To jest chleb doskonały – nie wymaga żadnych specjalnych umiejętności, zakwasu, talentu, ani nawet idealnych proporcji składników. Wychodzi na mniej więcej, na słowo honoru oraz na oko. Do tego ma genialnie chrupiącą skórkę. I nie pytajcie jak długo można go przechowywać, bo nigdy nie dotrwał nawet do wieczora.
Oraz nie pytajcie ile to jest “filiżanka”. Powiedzmy, że to 3/4 szklanki (mam duże filiżanki, okej?), ale pewności nie mam. Czasem sypnie mi się trochę więcej mąki, czasem dodam do niego czarnuszki lub posypię gruboziarnistą solą. Albo wepchnę palcem kilka igiełek rozmarynu, zupełnie jak we focaccię. Ten przepis wiele wybacza i wymaga minimum pracy. Nawet za specjalnie tego ciasta nie trzeba wyrabiać, wystarczy mniej więcej. Łatwiej już się chyba nie da.
Chleb z garnka – przepis
Składniki
– 3 filiżanki mąki pszennej typu 480, 500 lub 550
– ok 1,5 filiżanki ciepłej wody
– 2 łyżeczki soli
– 20-25 g drożdży świeżych
– 0,5 łyżeczki octu z czerwonego wina
– 0,5 łyżeczki cukru
Wykonanie
1. Wszystkie składniki szybko łączymy w jednej misce, lekko tylko wyrabiając. Ciasto powinno być luźne i kleiste.
2. Przykrywamy miskę wilgotną ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 3 do nawet 15 godzin (można nastawić wieczorem i upiec rano na śniadanie).
3. Garnek nacieramy oliwą, oprószamy mąką i ziarnami lub gruboziarnistą solą.
4. Blat lub deskę oprószamy mąką i przekładamy na nią ciasto. Delikatnie zagarniając z zewnątrz do środka formujemy bochenek (ciasto wciąż jest dość luźne).
5. Nastawiamy piekarnik na 220 stopni, przekładamy chleb do garnka, przykrywamy garnek pokrywką i wstawiamy do piekarnika. O tym, jak się obchodzić z żeliwnymi garnkami i że należy je rozgrzewać razem z piekarnikiem pisałam Wam w tym wpisie. Przy okazji znajdziecie tam też tak rozpasany przepis na porchettę, że oszaleć można.
6. Pieczemy pod przykryciem przez 40 minut.
7. Zdejmujemy pokrywkę, podnosimy temperaturę do 240 stopni i dopiekamy aż chleb zrobi się złocisty i apetyczny. W praktyce trwa to ok 15-20 minut.
8. Jemy jeszcze ciepły z topiącym się na nim masłem.
Kto pierwszy dobiegnie do piętki, ten wygrywa. Smaczego!