Nie ma wzoru na przyjaźń, ani jasno określonego momentu, w którym się ona zaczyna. Natomiast z kończeniem przyjaźni sprawa jest prosta jak metr sznurka w kieszeni i są na to sprawdzone sposoby. Potwierdzone info.
1. Pożycz pieniądze
Jeden z najskuteczniejszych i najszybszych sposobów jaki zna świat. Sam fakt, że je masz, w sensie pieniądze, jest już wystarczająco bolesny dla otoczenia, więc wykaż się zrozumieniem. Poza tym skoro masz, to chyba tak bardzo nie jest ci potrzebny zwrot, prawda? Bywa, że dłużnik czuje się urażony faktem, że spodziewasz się zwrotu długu. Przecież on nie ma (bo jakby miał, toby nie pożyczał – logiczne), a ty masz. No to kto ma gorzej, no kto? Za grosz zrozumienia dla niedoli drugiego człowieka!
W utracie przyjaciela wydatnie pomaga upomnienie się o zwrot pożyczonej kwoty. Szczególnie, jeśli jest już po umówionym terminie, a telefon milczy jak zaklęty. Jeśli pożyczyłeś przyjacielowi pieniądze i nagle urwał wam się kontakt, to właściwie można przyjąć, że dobrze zainwestowałeś. I gratuluję, właśnie straciłeś przyjaciela.
Alternatywą dla tego sposobu jest nie pożyczanie pieniędzy w ogóle. Wtedy nie trzeba czekać na efekt i utrata przyjaciela następuje w trybie natychmiastowym.
2. Wyjedźcie razem na wakacje
Planujcie długo i skrupulatnie wspólny urlop. Przecież wakacje są tylko raz w roku. Cieszcie się nimi jak dzieci. Znacie się jak łyse konie, więc będzie doskonale! Powiedzmy, że za kierunek obieracie Włochy – królestwo dobrego jedzenia i wspaniałego wina. Pierwszy raz dostajesz z liścia w twarz, jak okazuje się, że prowiant zabieracie z Polski. Łącznie z wodą i colą w puszkach. Jeszcze nic nie mówisz, jeszcze się nie wychylasz, ale rajd między półkami w Makro uświadamia ci, że być może nie będą to wakacje twojego życia, a jeśli zjesz na włoskiej ziemi jakiś makaron, to tylko marki dolna półka w dyskoncie.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki twoi przyjaciele – jak ci się do tej pory wydawało – pierwsi hedoniści na dzielni, zmieniają się w pieprzonych centusiów. Oni naprawdę przez dwa tygodnie zamierzają gotować na kuchence turystycznej i popychać mielonką. Ten punkt przy planowaniu wyjazdu jakoś ci umknął. Z początku jeszcze się dostosowujesz, ale jakoś trzeciego dnia pękasz i idziesz na zakupy. Kupujesz sery, owoce, wino, oczywiście częstujesz wszystkich, a oni na to, że nie, nie będą ci wyjadać, ewentualnie pokaż rachunek, to rozliczymy się do ostatniego grama parmezanu. Robi się dziwnie…
Ty chcesz w lewo, oni w prawo. Ty zwiedzać, oni leżeć na plaży. Trochę głupio wyszło, bo przyjechaliście jednym samochodem. Oni lubią pospać, ty wstajesz o świcie, oni piją herbatę, a ty kawę, oni wieczorem stawiają na Harnasia z Polski pół-bagażnika-mamy-nie-świruj, a ty byś chciał dobre Montepulciano. Jak jakiś paniczyk zasrany!
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wrócicie do domu w minorowych nastrojach. I już się raczej nie umówicie na sobotniego grilla.
3. Odnieś sukces
To najtrudniejszy ze sposobów, ale za to bardzo skuteczny. Tak skuteczny, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że na końcu będziesz zupełnie sam, ewentualnie otoczony wianuszkiem bliższych i dalszych hien, pardon, krewnych liczących na spadek i każdej niedzieli wznoszących błagalne modły, byś już w swej nieskończonej łaskawości odwalił wreszcie kitę.
Sukces ma to do siebie, że wymaga od człowieka ogromnych nakładów pracy i poświęcenia, a z perspektywy przyjaciół zmienia człowieka w bufona/egoistę/tego, co zadziera nosa (niepotrzebne skreślić). Pracuj więc na swój sukces ciężko i patrz jak po drodze odpadają kolejni przyjaciele. Na pewno wielokrotnie ich utratę wesprze punkt pierwszy, a resztę załatwi typowo polska żółć. Podobno szczęśliwymi są ci, którym uda się utrzymać jedną-dwie przyjaźnie przez całe życie. Możesz próbować, ale uprzedzam – będzie ciężko, bo…
O nie, nie, nie ja się nie zgadzam, tzn. trochę zgadzam, trochę nie i jestem rozdarta, bo wiem, że takie sytuacje się zdarzają, ale nie z “tru fręds” :D, niemniej jednak trafna obserwacja, trochę przyśmieszkowałam 😀 pozdrowionka!
Fajny tekst, ale jeżeli z tych trzech powodów uważasz, że można utracić przyjaciela, to nie wiem czy w ogóle można nazwać taką osobę “przyjacielem” 🙂 a jedynie dobrym znajomym, którego utracić można tak łatwo jak zdobyć. Brak zrozumienia na płaszczyznach ekonomiczno-społecznych z brakiem zrozumienia różnic i różnych potrzeb nie jest charakterystyczny dla przyjaciół.
Buziak! 🙂
PS masz bardzo fajne, lekkie pióro- dobrze się czyta 🙂
2 Responses
O nie, nie, nie ja się nie zgadzam, tzn. trochę zgadzam, trochę nie i jestem rozdarta, bo wiem, że takie sytuacje się zdarzają, ale nie z “tru fręds” :D, niemniej jednak trafna obserwacja, trochę przyśmieszkowałam 😀 pozdrowionka!
Fajny tekst, ale jeżeli z tych trzech powodów uważasz, że można utracić przyjaciela, to nie wiem czy w ogóle można nazwać taką osobę “przyjacielem” 🙂 a jedynie dobrym znajomym, którego utracić można tak łatwo jak zdobyć. Brak zrozumienia na płaszczyznach ekonomiczno-społecznych z brakiem zrozumienia różnic i różnych potrzeb nie jest charakterystyczny dla przyjaciół.
Buziak! 🙂
PS masz bardzo fajne, lekkie pióro- dobrze się czyta 🙂