Jeśli na serio interesujesz się jedzeniem, a nie dlatego, że jest taka moda – powinieneś tam być. To największa tego typu impreza w Europie. Można sobie odpuścić wszystkie inne, ale skali tego, co w ostatnich dniach odbyło się w Turynie nie da się ani opowiedzieć, ani pokazać. Tam po prostu trzeba być. Być, jeść, pić, poszerzać horyzonty, smakować włoskie sery i autentyczny marokański kuskus. Podjadać prosciutto i popijać gruzińskim sokiem z granatów. Próbować win i zjeść bułkę z rozkosznie soczystymi nereczkami. Do Turynu ściągają smakosze z całego świata, a przyciąga ich ponad tysiąc wystawców oferujących najlepsze produkty. Jeśli to Was nie przekonuje, to może zdjęcia?
Nie, to nie są nietoperzeSolone, wędzone, suszone. Już nie pływają.Rybna sałatka z oliwkami – odjazd!Taki serek wielkości zadu Kim KardashianNiestety, słodyczy będzie mało z powodu upodobań autorkiSery, od których drętwieje językTo chyba oczywiste, że na Salone del Gusto gra się na butelkachNasi! Przemek Błaszczyk i Ola Oslislo robią to, co zawsze.Tequila, rum, nieprzebrana ilość win i piw. Nikt nie wychodził smutny.Salami na sto sposobówNo jasne, że kupiliśmy!Standard. Najlepsza jest skórka pocięta na kawałki i upieczona w piekarniku.Tym razem reprezentacja Wielkiej Brytanii.…oraz NorwegiiBo gotować bez świeżych ziół się nie da.Pięcioletnie francuskie sery – miłość od pierwszego kęsa.…i jeszcze kilka. Ze względu na niezwykle intensywny smak tylko prawdziwi kozacy byli w stanie spróbować kilku w czasie jednego podejścia.Tak, przedkładam ser nad czekoladę.Boję się wagi, więc profilaktycznie kopnęłam ją gdzieś pod szafę.Tak, oto ravioli idealne. Hit Jacka.Polskie miody pitne z pasieki Macieja Jarosa.Metamorfoza z półgęskiem i szeregiem innych produktów z Pomorza.Łoscypki, hej!…od Wojtka KomperdyMalutkie, słodziutkie, z Afryki.Japończycy w akcji.To po lewej najlepsze. Właściwie to najlepsze sake, jakie piłam w życiu.I zaprawdę powiadam Wam, cudowne jest to, że wszystkie te dobroci można było kupić.Prawdziwa miso.Rumuńskie, długodojrzewające, zawinięte w korę.Mnogość form salami.I cała masa pozytywnych ludzi.Osobny namiot ze street foodem zatrzymał nas na dłużej.Podroby w chlebie z chrupiącą skórką? Poproszę!Pani da od razu dwie porcje.Arancina – wielkie jak pięść, kryjące w sobie cudownie płynną mozzarellę.Sama nie wiem czy bardziej do oglądania, czy do zjedzenia?…Tasting menu w wydaniu street foodowym. Ośmiorniczka na kawałku chleba urwała nam to i owo.Socca, czyli cienki placek z mąki z ciecierzycy. Kto czyta na bieżąco, ten wie, że jest to flagowy fast food w Nicei.A mieliśmy jeść mniej mięsa… Ha, ha.Na tapetę?Włoski tricolor.Sycylijska “sałatka z cytryny”. Niezbyt trafiony wynalazek.Tymczasem na deser……czekolada! 😉Powinien tam być ktoś z Polski z rurkami z kremem.Widzicie skalę? Taki mały chlebuś.Słoików prawie nie wrzuciłam, ale była naprawdę silna reprezentacja wszelkiej maści przetworów.I znowu czekolada.Czwarty z kolei dzień wyjaśniania który ser jest który. Rozumiem znudzenie na twarzy.Lekko podsuszane pomidorki koktajlowe wiązane w pękate girlandy.Ale żeby z watą cukrową?…Ile zwierząt widzisz?O, biała czekolada! Żartuję, to znowu ser.Makaron w każdym kształcie i rozmiarze sprzedam!Żeby nie było wątpliwości, kto organizował imprezę.Bo natura jest piękna!A jak stary jest twój ser?Może trochę weselny sznyt, ale wciąż podziwiam precyzję wykonania.Koło dwumasowe czy czekolada?Wspaniałość. W bułę, buła w rękę, następny proszę!Hurra, znowu ser!A ravioli kleję tak.Białe trufle. Proste, że kupiliśmy i teraz mamy truflowóz. Mimo, że szczelnie zamknięte w bagażniku, kiedy otwieramy drzwi bucha taki zapach, że ścina z nóg. Cudownie.Kto ma ochotę na kanapkę z bestią?Bo idą święta. Podobno. Jakieś.To ja poproszę tę z dołu.Słonecznik bulwiasty made in Italy.No dobra, wreszcie słodycze, które mi odpowiadają. Tort z sera.Bo kolory.Drodzy rzeźnicy – tak eksponujemy produkt.I repeta.Nie pytajcie, ile wydaliśmy w Turynie…O, deser!Ta z dodatkiem barolo – szał.Rozkosz……dla podniebienia.Tatar bez żółtka, ale za to z oliwą.Wiecie co w tym wszystkim było najfajniejsze? Możliwość porozmawiania z tymi wszystkimi ludźmi. Czasem na migi, czasem po francusku, polsko-rosyjsku, przy pomocy rąk, ale to nieważne. Tyle pasji w jednym miejscu to coś absolutnie wspaniałego.Dzik jest dziki, dzik jest zły, dlatego nie wolno go dotykać.Rzut oka z góry na jedną hal. Tak, było ich więcej.To może dżem z opuncji?Bardzo fajna książka kucharska. Mam, polecam, autorka też sympatyczna.Prawdziwy kuskus, a nie wyobrażenie o.A gałka muszkatołowa wygląda tak.
…a to nawet nie jest 5% zdjęć, które zrobiłam. Tam naprawdę trzeba być, żeby to wszystko poczuć, więc pamiętajcie o kolejnej edycji. Bardzo warto.