Wiem, jestem czasem bezczelnie pewna siebie. Ale wiem też, że u nas wieczór zapiekankowy urasta do rangi wydarzenia, bo moje zapiekanki nie mają sobie równych. Takie są fakty. Wykorzystuję dokładnie te same produkty, co wszyscy, ale mam swój patent, dzięki któremu zapiekanki stają się uzależniająco pyszne. Zróbcie raz – będziecie robić zawsze.
Oczywiście wersja najprostsza zakłada co następuje: kilka plasterków pieczarek, trochę startego sera i do piekarnika. Tak czasem też robię w ramach czyszczenia lodówki, ale wolę wersję poniższą. Jest chrrrupiąca, ser ciągnie się na pół metra, jest go dużo, a pieczarki mają mnóstwo smaku. To nie jest duża modyfikacja, a zmienia wiele. Sami zaraz zobaczycie.
Jeśli chodzi o dodatki, to ja jestem podkarpackie dziecko wychowane na kultowych zapiekankach z Dworca PKP i na nich było tego wszystkiego dużo, łącznie z kukurydzą. Do dzisiaj kocham zapiekanki “na bogato”, choć tymi w wersji absolutnie podstawowej też nie gardzę. Dlatego na zdjęciach widzicie dwie wersje – dla każdego coś dobrego.
Zanim jednak przeniesiemy się do zapiekankowego raju, zapraszam Was całkiem blisko raju, bo… w chmury.
Oto jeden z najfajniejszych konkursów, jakie przyszło mi ogłaszać na blogu! Razem z marką Roleski, partnerem tego wpisu, zapraszamy Was do wzięcia udziału w prostym konkursie, w którym przez kolejne cztery tygodnie będziecie wygrywać zestawy sosów marki Roleski, a na koniec jedna osoba zgarnie… LOT BALONEM! W sumie dajemy Wam talon na balon. Tak, to się wreszcie wydarzyło.
Zazdrościłabym, gdybym tym balonem z wygraną lub wygranym nie leciała. Ale lecę!
Moją TOP 5 składającą się z pięciu produktów jest linia BIO, choć jeśli chodzi o sosy, to moje serce podbiły również te dwa, koniecznie ich spróbujcie.
No dobrze, oto co trzeba zrobić, aby zgarnąć talon na balon:
1. Przygotuj zdjęcie swojej ulubionej przekąski, niech będzie na nim widoczny również Twój ulubiony sos marki Roleski.
2. Wraz z przepisem wrzuć na instagram (nie na insta stories).
3. Oznacz markę @roleskipl i mnie @krytykakulinarna – dzięki temu będziemy wiedzieli, że bierzesz udział w konkursie i łatwo Cię znajdziemy.
4. Dodaj hasztag #JEDZMNIEJALESMACZNIEJ
I tyle, i grasz o lot balonem!
Dodatkowo przepisy osób, które co tydzień będą wygrywały zestaw produktów marki znajdą się w ebooku. Czyli w książce kulinarnej. Podpowiem Wam jeszcze, że warto profil @roleskipl dodać do obserwowanych, bo zwycięzców będziemy ogłaszać właśnie tam na stories. No, ja bym raczej NIE CHCIAŁA przegapić lotu balonem.
A teraz chodźcie do kuchni, obiecuję rozkosz i uciech sto!
Najlepsze zapiekanki – przepis
Składniki na 2 porcje (ale zróbcie podwójnie, bo zawsze, ZAWSZE są dokładki)
– pół bagietki
– 7-8 średniej wielkości pieczarek
– pół cebuli
– łyżka oleju roślinnego
– 250 g goudy lub cheddara (ten drugi będzie intensywniejszy w smaku i w moim przekonaniu – lepszy)
– ulubiony ketchup (ja użyłam pikantnego ketchupu z jalapeno z linii BIO marki Roleski)
– opcjonalnie dodatki: ogórek kiszony, pomidor, szczypiorek
– gałka muszkatołowa, sól i pieprz
Wykonanie
Cebulę kroimy w drobną kostkę i szklimy na oleju na średnim ogniu. W tym czasie pieczarki kroimy na plasterki i dodajemy do cebuli. Gdy nieco zmiękną i puszczą wodę doprawiamy gałką muszkatołową i solą. Dusimy mieszając co pewien czas aż do momentu, kiedy woda całkiem odparuje. Doprawiamy pieprzem i zdejmujemy z ognia.
Gdy pieczarki ostygną, na tarce o dużym oczku ścieramy ser. Połowę mieszamy z pieczarkami. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni (bez termoobiegu, grzanie góra/dół). Bagietkę przekrawamy podłużnie na pół, układamy na niej pieczarki z serem, na koniec posypujemy pozostałym serem, lekko dociskamy z góry dłonią i wstawiamy do piekarnika na kilka minut. W praktyce trwa to 5-7 minut.
Tu możemy się zatrzymać i po wyjęciu zapiekanek z piekarnika po prostu polać je ketchupem – to jest wersja dla zapiekankowych purystów. Ale możemy też zaszaleć z dodatkami i serdecznie Was do tego namawiam z głębi moich hedonistycznych trzewi.
Tak przygotowane zapiekanki nie mają sobie równych. Owszem, wymagają ciut więcej czasu, ale jak już je robię, to jest wielkie święto i wszyscy czekają w blokach startowych, aby jako pierwsi się do nich dorwać. Bo składniki właściwie te same, ale drobna zmiana w sposobie ich przygotowania zmienia wszystko. Zresztą sami zobaczycie ile dzięki temu zabiegowi można na nich upchnąć sera. No, miłość po prostu!
Do zobaczenia w raju i w niebie!
Magda
Spodobał Ci się wpis? Będzie mi miło, jeśli podasz go dalej, niech wszyscy jedzą zapiekanki. WIADOMO DLACZEGO 😉