Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Munchies – nowa jakość nad Wisłą /Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Lubię wyszukiwać perełki. Chodzenie do każdej nowej knajpy, jaka się otwiera chyba mnie nie podnieca. I chyba nie czuję się w obowiązku. Musi być coś, jakiś haczyk. Ciekawy szef kuchni, koncept trochę inny, niż wszystkie, no i podszept intuicji. Nigdy Wam tego nie pisałam, ale mam coś w rodzaju knajpianej intuicji, która niezawodnie podpowiada mi jaka knajpa przetrwa, a jaka się za pół roku zamknie. Chłopaki z Munchies mają na tyle ciekawą przeszłość, że koniecznie chciałam sprawdzić jak im idzie w znacznie trudniejszych warunkach, niż kuchnia wyposażona w sprzęty Gaggenau.

A teraz należy Wam się wyjaśnienie. Otóż chłopcy z Munchies, którzy obecnie karmią na barce o wdzięcznej nazwie „Wynurzenie” mają za sobą niezłe doświadczenia gastronomiczne, m.in. w Atelier Amaro. I nie były to miesięczne praktyki. Jak więc radzą sobie w niemal polowych warunkach? Już odpowiadam: świetnie!

Menu zmienia się ciągle, więc nie obiecuję, że traficie na wszystko, co zaraz opiszę. Ale to nie szkodzi. My chętnie będziemy wracać, aby sprawdzić co nowego. A kreatywności w łączeniu smaków chłopakom nie brakuje.

Do wyboru mamy sześć pozycji, z czego decydujemy się na trzy. Najpierw poutiny, czyli frytki z dodatkami w trzech wersjach – za 12 zł z samym sosem, za 15 zł z długo pieczoną łopatką i za 18 zł z policzkiem wołowym. Wybieramy wersję środkową, bo najbardziej ciekawi jesteśmy łopatki. Rzeczywiście jej spore kawałki ukryte głównie pod frytkami są delikatne, miękkie i rozpadają się na włókna. Porcja jest naprawdę spora, więc cieszę się, że postanowiliśmy się nią podzielić.

IMG_5705

Później wjeżdżają moje policzki wołowe (28 zł), które normalnie podają w bułce, ale ja z niej rezygnuję. I tak trudno jest mi dokończyć porcję. Ujmują mnie azjatyckie nuty w sałatce z piklowanych warzyw, ukłon w stronę sezonu na rabarbar i świeżo tarty chrzan na doskonale przygotowanym mięsie. Wołowina jest jak masło.

IMG_5709

Przebojem jest także wegetariańskie kaszotto (24 zł), na które decyduje się Jacek. Jak bym tego słowa nie lubiła, to tu wyrywamy sobie talerz. Chyba największym jego sekretem jest redukcja z maślanki, która sprawia, że danie jest pełne, bardzo okrągłe w smaku i trudno się od niego oderwać. Do tego szparagi i świeży, chrupiący topinambur. Używają świeżych ziół, starają się i do tego mają całą paletę umiejętności, które w tych mało luksusowych warunkach potrafią naprawdę dobrze wykorzystać. Dla mnie – bomba. Dla fanów klasyki do wyboru był jeszcze pstrąg, kiełbasa i kaszanka. Nikt nie zginie.

IMG_5711

Dla mnie Munchies to nadwiślańskie objawienie. Karmią znakomicie, serdecznie i z jakąś taką nonszalancją. Podoba mi się tu. Kiedy więc zgłodniejecie, to nie zastanawiajcie się ani chwili. Munchies Was uratuje.

pigs5

Magda

Info

fb
Bulwar B. Grzymały-Siedleckiego (barka Wynurzenie)

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email
Kup moje książki
59,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 59,00 .

Add to cart
W pakietach taniej!
169,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 169,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart

Jedna odpowiedź

  1. Sobotnie popołudnie, idealne na wypróbowanie nowego miejsca nad Wisłą. Nie ma problemu z miejscem siedzącym, sala wypełniona w połowie, dania wybrane. ” drodzy państwo, czas oczekiwania to ok. 45 minut”. Na frytki? Na street food? Serio?! Kolejne osoby za nami rezygnują…. Tak więc nie dane nam było, i znowu musieliśmy pójść do Thaisty…:)

Dodaj komentarz