Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Banja Luka na rodzinny obiad /Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Pamiętam starą Banja Lukę, jeszcze przy Puławskiej. Lata temu wpadaliśmy tam na mięcho, później trochę o niej zapomnieliśmy. Wróciła do mnie dzięki wszechwiedzącemu internetowi, więc przez jakiś czas podglądałam jak to wygląda po przeprowadzce, by w końcu udać się do niej w nieco szerszym gronie. Chcieliśmy spędzić miłe niedzielne popołudnie, zjeść coś dobrego, porozmawiać. Miało być luźno i przyjemnie. I plan został zrealizowany.

Bałkańska Banja Luka dostała nowe życie, jest nowszą wersją siebie sprzed dekady. W menu przeczytamy o szefie kuchni, Dariuszu Sieńkowskim, który od zawsze sprawuje pieczę nad kuchnią. Pewnie dlatego jedzenie smakowało tak, jak je zapamiętałam sprzed kilku lat. To nie jest i nigdy nie będzie Chorwacja w Polsce, pierwszym podstawowym brakiem jest brak błękitnego, ciepłego morza, ale i tak jest wystarczająco blisko do bałkańskich smaków.

IMG_8850

Do rzeczy: wnętrze zostało przyjemnie uwspółcześnione. Szczególną miłością zapałałam do ciężkich stołów z litego drewna. Tam jest dokładnie taki klimat – rodzina, pacholęta ganiające wokół stolików, dobre jedzenie i wino. Jednocześnie jest na tyle intymnie, by można było czuć się komfortowo i odnaleźć kawałek swojego świętego spokoju. Dla przykładu podczas naszej wizyty obok odbywało się kinder party i nikomu to nie przeszkadzało. Jest dość przestrzeni dla wszystkich.

Zaczęliśmy od mezze platter (34,90 zł), a więc deski przekąsek – prsut, speck, grillowany ser halloumi, papryki, oliwki, pikle. Miły początek. A później było już z górki. Na powyższym zdjęciu widzicie falafel z sadzonym jajkiem, sałatką szopską i frytkami z cukinii (29,90 zł), względem którego mój entuzjazm jest raczej umiarkowany. Ale już dwie wersje owoców morza, czyli kalmary z ryżowym farszem przygotowane na ruszcie (18,90 zł) oraz krewetki i kalmary marynowane w czosnku i przygotowane do wyboru: w pomidorach lub białym winie (29,90 zł) są pozycjami zdecydowanie godnymi polecenia. Nie oczekuję od tego miejsca fajerwerków, bo to nie jest fine dining, tylko lokal uczciwie karmiący swoich klientów. I te owoca morza dokładnie takie są – akuratne. Smaczne, dość miękkie, aromatyczne.

IMG_8851IMG_8853

Zupełnie nie zmieniły sie przez te lata ćevapcići (28,90 zł), to nadal dość dobrze doprawione choć minimalnie suche mięso pieczone na szpadach. Dokładnie tak je zapamiętałam. Towarzyszy im niemiłosiernie tłusty chrust ziemniaczany i to mała skucha. Natomiast baranina faszerowana bryndzą, boczkiem i ostrą papryką, czyli banjalucki ćevap (38,90 zł) to smaczne mięso z bardzo przyzwoitymi dodatkami. Raczej propozycja dla panów, niż eterycznych blondynek wiecznie na diecie.

IMG_8854IMG_8856

Przy dodatkach się zatrzymamy: każdemu daniu towarzyszy przynajmniej kilka. Chyba najbardziej odpowiadał mi kawałek kolby ugotowanej idealnie al dente kukurydzy. To jest naprawdę miła odmiana po tych wszystkich nieszczęsnych sałatach z kiełkami i balsamico. Z drugiej strony dwukrotnie pojawiły się na naszym stole frytki z cukinii, czyli słupki tejże pokryte odrobiną panierki (celuję w rodzaj tempury) i wrzucone na gorący tłuszcz. Najpierw były do bani, bo miękkie, kapciowate i bez sensu. Ale kelnerka, do której zaraz dotrzemy, zabrała je do kuchni, by po kwadransie przynieść nową porcję, przygotowaną dokładnie wg naszych wskazówek. Tym razem frytki były złote i chrupiące. Proszę Pani, kocham Panią za to!

To jest ten rodzaj obsługi, który lubię i szanuję najbardziej. Przede wszystkim wiedziała kto gotuje, jak gotuje i jeszcze kilka innych rzeczy, wiedziała też co mają w karcie. Poza tym pojawiała się dokładnie wtedy, kiedy była potrzebna, nie myliła zamówień, nie narzucała się, była szybka i precyzyjna, a do tego przemiła. Kelnerka idealna.

Na koniec obezwładniająco pyszne parfait chałwowe z galaretką z czerwonego wina (12,90 zł) i nieco słabszy mus czekoladowy (12,90 zł). Słabszy dlatego, że nie tak puszysty i delikatny jak należy. To bardziej krem, niż mus, ale to kwestia techniczna, bo już smak bardzo na plus.

IMG_8865

To jest knajpa zaprojektowana tak, by odnieść sukces i potwierdził to fakt, że w niedzielne popołudnie było niemal pełno. Ale nie jest to przesadnie zaskakujące, kiedy zdamy sobie sprawę, że to poniekąd ta sama stajnia co Aioli, o którym pisaliśmy tutaj (klik).

Czy wrócę? Pewnie. Czy polecam? Jak najbardziej. Tam naprawdę można w spokoju spędzić bardzo miłe popołudnie z dzieciakami, znajomymi czy teściową, niech ma. Totalny wyluz; i raczej nie miałam wrażenia, że ktoś mnie ocenia na podstawie tego, że znowu się nie wysiliłam i wyszłam do ludzi w dresach. A że menu się właśnie delikatnie zmieniło, to jest dobry powód, żeby się tam wybrać.

pigs4

Magda

Info

www fb
Szkolna 2/4
00-006 Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

2 odpowiedzi

  1. Byliśmy na koniec lipca, zupełnie spontanicznie, choć z okazji rocznicy ślubu. Menu się chyba trochę zmieniło bo nie kojarzę pozycji, o których piszesz. Było obłędnie, muzyka na żywo, kelnerka idealna ! Ze świecą takich szukać. Jedzenie dla mnie, marudy genialne, choć przybiła mnie ilość mięsa – trudno, nasz wybór 🙂 Będziemy tam wracać, zajrzyj jeszcze raz i czekam na wieści 🙂

Dodaj komentarz