Powoli kończymy temat Rzymu, choć nie powinniśmy, bo mam jeszcze jedną knajpę do opisania i bardzo fajną enotecę, ale rozwiążemy to trochę inaczej, o czym niebawem.
Tymczasem chciałam wam pokazać kilka zdjęć z kipiącego obfitością targu na Piazza Campo de’ Fiori. Bardzo turystyczne miejsce, ceny też. No, chyba że mówicie po włosku, wtedy ceny spadają. A jeśli mówicie z rzymskim akcentem ceny stają się zupełnie normalne. My jesteśmy szczęściarzami i mieliśmy na pokładzie Włocha.
Uwielbiam targi z wielu powodów. Są jak rogi obfitości i czasem głupieję, nie wiedząc co jeszcze bym chciała. Często kupuję więcej niż potrzeba i mimo wielu lat wprawy nie potrafię nad tym zapanować. Poza tym żywy kontakt ze sprzedającymi jest świetną sprawą, zwłaszcza kiedy jesteśmy gdzieś za granicą i nie wszystkie produkty potrafimy poprawnie przygotować. Wtedy kilka dobrych rad może się okazać bardzo cennymi.
To był marzec. Od kolorów, zapachów i wyboru naprawdę można było dostać oczopląsu.
A na drogę świeżo wyciskany sok z granatów. Bomba.
Stragany otaczają knajpki, kafejki, winiarnie i zaprawdę powiadam wam, nie ma lepszego przedpołudnia niż właśnie takie. Siedząc przy porannej kawie zrzucaliśmy z siebie swetry, słońce przypiekało jak szalone, a my paśliśmy oczy (i później trochę brzuchy) tym, co przed nami. Ten targ to obowiązkowy punkt programu, a jeśli jeszcze wynajmiecie mieszkanie z kuchnią, to zapewniam, że wrócicie z ciężkimi siatami pełnymi dobroci. Nie sposób się oprzeć.
Magda
Info
Piazza Campo de’ Fiori, 00186 Roma, Włochy