Sciascia to kawiarnia z tradycjami. Jej historia sięga roku 1919, kiedy zaczęto tu wypalać kawę. Nadal można ją kupić na wagę, ale można też napić się na miejscu, wybierając spośród kilku dostępnych rodzajów. Nie jestem oszalałym kawoszem, zazwyczaj wypijam tylko jedną dziennie, bywa że nie piję kawy w ogóle. A tu nie mogłam się oderwać od filiżanki. A później jeszcze jednej.
Jest gęsta, kremowa, niemal czekoladowa. Znakomita. Dość powiedzieć, że wypiłam dwie pod rząd, co zdarza mi się… nigdy. Starszy pan widoczny na ostatnim zdjęciu to właściciel. Serdeczny i ciepły. Sciascia Caffe jest niewielką dziuplą, do której rzymianie ciągną jak pszczoły do miodu. Jedni na szybkie espresso, inni na dłuższą posiadówkę przy cappuccino, jeszcze inni po zapas świeżo palonych ziaren. Jest kilka win do wyboru, świeże soki i to właściwie wszystko.
Rozumiem sławę tej kawiarni, albowiem po smaku ich poznacie. Polecam zaprowadzić tam wszystkich, którzy zachwycają się kawą z sieciówek z dodatkiem chemicznych aromatów. Przejdzie im raz na zawsze. Ponownie nie jest to turystyczna okolica i trzeba trochę zboczyć z głównych szlaków, ale warto.
To takie urocze miejsce, w którym tradycję czuć od wejścia, a zapach kawy wodzi na manowce i podpowiada niezawodnemu nosowi, że jesteś coraz bliżej. Po przekroczeniu progu nagle stwierdzasz, że nie marzysz o niczym innym, niż zdobiona zielonymi listkami filiżanka wypełniona gorącym, aromatycznym szczęściem. A później jeszcze jedna. I to pragnienie nie ma żadnego związku z pobudką.