Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Rusiko – liczyłam na znacznie więcej wrażeń /Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Do Rusiko trafiamy długo po pierwszej fali zachwytów. Nazwa restauracji jest także imieniem mamy Davida Turkestanishvili, która rzeczywiście zawiaduje kuchnią. Smaki samego Davida mogliście spotkać wcześniej w nieistniejącej już restauracji Gemo w warszawskim Soho Factory.

To nawet nie o to chodzi, że się nie składało. Po prostu musiał nadejść odpowiedni moment. I nadszedł w niedzielne popołudnie. Rusiko to przestronny lokal urządzony bez zadęcia. Obsługuje nas szybki, sympatyczny kelner, więc bez specjalnej zwłoki zamawiamy karafkę niezłego wina stołowego i gruzińskie klasyki: chaczapuri (23 zł), kubdari (28 zł), charczo (48 zł), chinkali (25 zł) i tradycyjną gruzińską sałatkę z pomidorów i ogórków (20 zł). I teraz tak: najbardziej zastanawia mnie kwestia wszystkich laurek, które otrzymało Rusiko w pierwszych miesiącach funkcjonowania, łącznie z tytułem Knajpy Roku. Serio? Nie twierdzę, że w Rusiko jest źle. Twierdzę, że jest przeciętnie. Ani super, ani fatalnie, po prostu przeciętnie.

Wszystkie dania zamawiamy na spółkę. Zaczynamy od sałatki – prostej, nieskomplikowanej sałatki, której dużym atutem jest niewątpliwie olej słonecznikowy o pięknie orzechowym posmaku. Z drugiej strony “świeżych ziół”, które stoją w opisie jest jak na lekarstwo, więc brakuje mi trochę tej soczystości, aromatu, które tak bardzo kojarzą się z kuchnią gruzińską. Nie uważam też, by odrobina sera owczego, która przewinęła się gdzieś między warzywami usprawiedliwiała cenę tej sałatki.

Chaczapuri jest niezłe, o dość delikatnym cieście, ale mamy problem, aby doszukać się aż trzech rodzajów sera, którymi – jak obiecuje menu – placek ma być wypełniony. Identyfikujemy jeden, choć może wszystkie trzy są w typie twarogu i tak skutecznie się mieszają, że wyglądają identycznie? Trochę lata wprowadza tu sos na bazie jogurtu naturalnego i mięty.

Kubdari, opisane jako “kubdari mamy Rusiko” to już konkret. Solidnie nadziane soczystą mieszanką mięsa wołowego i jagnięcego może być wyzwaniem nawet dla mężczyzny. Mięso jest znakomicie doprawione, jednak wrażenia psuje nieco suche, kruszące się ciasto drożdżowe. Na szczęście tutaj znajdujemy ten sam sos z miętą, który podano nam do chaczapuri – dość skutecznie ratuje sytuację.

Na pewno fason trzymają chinkali o delikatnym, miękkim cieście i rozkosznie esencjonalnym rosole, który wygotował się z mięsnego nadzienia, a my skwapliwie wysiorbujemy z wnętrza pierożków. Byłoby szkoda, gdybyśmy coś uronili. Mięso wciąż zachowuje soczystość i jest naprawdę umiejętnie doprawione. Do chinkali nie mam nic, nawet nie kwęknę.

Charczo obiektywnie jest całkiem smaczne, ale też nieprzytomnie tłuste. W sosie z orzechów włoskich, których smak może gdzieś trochę umknął, lecz wciąż jest nieźle, pływa kilka kawałków miękkiej, dobrze przygotowanej wołowiny. Mam jednak małe zastrzeżenie do ceny, bo ani to najlepszy kawałek wołowiny (z polędwicy nie robi się czegoś na wzór gulaszu, raczej z łopatki czy innych kawałków lepiej przerośniętych tłuszczem i przy okazji znacznie tańszych), ani porcja oszałamiająca. Gdyby zamówić tylko to danie, mogłoby być trochę zbyt mało, a figuruje ono w daniach głównych. Tu najbardziej razi mnie cena – 48 zł za niewielką porcję przyzwoitego (ale nie oszałamiającego) gulaszu wołowego to sporo, nawet jak na warszawskie standardy. Za to przystawki mają tęgie.

Long story short: nie oszaleliśmy na punkcie Rusiko. Pewnie kiedyś tam jeszcze wpadniemy, ale nie jutro i nie za tydzień. Jest smacznie, poprawnie, jednak gdyby rozrysować wykres i umieścić na nim trzy wartości: jakość, cenę i rozmiar porcji, to okaże się, że wypadkowa daje umiarkowanie mocną czwórkę. Ciekawostka: przystawki są znacznie bardziej sycące od dań głównych, co samo w sobie jest dość dziwne. I nie można tej kuchni rozpatrywać w takich kategoriach jak rozpatruje się fine dining, gdzie cenę można łatwo usprawiedliwić nakładem pracy, najlepszym produktem, etc. Akurat w tym wypadku relacja ceny do jakości i wielkości porcji jest szalenie istotna, bo to kuchnia codzienna, dla każdego, kuchnia, która nie potrzebuje okazji. A skoro tak, to uprasza się więcej równowagi, czyli: smaczniej, solidniej i ciut taniej.

W kuchni Rusiko brakuje mi gruzińskiego rozmachu. Jak kolendra, to od serca, jak mięso, to rozpływające się w ustach. Brakuje mi zamaszystości, domowego sznytu, może też trochę radości z gotowania. Mam wrażenie, że Rusiko samo przycięło się do warszawskich standardów, serwuje jedzenie na poziomie zadowalającym i to wystarcza, aby ukołysać podniebienia gości. Szkoda, liczyłam na znacznie więcej wrażeń.

Rachunek.

pigs4

Magda

Info

www fb
Al. Ujazdowskie 22, Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email
Kup moje książki
W pakietach taniej!
169,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 169,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart

3 Responses

  1. Ceny z kosmosu. 3 pierożki za 25 zł, sałatka, której zrobienie wymaga jakiś pięciu minut wolnego czasu, za dwie dychy. Nawet to Chaczapuri – co w tym takiego jest, że kosztuje tyle co pizza z kilkoma składnikami? Naleśnik z mięsem za 28. Wygląda to na golenie naiwniaków.

  2. Jeśli chodzi o chaczapuri: w Rusiko podawane jest to megeruli, składające się z trzech rodzajów sera (suluguni, ser megrelski oraz tzw. adygejski), których właściwością jest to, że się nie topią, podobnie jak grecka feta. Tradycyjnie nadzienie do chaczapuri przygotowuje się w ten sposób, że moczy się sery nawet do godziny (gdyż są one mocno słone), przerzuca do misy, dodaje jajko, a czasem także ugotowany ziemniak (żeby zniwelować słony smak sera) i wyrabia na gładką masę.
    Jeśli za jakiś czas zawitacie do Rusiko ponownie, zamiast okrągłego chaczapuri skosztujcie adżaruli, czyli wersji w kształcie łódki z jajkiem i masłem na wierzchu, jest zdecydowanie smaczniejsze od tego z patelni. 🙂

Dodaj komentarz