Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Le Braci – prawdopodobnie jedyna włoska restauracja w tym kraju, która nie podaje pizzy. Szok!

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

No, może dałam trochę clickbaitowy tytuł, nie przeczę. Ale jakoś mnie to rozbawiło. Bo to trochę szok, że włoska, a nie ma placka. Ale wiedzcie, że oto macie przed sobą ristorante z prawdziwego zdarzenia. Nie osterię, nie trattorię, nie pizzerię. Ale za to mimo całego wysmakowania i elegancji tego miejsca mają przytulny kącik dla dzieci, czyli emanacja włoskiego zamiłowania do bambini też jest. Kącik testowany przez Dzidziutka. Dzidziutek dał okejkę.

Na przystawkę wnętrze – przepiękne, tonące w szlachetnej zieleni, przytulne i ciepłe. Tu się chce zasiedzieć. Do tego fenomenalna obsługa i naprawdę interesujące menu, które pokazuje nam Włochy od zupełnie innej strony niż to, co powszechne. Cudownie. Trochę wariactwo otwierać się w takim momencie, kiedy wszyscy wieszczą osiemnastą falę, ale ja zawsze miałam słabość do wariatów i nie bez powodu wybrałam Le Braci na pierwsze miejsce, które opiszę po tym dwutygodniowym lockdownie trwającym rok. Dla otuchy!

Le Braci to najmłodsza siostrzyczka takich restauracji jak Butchery & Wine, Kieliczki na Próżnej czy Rozbrat 20. Przyznaję – miałam przekonanie graniczące z pewnością, że po pierwsze będzie dobrze, a po drugie z pomysłem. I się nie pomyliłam.

Są tu lunche, jest menu dla dzieci, jest też opcja “talerzyków” – niewielkich dań świetnych do próbowania i dzielenia się. Z tych ostatnich wybrałam puntarelle romane, diablo gorzką cykorię szparagową podaną z sardelami, oliwą i cytryną. To pozycja dla miłośników smaku gorzkiego i żeby nie było, że nie uprzedzałam. Dalej caponata z bufalą, świetna, świetna, pełna smaku caponata, acz z wrodzonego zamiłowania do przypier… do czepiactwa, czepię się bufali: gdzież upragniony półpłynny środek, gdzie?…

Łzę pomógł mi otrzeć bardzo dobry tatar z tuńczyka na delikatnym, niemal muślinowym w strukturze bakłażanie. A dalej, to już ahoj, przygodo! Fenomenalna zupa z białych szparagów, delikatna, kremowa, okrągła taka i do tego podana z małżami.

Zaraz za nią cudowne, kremowe, ale z twardszą łezką w środku każdego ziarenka ryżu risotto, czyli perfekcja. Perfekcja z groszkiem i bobem. No i polędwica wołowa przygotowana idealnie w punkt, tak jak lubię najbardziej (uwaga, weganie nie czytają do końca tego zdania!), a więc tak, aby jeszcze muczała. Doskonałe, jakościowe, rozpływające się w ustach mięso, które naprawdę nie potrzebuje ani specjalnego towarzystwa, ani tła. Wyborność.

Przed deserem jeszcze halibut w pomidorach, kaparach i oliwkach. Dobra, delikatna ryba, przyjemnie przełamana wyraźnymi nutami kaparów. Ale jednym z najmocniejszych akordów tego obiadu był deser. Mamy tu Włochy, więc są wermuty. Deser nazywa się tak, jak mój ulubiony drink i chciałabym, abyście koniecznie o nim pamiętali, kiedy udacie się do Le Braci. Negroni to mus z ginu, granita z Campari i wermut. Brzmi mocno alkoholowo i rzeczywiście te smaki są jednoznacznie wyczuwalne, ale jest tu też słodycz i różne struktury – kremowość i ciut szorstkości, które zamykają się w piękną, oczyszczającą kubki smakowe całość. Klasa!

Bardzo się cieszę, że to właśnie Le Braci pojawiło się w pierwszej recenzji po lockdownie. Bardzo!

Rachunek

 

 

Magda

Info

www fb
ul. Górnośląska  24, Warszawa

Spodobał Ci się wpis? To super 🙂 Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję!

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email
Kup moje książki
59,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 59,00 .

Add to cart
W pakietach taniej!
169,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 169,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart

Dodaj komentarz