Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Bali Bar, Warszawa-Międzylesie [NIEAKTUALNE]

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

www fb

Warszawa-Międzylesie, Aleja Dzieci Polskich
naprzeciwko Centrum Zdrowia Dziecka

Uwielbiam odkrywać takie miejsca, to jak skarb znaleziony w miejscu, którego nigdy byś o to nie podejrzewał. Tutaj poszliśmy za rekomendacją przyjaciół. To był taki dzień, kiedy nic nam się nie chciało, mieliśmy nosy na kwintę i nie spodziewaliśmy się już niczego nadzwyczajnego.

A tymczasem okazuje się, że małe hokus pokus odbywa się całkiem blisko, do tego kosztuje niewiele. Czyli da się, trzeba tylko chcieć i umieć. Bali Bar funkcjonuje od mniej więcej pięciu lat, a obecni kucharze nauki pobierali u źródła. Jest zatem ostro, pikantnie, aromatycznie, z feerią smaków i do tego pysznie.

Póki co jedliśmy tam kilka razy i nie mam wątpliwości, że będziemy wracać. Chyba nie tylko my, bo siedząc w ogródku i czekając na nasze dania, obserwowaliśmy ludzi nieustająco wchodzących po jedzenie na wynos. Sam lokal jest maleńki, ale bambusowe stoły i krzesła sprawiają, że jest się miło i przytulnie.

Zaczęliśmy od rzekomo łagodnej zupy z grzybami, krewetkami, kolendrą i mlekiem kokosowym. Piszę “rzekomo”, bo dla mnie była zdecydowanie za ostra, lecz mój towarzysz zmiótł ją bez mrugnięcia okiem. Obiektywnie była pyszna.

IMG_4605Dalej delikatna wołowina z grzybami mun – tutaj świetny balans smaków, łagodna, miękka, bardzo dobrze przyrządzona.

IMG_4600W czasie kolejnej wizyty zaordynowałam kalmary w cieście (później zdarzyło mi się jeść je ponownie i były nico przesmażone). Te widniejące na zdjęciu to czysta poezja – maślane w konsystencji, rozpływające się, w grubej, chrupiącej panierce z dodatkiem wiórków kokosowych. Co prawda wszystkie dania podawane są z ryżem – nieco zeschniętym i raczej bez smaku, jednak porcje są tak duże i sycące, że spokojnie możemy pominąć ryż.

IMG_4607I krewetki… O tak, krewetki spędziły na patelni dokładnie tyle, ile trzeba i ani pięciu sekund więcej. Będące dokładnie na tej subtelnej granicy między surowe, a ugotowane. Miękkie lecz chrupkie, do tego świetny, aromatyczny sos, w którym były unurzane i trochę warzyw, piękna sprawa.

IMG_4681Bali Bar jest niepozorny, a warto się z nim zaznajomić, bo karmi naprawdę przyzwoicie.

Ceny zupełnie ludzkie, na stronie znajdziecie pełne menu z cennikiem.

4 pigs

Magda

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

5 Responses

  1. To prawda ten bar jest niesamowity, mały niepozorny a z taką kuchnią. Jadłem tam juź wiele dań i wszystkie miały w sobie to coś. Szczególnie polecam wszelkiego rodzaju krewetki, też w wersji z makaronem . Zupa krewetkowa jest ostrym daniem, które potrafi niesamowicie rozgrzać – idealna na chłodne dni i nie tylko …..
    Warte uwagi jest też danie z karkówką – soczyste, mieciutkie mięso połączone z bardzo fajnym sosem, plus dodatkowo dostajemy sos

  2. Polecam zweryfikować. Wpadłem tam dziś na szybkie szamanie. Zamówiłem kurczaka po tajsku z chińskim makaronem smażonym. O ile, rzeczywiście, danie różniło się od napakowanych “glutem” “chinoli”, o tyle kucharz utopił mi kurczaka w 4 cm bajorku z tłuszczu. Makaron został wrzucony na olej bez żadnych przypraw i smakował jak waciak babci Heli. Całość bardzo mizerna, ciężka, tłusta, kapiąco – lejąca. Surówka z kapusty sucha jak wagina Krystyny Pawłowicz. Nie ukrywam, że zajrzałem tam po przeczytaniu Waszego posta. Oczywiście nie mam do nikogo pretensji, zwłaszcza, że post został wrzucony jakiś czas temu. Pozdrowionkaaaa 🙂

Dodaj komentarz