Działające od jakiegoś czasu bistro dzieli budynek z Zachętą. Piękny budynek, dodajmy. Nawiązuje nazwą, nawiązuje wnętrzem. Ale już jedzenie to rzadkiej klasy przeciętniak.
Po Prostu Zachęta to ta sama stajnia co Po Prostu Art Bistro. Knajpkę w Zachęcie nazwałam bistrem, choć sami nazywają się restauracją. Cóż, menu utwierdza mnie w przekonaniu, że mam rację.
Bruschetta (13 zl) jest słaba. W dużej mierze to wina pomidorów, pewnie w sezonie będzie lepiej. No i balsamico, czy on jest aktualnie szczytem wyrafinowania we wszystkich przeciętnych knajpach? Z drugiej strony trochę się wybronili knapką klubową (18 zł) z nieprzebraną ilością dodatków. Znajdziemy w niej szynkę, bekon, jajko sadzone, sałatę, pomidora, to tego dwa sosy… Smaczna jest, kolorowa jest, sycąca jest. I gdyby jeszcze pieczywo nie było pompowaną gąbką, byłoby na piątkę.
Dalej dwie zupy, względem których żywię skrajnie rozbieżne emocje. Z jednej strony bardzo smaczna brokułowa – gęsta, doprawiona, treściwa, a z drugiej pomidorowa z ryżem, która z prawdziwymi pomidorami widziała się tylko z daleka. Wręcz jestem skłonna posądzić ją o jakieś chemiczne dodatki. Widzisz i nie grzmisz! Przecież to najłatwiejsza zupa na świecie!
Mają smaczne koktajle, tak przynajmniej wnioskuję po tym z gruszką, miodem i cynamonem (15 zł), ale za to sałatka z kozim serem (26 zł) to już smutny przykład dania, którego nie wypuściłby z kuchni żaden szanujący się kucharz. Sałata, pomidorki koktajlowe, cykoria, dość stary ser oraz balsamico. Zaiste, szczyt fantazji. Wypowiadam wojnę balsamico dodawanemu do wszystkiego jak leci. Gdybym chciała, by cały świat smakował balsamico, to bym się go napiła wprost z butelki.
Wiem, że ten post jest lakoniczny, ale miłości z tego nie będzie, więc trudno mi się wzbić na szczyty, a pisać o pasiastej tapecie mi się zwyczajnie nie chce. To nie jest miejsce, które polecę wam na popas, ale też kategorycznie nie odradzę (vide kanapka). Mają co prawda duży wybór śniadań i może te są smaczne, nie wiem, nie próbowałam.
Wiem natomiast, że wnętrze jest ładne, przytulne i chętnie bym tam wstąpiła na kawę czy sok. Posiedzieć, poczytać książkę czy chwilę popracować. Po Prostu jest Zachęcające, ale jedzenie to już inna bajka, a chyba nie o to chodzi, prawda? Restauracja, bistro, jak zwał, tak zwał, powinna na siebie zarabiać przede wszystkim jedzeniem, do posiedzenia przy kawie są kawiarnie. Cóż więc z tego, że jest ładnie, kiedy poziom kuchni raczej z tych niższych? A przecież gdyby w takich okolicznościach przyrody karmili zacnie, czyż nie byłby to mały, przytulny, zaciszny raj?
Magda
Info
Plac Małachowskiego 3, 00-916, Warszawa