Jak opublikowałam artykuł o agroturystykach dla tych, co lubią jeść, to męczyliście bułę o adresy dobre dla rodzin z dziećmi. Jak opublikowałam artykuł o agroturystykach dla rodzin z dziećmi, to męczyliście bułę o adresy dobre dla dorosłych. Publikuję właśnie artykuł o agroturystykach, do których bobasy nie mają wstępu. Nawet nie musicie męczyć buły, następny artykuł z serii o agroturystykach będzie dla psiarzy.
Możecie podziękować lajkami i udostępnieniami, gdyż jak powszechnie wiadomo blogerzy płacą nimi za gaz w gazowni. Oraz karmią swoje ego.
Beskid Masala Wiohotel
Każde z tych miejsc jest jedyne w swoim rodzaju. To też. To może nawet jeszcze bardziej. Bo naprawdę czegoś podobnego się w Beskidach nie spodziewacie. Ten dom jest jak szkatułka z kolorową biżuterią. Ma mnóstwo zakamarków, pachnie kadzidełkami, jest kolorowy i energetyczny. Fajnie tu zjecie, poćwiczycie jogę, wyciszycie się, co z pewnością ułatwi brak zasięgu. A to uważam za luksus absolutny. No i przyjemnie pogadacie z właścicielem, który swoją fascynację Indiami tchnął w każdy kąt tego niezwykłego domu.
Moje ukochane miejsce na Mazurach. Nikt Was tu nie będzie oceniał, ani popędzał, w ogóle nikt nic. Największym luksusem, jaki oferuje to miejsce jest całkowita akcptacja i możliwość bycia sobą. Od początku do końca. Justyna z Dzidkiem są niesamowitymi ludźmi, mają tylko jeden pokój dla letników i mnóstwo przestrzeni. To jest bardzo wyjątkowy dom prawdziwej artystki z krwi i kości. Kocham nasze wieczorne rozmowy, bo z mądrym pogadać to zawsze jest przyjemność. Miejcie jednak na uwadze, że tu żyje się naprawdę blisko z gospodarzami i odrobina wyczucia jest wskazana. Po prostu nie nadużywajcie gościnności, nie wchodźcie nikomu na głowę i sprzątajcie po sobie, a na pewno w przyszłości też znajdą dla Was wolny termin.
Możecie tu też wpaść przejazdem i zajrzeć do galeryjki, w której kupicie prace Justyny. A jak zapytacie o kolaże, obrazy i wspaniałe kolorowe swetry, które robi, to zaprosi Was na piętro tego niesamowitego domu i spadną Wam gacie z wrażenia.
Takie miejsce niemal w sercu Mikołajek jest dość abstrakcyjne, a jednak istnieje. Jest oazą spokoju i dobrego jedzenia, nie można tu przyjechać z dzidziutkami, więc święty spokój mnożymy przez dwa. Właściciele to świetni, energetyczni ludzie, bardzo zaangażowani w to, co dzieje się na Mazurach. W sezonie organizują lotny eko-targ, który za każdym razem odbywa się w innym miejscu. Są tu tylko cztery bardzo klimatyczne pokoje i piękny, sielski ogród, jest też szalenie klimatyczne bistro.
Ach, jakiż tu jest wypas! Przepiękne pokoje, urządzone w sposób niezwykły, cudnej urody jadalnia no i basen, nad którym góruje antresola z biblioteką. Można napalić w kozie, popływać, a później otulić się puchatym szlafrokiem i przy kieliszku wina poczytać coś dobrego. Widzę się w tej sytuacji późną jesienią, kiedy pogoda za oknem nie pieści, więc musimy się pieścić sami. Stodoła 7 jest jednym z bardziej wyjątkowych miejsc na Kaszubach. A jak sobie jeszcze weźmiecie ten apartament z jacuzzi na tarasie, to oszalejecie. Basen na zdjęciu głównym jest właśnie u nich.
Ukryty w sosnowym, pachnącym żywicą lesie, w pobliżu najpiękniejszych polskich plaż. Oferuje ciszę, spokój, a dzidziusie hamują tu na ręcznym jeszcze przed bramą. Dzidziusiom tym razem dziękujemy. Jeśli potrzebujecie relaksu, czasu sam na sam ze sobą, zapachu lasu w nosie i ćwierkających w koronach drzew ptaków, to wszystko to tu znajdziecie. Jest nawet specjalny domek przeznaczony na potrzeby mocniej imprezujących – odpowiednio oddalony, aby nikt nikomu nie przeszkadzał. Bardzo fajnie wspominam to miejsce, ma świetną energię.
Kameralne, przepiękne miejsce. Położone najwyżej w całej Lanckoronie, więc z tarasu roztacza się bajeczny widok. Pamiętajcie, że to jest artystyczny dom, a więc odnajdziecie tę estetykę na każdym kroku, również w wystroju. Niby stonowanym i może nawet ascetycznym, ale przepięknym i funkcjonalnym. Absolutnie doskonałe miejsce na romantyczny weekend szczególnie, że Lanckorona jest dla Krakowa tym, czym Kazimierz Dolny dla Warszawy. Jest też nazywana Miastem Aniołów. Przeromantycznie tu jest, przysięgam. Nawet, gdy pada i jest mgła. A może nawet zwłaszcza.
Oczywiście to tylko część miejsc, które odwiedziłam. Więcej znajdziecie w mojej książce “Cudne manowce. Wszystko, co w Polsce najlepsze”. Książka wciąż jest dostępna w Empiku, ale wiem, że jej nakład powoli się wyczerpuje, więc spieszcie się nim zniknie z magazynów.