Centrum Kruklanek, po prostu 🙂
To nie jest klasyczna, syfiasta buda, z którą może się kojarzyć określenie “smażalnia ryb”. Pod Strzechą to współczesny, czysty bar z otwartą kuchnią i dodatkowym tarasem na czymś w rodzaju antresoli na wolnym powietrzu. Bardzo przyjemne, ukwiecone miejsce, z którego dobrze pachnie.
Tym razem zjedliśmy sandacza i halibuta oraz kartacze (znane również jako cepeliny). Ryby są panierowane i możemy się przyjrzeć paniom, które je smażą na patelniach, a nie we fryturze, zaś olej jest wymieniany przy każdej kolejnej transzy. Dobrze, dobrze, bardzo dobrze.
Tym co przypomina, że jest to bar, są plastikowe talerze i sztućce, ale zapewniam, że nie przeszkadzają w konsumpcji. Zamawia się w okienku, odbiera numerek i czeka na wywołanie, jak to w barze.
Same ryby bardzo dobre – delikatne, rozpadające się, wilgotne, a każda (choć wyglądają w panierce niemal identycznie) ma swój delikatny, szczególny posmak.
Zaś kartacze nadziewane mielonym mięsem i podane z drobniutkimi, chrupiącymi skwarkami to czysta poezja – świeżutkie, delikatne, rozpływające się w ustach i przyprawione w sam raz.
Za dwie ryby, porcję kartaczy, piwo, wodę i herbatę zapłaciliśmy ok. 65 zł.
Cztery mocarne prosiaczki, innymi słowy – polecam.
Magda
3 Responses
Dziekujemy i zapraszamy czesciej!:))
https://www.facebook.com/smazalnia
Tak się zastanawiam czym oni polewaja rybkę jak smaza? Widziałam biały sos ale nie wiem co to. Rybka pyszna! Chciałam zrobić podobna w domku ale nie wiem jak zrobić podobny sosie?