Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Mañana Bistro, Chorzów

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Z daniami serwowanymi w chorzowskiej Mañanie zaznajamiałam się od dłuższego czasu drogą internetową. Kuszące i ładne to były zdjęcia, więc obiecałam sobie, że przy najbliższej okazji sprawdzę organoleptycznie jak się ma wygląd do smaku. Cóż, porównanie wypadło fatalnie…

…bo zdjęcia, mimo najlepszych chęci, nawet w połowie nie oddają pyszności, które serwuje Przemek Błaszczyk i jego ekipa.

Nie ma sensu rozwodzić się nad wnętrzem, to mały lokal na kilka stolików. Gdybym nie wiedziała, że tak dobrze gotują, po przestąpieniu progu byłabym przekonana, że to kolejne bistro z zupami/kanapkami, i nuda, i nuda, i nuda. Ale nie dajcie się zwieść. W Mañanie karmią na poziomie bardzo przyzwoitej restauracji.

Nie wiem, czy jest na Śląsku dużo takich miejsc, nie znam zupełnie tamtejszych gastro-szlaków, więc chętnie przeczytam wasze sugestie. Wydaje mi się jednak, że Mañana wysforowała się na czoło peletonu. Smakiem, odwagą i prezentacją potrafią być na poziomie naprawdę przyzwoitych stołecznych knajp, przy cenach zupełnie niestołecznych. I to jest świetne.

Jak zwykle zrobiliśmy mały rajd przez menu i początek zachwycił mnie po trzykroć. Najpierw pate z gęsich wątróbek aromatyzowane żubrówką z galaretką z żubrówki i jabłek (19 zł). Absolutny obłęd, idealnie zbalansowane, delikatne smaki. Delikatne, a jednak wystarczająco wyraźne. To danie to dynamit. A jeśli ktoś uważa inaczej, to może się oddalić w milczeniu, bo nie wie co mówi. Myślę też, że w Warszawie trzeba by było do tej ceny dodać jeszcze dychę.

IMG_7539

Dwie zupy zachwyciły mnie jednakowo – świetny, aromatyczny, rozgrzewający krem z czosnku z oliwą truflową (9 zł) i treściwa, pikantna węgierska zupa gulaszowa (11 zł). Miejsca, które serwują dobre zupy doceniam bardziej. Mañanę też doceniłam bardziej. Najwyraźniej ktoś tu potrafi gotować i to całkiem na serio.

IMG_7537

IMG_7538

Makarony też nie zostają w tyle, zwłaszcza pappardelle z pastą truflową, śmietaną, szynką Serrano i serem Emilgrana (26 zł). Ok, nie może być za słodko, bo od tego psują się zęby, więc makaron nie był idealnie al dente. Co nie zmienia faktu, że to danie jest pyszne. Pastę truflową szanuję, poważam, lubię i używam. To jeden z tych czarodziejskich składników, który często sprawia, że danie zyskuje “to coś”. I już nie możesz się oderwać od talerza. Ser Emilgrana też zasługuje na chociaż jedno zdanie – to polski ser z tej samej rodziny co parmezan i grana, równie smaczny. Można dyskutować o wielkości kryształków soli, ale to już wyłacznie kwestia gustu.

IMG_7540

Nie chcę przez to powiedzieć, że linguine z krewetkami (22 zł) było gorsze. Nie było.

IMG_7541

Stek z polędwicy wołowej przygotowany metodą sous vide, podany do wyboru: z wędzonym masłem lub sosem śmietanowym z młotkowanego pieprzu i octu balsamicznego (47 zł) to przystanek na dłużej. Przede wszystkim bardzo dobrej jakości rodzima wołowina, miękka, smaczna i delikatna. Do tego ziemniak nadziewany twarogiem, który z powodzenim mógłby był osobnym daniem. Wszystko razem stanowi porcję dla mężczyzny o dużych możliwościach przerobowych. Niestety, poległam. Z bólem serca patrzyłam na talerz, który tylko częściowo opróżniony wracał do kuchni. Jeśli zatem jesteś przedstawicielem frakcji “Dobrze jest tylko wtedy, kiedy najem się do pierwszego pawia”, to wiedz, że tym daniem się nie tylko najesz, ale wręcz nażresz. A jakby nie było dość szczęścia, to jeszcze będzie ci smakowało. Ale już basta.

Stekowi towarzyszą dwa dodatki do wyboru: kiepski i bezsensownie kwaśny sos śmietanowy oraz wędzone masło, które z tym mięsem czyni cuda. Tym połączeniem byłam tak samo zachwycona jak pate z gęsich wątróbek. Obłęd i kolejne potwierdzenie, że prostota i jakość to najlepszy przepis na sukces.

IMG_7543

Przez nasz stół przewinęły się też ośmiorniczki, których smak z jakiegoś powodu skojarzył mi się z sałatką nicejską. Fajna rzecz, ale ośmiornicę i tak najbardziej lubię z grilla z oliwą, kilkoma kroplami octu winnego i pietruszką. Mam w odmętach pamięci pewien banalny przepis na przygotowanie ośmiornicy. A znam go stąd, że kiedyś, będąc u naszych greckich przyjaciół, zabawialiśmy się w łowienie ośmiornic. Później, pod dyktando Pani Domu, musieliśmy im robić straszne rzeczy, łącznie z szorowaniem o skałę, ale to, co wychodziło z garnka było ambrozją.

A swoją droga ciekawe czy ktoś odgadnie – wg tego przepisu, oprócz oczyszczonej ośmiornicy pokrojonej w średniej wielkości kawałki, w garnku ląduje jeszcze tylko jeden składnik. Pytanie brzmi: jaki?

IMG_7544

I miękko wracamy do tematu. Mañanie należy się pomnik za desery. Rozmarynowy creme brulee z lodami (10 zł) to lustrzane odbicie deseru, którym kiedyś zachwyciła mnie Kuchnia Funkcjonalna. Pyszna sprawa. Rozmaryn w połączeniu z delikatnym kremem i chrupiącą cukrową skorupką to mariaż doskonały.

IMG_7545

Delikatny, wyrafinowany, a jednocześnie, dzięki orzechom, wyraźny w smaku mus chałwowy z tostowanymi pistacjami (12 zł) to kolejna rewelacja. Bardzo bym sobie życzyła, by wszystkie restauracje miały tak mocne desery.

IMG_7572

Mañana karmi świetnie i to właściwie powinno posłużyć za cały komentarz. Dodam jeszcze tylko, że obsługa przemiła, i że przy najbliższej okazji wrócę. Zawsze wracam do knajp, które mnie dobrze nakarmiły, jak przestępca na miejsce zbrodni. Jakoś nie potrafię sobie odmawiać przyjemności. Kiedyś próbowałam, ale już dorosłam i postanowiłam się nie oszukiwać. Mam słabą silną wolę, trudno, muszę z tym żyć. Pożądam pate, zupy czosnkowej, steka i musu chałwowego. Natychmiast.

pigs5

Magda

Info

www fb

ul. Wolności 15, Chorzów

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email
Kup moje książki
W pakietach taniej!
169,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 169,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart

5 Responses

  1. Jestem z Opola, a w Chorzowie wylądowałam kiedyśna spotkaniu służbowym połączonym z lunchem. Spotkanie miało miejsce właśnie w tym miejscu… Nie zapomniałam o tym barze bistro nigdy, a nawet mogę powiedzieć więcej, żyje dalej jako "bistro mama". Rok później założyłam blog i przy nazwie nie zastanawiałam się długo.

Dodaj komentarz