Magasinsgatan 20
Göteborg 41118
Tu będą peany, więc jak ktoś nie lubi lukru, to może się ewakuować. På Hörnet nie jest restauracją, jest raczej czymś w rodzaju bistro, dobrym miejscem na piwo ze znajomymi, ale też na kolację i pogaduchy.
Karta jest krótka i przy każdym daniu widnieją dwie ceny – za pełną porcję i za połowę. Słusznym posunięciem jest zamawianie połówek, dzięki temu bez wściekłego przejadania się można spróbować większej ilości smakołyków. A próbować należy, bardzo należy.
Poniżej zupa rybna, choć właściwie był to krem borowikowy z owocami morza i kawałkami łososia. A może to wcale nie borowiki lecz jakieś lokalne grzyby o dziwnej nazwie, które smakują zupełnie jak borowiki? Nie jestem fanem zupy rybnej, tej w wersji pomidorowej szczególnie nie lubię, ale to co widzicie na zdjęciu było absolutnie doskonałe, przepyszne, wyrywało z butów. Dla tej zupy warto odwiedzieć Göteborg.
Dalej mamy przegrzebki na musie z ziemniaków, kalafiora i selera, co do których mam dokładnie takie same uwagi, jak do zupy rybnej. Z koperkiem i podsmażonym boczkiem, który dodawał odrobinę słonego smaku z natury lekko słodkawym przegrzebkom. Do tego usmażone dokładnie tak jak trzeba – idealne.
No i dorsz – soczyste, delikatne, rozpadające się pod widelcem mięso. Świetnie przyrządzona ryba.
Carpaccio z łososia z sosem musztardowo-ziołowym z ziemniakami w sosie śmietanowym. Cóż, Szwecja jest miejscem, w którym dobry łosoś nie jest niczym niezwykłym, więc nie będzie również niezwykłe, jeśli napiszę, że carpaccio świetne.
A niżej mięsiwa. W obu wypadkach w wersji medium rare, w obu wypadkach bardzo dobre, choć polędwica z drugiego zdjęcia wypadła nieco lepiej. Do tego świetne, domowe frytki, które smakowały dokładnie tak, jak te z dzieciństwa, robione w domu.
Na koniec sałatka z botwinką, kozim serem i gruszką. Bardzo dobra, leciutka z delikatnie winnym sosem i siekanymi orzechami włoskimi.
Przemiła obsługa, bardzo kompetentny kelner, który rzeczywiście wiedział jakie dania serwuje kuchnia, jak smakują i z czym są podane.
Nie ukrywam, że będę to miejsce wspominała z błogim uśmiechem, gdybym mogła wracałabym tam jeszcze wiele, wiele razy. I serdecznie je polecam.
Za kolację dla 4 osób (wyszliśmy syci, ale nie przejedzeni, tacy w sam raz) zapłaciliśmy ok. 600 zł, w tym kilka piw i cydr.
Magda