tu zmielone zarodki i zewnętrzną okrywę zachowujemy też wszystko, co w zbożu najlepsze – cynk, magnez, żelazo, witaminę B3, kwas foliowy, ale i błonnik, który dobrze wpływa na perystaltykę jelit, ogranicza wchłanianie tłuszczu i szybciej daje uczucie sytości. Nie bez powodu produkty pełnoziarniste są szczególnie polecane, gdy dbamy o linię. Są też nieco inne w strukturze – bardziej zbite, stawiają większy opór zębom. Powiedziałabym, że mają więcej treści i uważam, że w tym przepisie makaron pełnoziarnisty sprawdzi się lepiej. Czyli u nas bez zmian – mądre wybory i zaledwie kilka prostych składników na talerzu. Ale za to 100% smaku!
Nie każdy zbiera kanie, ale ci, którzy zbierają kochają je miłością wielką. Zdecydowanie jestem w tej właśnie frakcji. Co prawda nigdy nie kupuję samych kapeluszy na targu, tak na wszelki wypadek. Zawsze zbieram kanie sama, a tym razem nam się poszczęściło i przywieźliśmy coś koło trzydziestu kapeluszy. Jeśli macie wątpliwości, to kanie łatwo można rozpoznać po tym, że pierścień, który znajduje się pod kapeluszem nie jest przytwierdzony do nóżki, jest ruchomy. To chyba najbardziej oczywisty znak rozpoznawczy czubajki kani. I warto się z tymi grzybami zaprzyjaźnić, bo są pyszne.
Z kaniami jest tak, że albo ich nie ma, albo jest szalony urodzaj. Ta druga opcja oczywiście cieszy i nie ma nic lepszego, niż kania w panierce usmażona na patelni. Mój tato nazywa je “leśnymi schabowymi”. Tylko co, jeśli znajdziesz kilkadziesiąt? Zostawisz? NIE MA TAKIEJ OPCJI! Niestety kanie źle się przechowują i trzeba je zjadać możliwie szybko. Kiedyś po prostu rozdawałam sąsiadom, a teraz robię z nich puder i jest to tak cudownie skondensowany dodatek do zup czy sosów, że już nie wyobrażam sobie mojej kuchni bez tego słoiczka. Bo grzyby suszone nie zawsze się sprawdzają, czasem chcemy uzyskać gładką konsystencję (np. sosu) i w takiej sytuacji proszek to świetna opcja. Podobnie można postępować z innymi grzybami, np. borowikami. Łyżeczka takiego proszku to skondensowany, cudowny smak, który naprawdę zmienia wszystko. Grzyby mają dużo umami, piątego smaku, który sprawia, że tak bardzo nam smakuje jedzenie. Warto z tej wiedzy korzystać. I z magicznego proszku też – po prostu traktujcie go jak przyprawę.
Spaghetti z kurkami i pudrem z kani
Składniki dla 2 osób
-200 g makaronu pełnoziarnistego
– 2 godne garści kurek (można użyć innych grzybów leśnych, np. borowików)
– 1 niewielka cebula
– 200 ml śmietany 18% lub 30%
– łyżka oliwy
– sól, pieprz, gałka muszkatołowa do smaku
– 1 łyżeczka pudru z kani (lub innych grzybów leśnych)
– opcjonalnie nieco startego parmezanu
Wykonanie
Puder z kani
Kanie oczyszczamy i same kapelusze kroimy na paski o grubości ok. 0,5 cm. Suszymy tak, jak wszystkie inne grzyby – w suszarce do grzybów lub piekarniku (80-90 stopni z termoobiegiem). Kiedy są już zupełnie suche i przestygnięte mielimy je w młynku do kawy, przesypujemy do szczelnego słoika i w ten sposób przechowujemy. Ważne jest, aby grzyby naprawdę dobrze wysuszyć – w przeciwnym wypadku istnieje duże prawdopodobieństwo, że proszek szybko spleśnieje. Tak, jak pisałam wyżej, jeśli mieliście szczęście i zebraliście dużo szlachetnych grzybów, część z nich także możecie przeznaczyć na zrobienie pudru. Z borowików będzie jasny, a ten z kani zdecydowanie ciemniejszy, ponieważ blaszki w czasie suszenia mocno ciemnieją – na zdjęciach poniżej: na górze borowiki, niżej kanie.
Makaron wrzucamy do gotującej się, osolonej wody. Włosi mówią, że woda na makaron powinna być tak słona, jak woda morska, więc nie żałujcie sobie. Makaron gotujemy al dente, a w tym czasie drobno siekamy cebulę, szklimy ją na odrobinie oliwy lub na neutralnym w smaku oleju, wrzucamy kurki i na średnim ogniu dusimy do miękkości. W tym momencie możecie je doprawić, dodać puder z kani i na tym poprzestać. Ja jednak lubię mieć do makaronu sos, więc dodaję śmietanę i jeszcze chwilę mieszam, aby zgęstniała.
Odcedzamy makaron i teraz mamy dwie drogi – możemy zachować kilka łyżek wody z gotowania makaronu, dodać do sosu, zamieszać, przełożyć makaron na patelnię, znów zamieszać i gotowe. Możemy też wyłożyć makaron na talerze i dopiero polać sosem. Posypujemy startym parmezanem lub nie posypujemy – każdemu wedle upodobań. I zajadamy, aż nam się uszy trzęsą!
Jakie jeszcze macie inne patenty na grzyby, niż suszenie, mrożenie i marynowanie? Chętnie poczytam. I smacznego!
Super patent! Przed chwilą zrobiłem zarówno z kani jak i borowików, z tym że kolory wyszły dokładnie odwrotnie. Puder z botowików jest ciemny i bardziej grudkowaty, a z kani jest to wręcz pył i bardzo jasny. Także chyba mała pomyłka nastąpiła podczas pisania tekstu :). Dzięki wielkie!
2 Responses
jakie masz piękne talerze!
Super patent! Przed chwilą zrobiłem zarówno z kani jak i borowików, z tym że kolory wyszły dokładnie odwrotnie. Puder z botowików jest ciemny i bardziej grudkowaty, a z kani jest to wręcz pył i bardzo jasny. Także chyba mała pomyłka nastąpiła podczas pisania tekstu :). Dzięki wielkie!