Bydgoszcz. Jakoś tak zawsze nie po drodze. A skoro tak, to wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy zjeść u Adama Kowalewskiego. Tak po prostu, żeby zjeść u Adama Kowalewskiego. Nie, nadal nie zwiedziliśmy Bydgoszczy.
Adama większość z Was zna z Top Chefa, jako zawsze uśmiechniętego pączka, który jednocześnie jest oazą spokoju, kwiatem lotosu na tafli jeziora i Królem Syfonu w jednym. Wszystko się zgadza. Adam pracuje co prawda w Pierogarni, ale niech Was nie zmyli nazwa. Oto bowiem w weekendy można zjeść jego autorskie menu. Do wyboru: dwie zupy, trzy główne i dwa desery. Tak, częściowo z syfonu.
Na początek ustalmy kilka faktów. Najpierw produkty – cóż, Bydgoszcz nie jest zagłębiem najlepszych możliwych dostawców, ani też pewnie nie leży na ich głównych szlakach. Co nie znaczy, że nie należy się starać. No i Adam się stara, jeździ na targ, sam wybiera. Idźmy dalej – sprzęt. To nie jest kuchnia wyposażona w ciekły azot w dowolnych ilościach. To jest pierogarnia. Czy już z grubsza łapiemy kontekst?…
Znakomicie.
Teraz z zadumą pochylimy się nad tym, co zaserwował nam Adaś. Najpierw obezwładniająco dobry krem z buraka z pianą z koziego sera (9 zł.). Burak i kozi ser nie są odkrywczym duetem, ale idealny balans między słodyczą i słonymi akcentami to jest wyższa szkoła jazdy. Ta zupa to było coś. Jakby do tej z Niedźwiedzia dodać pianę z koziego sera.
Dalej rozkosznie intensywne pierwszymi dobrymi pomidorami gazpacho (9 zł.) z chrupiącą, pokrojoną w drobną kosteczkę papryką. Piękne, lekkie, wakacyjne danie. Po zupach spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i zamilkliśmy, zapewne dzieląc tę samą głęboką refleksję. Coś w rodzaju: “O kurde blaszka, ale dobre…”.
Kiedy przede mną pojawił się filet z łososia na szparagowym risotto (32 zł.), wiedziałam, że to nie może być złe. Doskonale zrumieniona, chrupiąca skórka, jędrne szparagi i idealne w konsystencji risotto. I faktycznie, Adam nie zawodzi, jego kuchnia jest niezwykle smaczna, nie wymaga doprawiania, jest dokładnie trafiona w punkt. Risotto fantastycznie kremowe z mikrołezką twardszego jądra, po mistrzowsku przełamane odrobiną rabarbaru, a szparagi al dente. I gdyby ten znakomicie przyrządzony, wilgotno-chrupiący łosoś był lepszej jakości, to byłby absolut. Ale o składnikach już rozmawialiśmy.
A to wszystko w pierogarni.
Dziękuję, tyle w temacie.
Ale oddajmy Pierogarni cześć i chwałę, albowiem są w niej całkiem fajne rzeczy, np. świetne ekologiczne soki, kwasy chlebowe, w tym jeden z beczki, lemoniady, podpiwek oraz oczywiście pierogi. Miliony pierogów. A w nich cała konstelacja możliwych nadzień do wyboru – od klasycznych, przez warzywne, mięsne, serowe, aż po owocowe. Obsługa uprzejma, gramatura pełna. Jest też bardzo spokojnie, wychodzi się na klimatyczną uliczkę pełną zabytkowych kamienic. I jest dużo miejsca do parkowania.
Myślę, że gdyby Adama teleportować do znakomicie wyposażonej kuchni, dać mu trochę przestrzeni dla wyobraźni, a do ręki produkty najlepszej jakości, to uczyni z nimi takie cuda, że wszyscy się będziemy do niego ustawiali w kolejce.
Dlatego spieszcie się odwiedzać Adasia, bo za moment może się okazać, że trafił do restauracji, w której stolik rezerwuje się z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. On ma niezwykły potencjał, tak samo jak Przemek Błaszczyk. Dzisiaj finał TopChefa, obaj są w finałowej trójce. Znam jednego i drugiego, jadłam u jednego i drugiego, lubię ich tak samo i cieszę się, że dotarli w tym programie tak daleko.
Będę dziś na widowni*, za jednego i drugiego tak samo mocno trzymam kciuki. Co jest stosunkowo sprytne, bo daje aż 66,6% szans na radość.
Magda
* nie, wejściówek nie dostaliśmy ani od Adama, ani od Przemka, a to nie jest wpis sponsorowany, to po prostu #zyciejakiejest
6 Responses
no dobra, znalazłam powód by pojechać do Bydgoszczy, tak o.
U mnie powyższy link nie działa 🙁
Kufer Podróżnika proszę https://krytykakulinarna.com/pierogarnia-pod-aniolami/
znajdzie się więcej atrakcji 😉 służę info, jakem stąd właśnie 🙂
PrimoCappuccino.pl – chętnie skorzystam i odezwę się kiedy data się wyklaruje :))))