Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Prasowy, Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

fb

ul. Marszałkowska 10/16, Warszawa

IMG_5588

Na początek zagadka: gdzie pod jednym dachem spotykają się korpoludki, hipsterzy, lokalni foodies, matki z dziećmi i brać emerycka? Odpowiedź jest w tytule. Do przywróconego do życia Prasowego, legitymującego się pięćdziesięcioletnią historią, ciągną wszyscy. Może to aktualny lans na bary mleczne, a może to estetyczne, przyjemne wydanie tego, co mgliście pamiętamy jako swojskie? Może to zwykła nostalgia połączona z możliwością zjedzenia czegoś normalnego za ludzkie pieniądze? Jakiej odpowiedzi byśmy nie udzielili, Prasowy radzi sobie świetnie, kolejka w porze obiadowej jest ZAWSZE i nie słyszałam o przypadkach zatrucia. To chyba dobry początek, hm?

IMG_5586

Warto go odwiedzić dla samego wystroju, jest genialnie prosty, nawiązujący do PRL-u, ale we współczesnym, czystym estetycznie wydaniu. Zasada działania jest taka, jak być powinna, zatem najpierw robimy trasę: kasa-okienko-stolik, pamiętając po skończonym posiłku o zwrocie naczyń. Czekając na odebranie zamówionych dań, możemy podejrzeć co dzieje się w kuchni, a to zawsze dobry znak.

Jest całkiem spory wybór typowych dla takich miejsc evergreenów typu: naleśniki, pierogi, schabowy, zupy, ale są też współczesne wtręty jak kalafior z serem brie (info dla młodzieży – w epoce barów mlecznych ser brie nie był dostępny w naszym pięknym kraju, a na sklepowych półkach rzeczywiście królował ocet. Tak, nawet w Galerii Mokotów ;)). Są też propozycje dla wegetarian, więc nie ma obawy, że będą musieli jeść suchy ryż. A do tego wszystkiego nieśmiertelny kompocik.

Uważam, że twórcy Prasowego brawurowo odtworzyli tamten klimat, nadając mu jednocześnie wyraźnie współczesny sznyt zarówno w wystroju, jak i w menu.

Zjedliśmy świetny zielony chłodnik ze świeżymi ogórkami, którego smak można określić wyłącznie w jeden sposób: zupa tzatzikowa. Pycha!

IMG_5590

Oczywiście nieśmiertelny schabowy być musiał i basta. I był dokładnie taki, jaki powinien być w barze mlecznym – rozklepany do nieprzytomności, pewnie przy dobrej przejrzystości powietrza można by było przez niego zobaczyć Tatry lub Śniardwy, świeży, wpisujący się dokładnie w standard. Do niego ziemniaki i zestaw surówek (pyszne buraczki). A wszystko razem doskonale na miejscu.

IMG_5589No i kaszanka z duszoną cebulą. Normalna kaszanka z baru mlecznego. Myślisz “kaszanka z baru mlecznego” i to jest dokładnie to.

IMG_5591

Rozbroiła mnie adekwatność wszystkiego do wszystkiego – menu do miejsca, wystroju do menu, cen do serwowanych dań… Prasowy jest właśnie taki – adekwatny. Jest właściwym barem na właściwym miejscu. Od początku do końca spełnia oczekiwania, które możesz mieć względem baru mlecznego w XXI w., znajdującego się w stolicy kraju w środku Europy.

Chyba głupio by było oceniać Prasowy, to ten sam przypadek co Lotos. Prasowy robi dobrą robotę, karmi brać studencką i panów z laptopami, robi to dobrze i nie żąda w zamian wiele. Prasowy warto poznać i się z nim zakumplować, bo zjeść przy stole, na normalnym talerzu, świeżo, szybko, smacznie, w przyjemnym dla oka otoczeniu i jeszcze do tego tanio nie jest w tym mieście tak łatwo, jak mogłoby się wydawać.

Ceny: zupy 1,5 – 5 zł., zestawy obiadowe 10 – 12 zł., danie dnia ok. 18 zł.

Magda

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Jedna odpowiedź

  1. Z czasów studenckich pamiętam w Prasowym gulasz z serc drobiowych, był w sosie pomidorowym, lekko pikantnym, podawany z ziemniakami. O niebo w mojej gębie ! Jak jeszcze go gotują to polecam spróbować.

Dodaj komentarz