30+. Dramat – pomyśli wiele kobiet. Nic bardziej mylnego, siostry. Nigdy nie czułam się lepiej ze sobą i swoim życiem. Mam silne poczucie, że jestem w najlepszym jego punkcie, że mogę wszystko, a najlepsze i tak jeszcze przede mną. Jest pięknie, it’s beautiful!
Jako standardowa nastolatka, o ludziach po trzydziestce, myślałam coś w rodzaju: „Boooże, przecież on się zaraz rozsypie!”. Jak dla mnie – byli jedną nogą w grobie. Dziś sama jestem po trzydziestce i nigdzie się nie wybieram, a standardowe nastolatki pewnie na mój widok myślą sobie coś w rodzaju: „Boooże, przecież ona się zaraz rozsypie!”. Taki mam plan, ale jeszcze nie dziś. Bo dziś…
1. Wszystko mogę
Nikt nic mi nie dyktuje, nie stawia warunków. To ja wybieram jak ułożę kolejny dzień, tydzień i rok. Jestem panią swojego czasu, panią swojego życia zawodowego i towarzyskiego. Czuję się silniejsza, niż kiedykolwiek. Już mi wypada – wypada powiedzieć co myślę, wypada robić, co mi się podoba, wypada nie brać pod uwagę cudzych opinii. I to jest pyszne.
2. Nic nie muszę
Czas „muszę” jest już za mną. Bywa jeszcze, że nie uprzedzam zdarzeń i sama zapędzam się w kozi róg, ale każda sytuacja uczy mnie czegoś nowego. Nie muszę chodzić na kompromisy, jeśli nie jest mi z nimi wygodnie. Ciężko pracowałam na ten komfort, ale świadomość, że nic nie muszę jest słodsza, niż miód.
3. Siksa z Wieloletnim Stażem, czyli wewnętrzne dziecko
Chcesz się pośmiać, obrócić wszystko w żart, palnąć coś bardzo niestosownego, ale za to bardzo szczerego – zapraszam. Lubię psikusy i żarty, a dzień bez śmiechu jest dniem straconym. Najlepiej bawię się przy komediach i w towarzystwie wesołych ludzi. Mam mnóstwo energii, dziecięcą ciekawość świata i ekscytuje mnie, że tyle jeszcze mogę się nauczyć. Pielęgnuję to w sobie i chronię, bo wiem, że kiedy stracę tę iskrę, zamienię się w stetryczałego grzyba, który na wszystkich warczy. A tego byśmy nie chcieli.
4. Gibka ciałem
Czuję się na góra 25, wyglądam na góra 32, a brykam jak gówniara. Not so bad, biorąc pod uwagę, że kosmetyczkę odwiedzam raz na sto lat, a botoxu moja twarz nie widziała nigdy, natomiast nie do końca zdrowy tryb życia trenuję regularnie. Mam dużo szczęścia w życiu, dobre geny, świetne cycki i nogi do nieba. I dopiero teraz mam wystarczająco dużo oleju w głowie, żeby to wszystko naprawdę docenić.
5. Mądra głową
To zabawne, kiedy człowiek przypomina sobie, jak w wieku siedemnastu lat myślał, że pozjadał wszystkie rozumy i jak z wiekiem zaczyna coraz bardziej wątpić, że cokolwiek wie na pewno. Czas goni jak szalony, więc nie marnuję go na puste relacje, nie interesuje mnie spędzanie czasu z ludźmi, których nie lubię, ale mogą mi coś ułatwić lub ja mogę ułatwić coś im. Czas jest najcenniejszym, co mamy, więc poświęcam go tylko tym, którzy są tego warci. Wiem, że mam silny, dominujący charakter, że jestem samicą alfa i natural born leader. Taka się urodziłam. Ludzie to średnio znoszą, bo czują się zagrożeni. Chyba, że są podobni do mnie, wtedy łapiemy kontakt w sekundę. Dlatego nie mam zbyt wielu przyjaciół, ale ci, których mam są niezawodni. Faceci się mnie boją, kobiety lekko nienawidzą. A tak naprawdę jestem w środku miękka jak kaczuszka. Tylko trzeba mieć charakter, żeby tam dotrzeć.
6. Forsa to nie opryszczka
Polacy mają problem z mówieniem o pieniądzach, jakby to była wstydliwa choroba. Pieniądze są dobre, lubię je zarabiać, lubię wydawać i nie mam problemu, aby to powiedzieć wprost. To jest naprawdę fajny moment w życiu – masz już za co korzystać z życia, ale masz też energię, żeby to robić. A ponieważ nic nie spadło mi z nieba, tym bardziej lubię sama siebie za to, że jestem tu, gdzie jestem i na wiele rzeczy mnie stać. Polsko, ukamienuj mnie, zrobię z tego mema.
7. Jakie życie jest, każdy widzi (tylko każdy inaczej)
Wszystko zależy od optyki. Ja lubię patrzeć na świat jak na ocean możliwości. Tylko ode mnie zależy którą szansę złapię i jak ją wykorzystam. To silne poczucie, że swój los trzymam we własnych rękach przyszło dopiero z wiekiem, nie zawsze czułam się w ten sposób. Dziś wiem, że jestem silna i władna zmienić każdy aspekt życia, który mi nie odpowiada. To daje dużo mocy i jest naprawdę fajne. I rzeczywiście jest coś w tym, że życie zaczyna się po trzydziestce (oraz po czterdziestce, pięćdziesiątce i tak dalej).
8. W życiu trzeba się wyluzować (Laska. Z Polski)
Stres? Znam. Nie warto. Może mnie stresować słabsze zdrowie rodziców, ale nie jakiś palant, który właśnie zajechał mi drogę. Tego też się nauczyłam, nie zawsze byłam kwiatem lotosu na tafli jeziora. Jak przyjrzysz się temu przez lupę, to zobaczysz, że ludzie stresują się w najgłupszych sytuacjach, w sytuacjach kompletnie bez znaczenia. Naprawdę myślisz, że jak codziennie przed wejściem do biura będą ci się trzęsły ręce, to komuś to pomoże? Otóż nie pomoże nikomu, a najmniej tobie. Powtarzaj za mną: ommm…
9. Rozczarowania są naturalnym elementem życia (Paulo Coelho)
I już, wystarczy to zaakceptować. Kiedyś przeżywałam wielkie dramaty, kiedy zawodził czynnik ludzki. Dziś myślę coś w stylu „no, tak” i wzruszam ramionami. Im więcej zawodów, tym luźniej się do tego podchodzi. Ludzie po prostu tacy są, mają to wpisane w genotyp. Zero zaskoczenia.
10. Wybaczam, ale nie zapominam
To bardzo praktyczne. Kiedyś puszczałam w niepamięć, ale w końcu zrozumiałam, że ludzie to recydywiści. Wybaczanie uwalnia od niepotrzebnego obciążenia, które w sobie nosimy. Pamiętanie chroni przed powtórką z rozrywki.
11. Narzekanie? Nie mam czasu, zarobiona jestem
Serio. Ja po prostu nie mam na to czasu. Zdarza mi się czasem popaplać z przyjaciółką, ale pół godziny wyczerpuje temat na wieki. Wolę się śmiać, niż płakać. To nie jest tak, że nie mam problemów. Mam, jak każdy człowiek. Po prostu nie uważam, by ich wieczne rozdrapywanie wnosiło coś do mojego życia.
12. Szczęście jest świadomym wyborem
Naprawdę tak myślę. To my decydujemy jak patrzymy na świat. Czy dostrzegamy pozytywy, czy skupiamy się na negatywach. Czy od rana uśmiechamy się do ludzi (a oni zwykle do nas), czy od świtu warczymy na tego buca na pasie obok. Dostajesz dokładnie to, co dajesz. Sprawdźcie kiedyś.
13. Z każdego doświadczenia płynie nauka (Katarzyna Grochola, uczennica Paulo Coelho)
Nic odkrywczego, ale kiedy naprawdę zrozumiesz sens tego zdania, to nagle okazuje się, że nawet trudne sytuacje można znosić lekko i przekuć w coś wartościowego. Bo każda sytuacja jest cennym doświadczeniem, zwłaszcza ta trudna. Nic nie idzie na marne – napięcie, rozczarowanie czy zawód, to wszystko nas czegoś uczy. Choćby tego, że Zośka to chuj i nie należy się z nią kolegować.
14. Nie wszystko jest na sprzedaż (Michał Wiśniewski, lider zespołu „Ich Troje”)
Przez blog w pewnym sensie żyjemy trochę na widoku, choć staram się nie przesadzać. Zwykle wiecie, gdzie jesteśmy i co robimy. Ale też świadomie robię sobie małe przyjemności, sporo zachowuję tylko dla nas. Są historie i sytuacje tylko moje, tylko nasze. Biedni ci, którzy robią ze swojego życia Big Brothera. Nikt tego nigdy nie doceni.
15. Odrobina zdrowego egoizmu jeszcze nikogo nie zabiła
Przed chwilą zjadłam boską eklerkę od Gesslerowej i przyznaję, że w momencie, kiedy otwierałam usta przemknęło mi przez głowę, że dobrze by wyglądała na instagramie. Po czym ją ugryzłam i poczułam rozkoszne smyrnięcie egoizmu, a eklerka smakowała jeszcze lepiej, niż zwykle. Przez tych pięć minut byłam tylko ja, eklerka i przyjemność. I zero lajków na instagramie. Uwielbiam takie małe chwile, bo…
16. Życie składa się z małych chwil
A ja lubię je kolekcjonować. Nie skupiam się na tym co złe i często śmieję, że mój świat jest cały w pluszowe misie. Tak właśnie lubię o tym myśleć, bo na koniec dnia duży obrazek złożony z małych pozytywnych klocków też jest cały w różowe misie.
17. Higiena moralna jest niemodna, ale wskazana
Przy czym zasady gry ustalam ja. Bo to moje życie. Nie odnoszę się do dekalogu, raczej do wewnętrznej busoli. Idę za głosem serca, żyję w zgodzie ze sobą, staram się nie krzywdzić ludzi, po prostu. Nigdy nie zaczynam pierwsza, choć zdarza mi się wypłacić w tej samej walucie. Nie bycie ludzką świnią jest bardzo przyjemnym sposobem na życie – człowiek świetnie śpi. Polecam, Magda G.
18. Wdzięczność
To takie trochę patetyczne uczucie, które doskonale osadza w rzeczywistości i pozwala pamiętać o tych, którzy byli dla nas dobrzy, którzy kiedyś nam pomogli. Warto ją w sobie pielęgnować, żeby nie popaść w skrajny samozachwyt. Ostatecznie to splot wielu wydarzeń i relacji międzyludzkich przywiódł nas w to miejsce, a nie nasza samodzielna działalność. Czuję wdzięczność także za sytuacje, które kiedyś dały mi ostro w tyłek, bo wiele się dzięki nim nauczyłam, także o sobie. A z perspektywy czasu wiem, że w wielu wypadkach były początkiem czegoś naprawdę dobrego.
19. Rodzinę wybierasz sobie sam
Do tego doszłam już dawno. Nic na siłę, nie każda ciotka jest najbliższą osobą na świecie, często przyjaciele są znacznie bliżsi, bardziej pomocni i wspierający. Wyrosłam z przymusowych spędów rodzinnych, spotykam się z tymi, z którymi chcę się spotkać. I dobrze mi z tym.
20. Dystans
Jedna z ważniejszych rzeczy, jakich nauczyłam się w życiu i cały czas uczę. To trudne brać rzeczy nieosobiście, ale warto próbować. Dystans daje luz, niweluje stres, dystans jest dobry. Kiedyś problemy były duże, ale nauczyłam się nadawać im adekwatne ramy i nie wyolbrzymiać bez sensu. I nigdy nie wolno myśleć o problemach w nocy. Nigdy. W dzień zawsze wydają się mniej straszne.
21. Pokora
Choć brzmię czasem buńczucznie i dobrze o tym wiem, to zawsze z tyłu głowy mam, że wszystko może zmienić się w sekundę. Właśnie dlatego cisnę życie jak cytrynę – bo jest sinusoidą. Dziś płyniemy na wysokiej fali, a jutro możemy pójść na czołowe ze ścianą.
22. Serce
Idę za sercem. Zawsze. Tego też się nauczyłam na podstawie własnych doświadczeń. Wolę żałować, że coś zrobiłam, niż żałować, że nie zrobiłam. Poza tym zasypywanie własnych potrzeb gruzem “to wypada, a tego nie” mści się zawsze, to tylko kwestia czasu. I naprawdę nie ma znaczenia, czy się sami przed sobą do tego przyznamy, czy będziemy robić dobrą minę do złej gry i udawać, że nie szkodzi. Pies trącał, nawet jak ma mi przetrącić obie łapy, to i tak warto.
23. Przyszłość? Bring it on!
Żyję już na tyle długo, że sprawdziłam się w wielu podbramkowych sytuacjach i wiem, że z każdej jestem w stanie wyjść obronną ręką. Polegam na sobie jak na Zawiszy. Dam sobie radę zawsze i w każdej sytuacji, a jak nie dam, to mam bliskich ludzi, którzy zawsze wyciągną do mnie rękę. Poza tym jutra może nie być, więc bez paniki
Podsumowanko
Ostatni rok był cholernie intensywny, momentami trudny, ale też obfity we wszystko – w nowe doświadczenia, nowe znajomości, nowe miejsca i nowe lekcje. Była przeprowadzka, był remont, który trwał dwa miesiące dłużej, niż planowaliśmy, niedługo będzie kolejny. Przeszłam intensywny kurs odpuszczania i za tę lekcję też jestem wdzięczna, choć czasem bolała dupa, nie powiem, że nie. Zrozumiałam wreszcie, że nie zawsze warto, że można się o ludzi starać pod warunkiem, że to działa w obie strony. A jak nie działa, to niech spierdalają, ja nie jestem pizzą, żeby mnie wszyscy lubili. Chyba coraz mniej wymagam od innych, choć wciąż dużo od siebie, ale już bez tego poganiania się batem. Wystarczy mi świadomość, że jeśli chcę, to dużo mogę. Wrzesień jest miesiącem luzu. Pewnie widzicie to po blogu – piszę mniej, niż zwykle. Za to czytam więcej. Książek, czytam więcej książek. Bo internetu już prawie w ogóle.
Nie warto gonić, bo w biegu umykają ważne małe chwile, które stanowią o całości. Mniej piszę, więc pewnie wrześniowe statystyki nie będą tak imponujące jak zwykle. Te blogerskie liczby, takie ważne (uśmiecham się teraz pod nosem). Ważniejsza od nich jest świadomość, że jeśli tylko będę miała ochotę i chęć, to jestem w stanie je podwoić. W miesiąc. Właśnie dlatego stać mnie na to, żeby sobie odpuścić – bo wiem ile mogę i ile jestem warta. W tej chwili ważne jest dla mnie to, że za kilka dni ruszamy w miejsce, które szczerze kocham. Zamierzam jeść dużo dobrych rzeczy, paść oczy widokami i przynajmniej dwa razy zacząć dzień nie od kawy, tylko od cavy. Choć na pewno coś fajnego Wam napiszę, żebyście sobie wciągnęli na listę i też pewnego dnia ucieszyli się tak, jak ja się tym miejscem zawsze cieszę. Wrzesień oficjalnie miesiącem odpuszczania, przyjemności i hedonizmu.
Tak naprawdę ostatni rok był o szukaniu równowagi. Nie twierdzę, że ją znalazłam i teraz już będę jak Budda, ale sam fakt szukania jest interesującym doświadczeniem. Zasada jest prosta – nikt nie zadba o ciebie tak, jak ty sam możesz o siebie zadbać. I nikt nie będzie dla ciebie gorszym poganiaczem niewolników, niż ty sam możesz być. Wiec wal to i skup się na trudnej sztuce odpuszczania, bo łatwiej podróżuje się z małym plecakiem, niż z wielką walizą.
Special thanks goes to: Jacek! Który od przeszło dekady znosi mój charakterek, wspiera, dopinguje, wierzy, że potrafię i wspólnie stanowimy Dwugłowego Potwora, który zawsze chroni sobie tyły.
A teraz dam sobie buzi i idziemy świętować!
Wasza Siksa z Wieloletnim Stażem



8 Responses
No Pani wybaczy, ale Pani to jeszcze strasznie młoda jest i płocha 🙂
Rzadko komentuję, bo mądrego to się słucha, a nie dyskutuje, ale nie mogłem się powstrzymać – zdrowia i miłości, na resztę sobie zarobisz 🙂
Strasznie się cieszę, że trafiłam na tego bloga. Świetnie piszesz, lekko, zabawnie i w dodatku po polsku ;), a do tego chyba mamy podobne podejście do wielu spraw. Będę zaglądać regularnie.
Wszystkiego najlepszego!
Kocham Cię za ten wpis 😉 Generalnie lubię tu do Ciebie zaglądać, ale dziś po prostu czytałam ze trzy razy i tak się z Tobą zgadzam, że już chyba bardziej nie można. Ja skończyłam niedawno 38 lat i nieco podobny wpis popełniłam, bo zastanawiałam się, czy nie chciałabym mieć znów 18 lat. Bynajmniej 🙂 Wszystkiego najpiękniejszego i najsmaczniejszego Ci życzę! Pozdrawiam!
Spełnienia wszystkiego co sobie zamarzysz życzę! :* Dobre refleksje 🙂 Mamy podobne spojrzenie na życie 😉 Go girl!!!
Bo my wiemy co dobre, a u Magdy jest dobrze i Magda jest dobra 🙂
PS. Grunt, to kurde na bieżąco śledzić nety i komentarze znajomych :/
bueheheh!! Jacek- po 3 miechach coś komentujesz ja nawet nie wiem co to było 😛
Mam tylko jedna myśl – szczęśliwa kobieta. No może dwie – właśnie wszystkie nadmuchane, sztucznie wyciagane coach’owe nauki zamknęłas w jednym ludzkim tekście – wystarczy trochę życiowej mądrości, doświadczenia, serca, rozsądku, szaleństwa, a cała reszta staje się oczywista. Czytało się miód malina! Najlepszego 🙂
Podpisuję się obiema rękami pod Twoim tekstem, Magdo 🙂 mam tak samo, choć pewnie jestem już mumią :p
Dziewczyna po 40-tce