Obawiałam się, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Smutny, zapewne deszczowy dzień, w którym po raz pierwszy będę zmuszona zerwać z drzwi restauracji naszą rekomendację i tym samym przyznać, że się myliłam. Raz mi się to nawet śniło i obudziłam się zlana potem.
Poprzednio w tym miejscu mieściło się BTW – knajpa, którą szczerze pokochałam i nigdy tej słabości nie kryłam, zwłaszcza w pierwszym okresie jej funkcjonowania. Z tymi dopieszczonymi daniami, z genialnymi smakami i Dżordżem w toalecie. Później bywało różnie, kiedyś kelnerka zapytała mnie, jak chcę przyrządzone ossobuco? Nawet jej powieka nie drgnęła, kiedy powiedziałam, że chcę krwiste. Dowcip się nie udał, bo śmiałam się tylko ja. Ale mniejsza o to, BTW wspominam naprawdę ciepło.
Teraz jego miejsce zajęła Renoma, która właściwie nie wiadomo w jakie ma trafiać gusta? Hipsterów? Nie wygra z Samem. Ludzi, którzy zdrowo się odżywiają? Nie wygra z Samem. Osób pozbawionych kubków smakowych? No, to ewentualnie może być target.
Bar pozostał ten sam, przesunięto go tylko w głąb lokalu, na ścianach przybyło kilka złotych myśli w stylu Paulo Coelho typu: “Miejsce kobiety jest w kuchni, gdzie ma siedzieć wygodnie z nogami w górze, popijać wino i przyglądać się, jak mężczyzna gotuje obiad.”. Po przyjemnym klimacie bistro, które miało BTW nie zostało nic. Wszelkie ślady poprzedniej nazwy skrupulatnie starto z okien i zastąpiono je nową. Niestety, przeoczono jeden mały, ale kluczowy detal – na drzwiach pozostały wszystkie rekomendacje, które ciężką pracą zdobyli poprzednicy.
I teraz zastanawiam się jak to nazwać? Wprowadzanie w błąd? Z pewnością. Kradzież? Też. Chamstwo? Oj, bardzo! A może po prostu zwykła mentalna wiocha? Jakkolwiek byśmy sobie tej postawy nie określili, jest ona głęboko żenująca. Czy zatem wpadłam tam i rozkręciłam epicki dym? Otóż nie. Postanowiłam dać im szansę. Ja się nigdy nie nauczę, doprawdy.
W Renomie są pewne zasady gry i jeśli nie jesteś stałym bywalcem, to nie licz, że ktoś ci je wytłumaczy. Kiedy usiadłam przy stoliku, dostałam od kelnera tylko menu z napojami. Zapytałam o co chodzi? Okazało się, że w porze lunchowej można zamówić tylko lunch i nic à la carte. Ciekawa strategia.
Do wyboru miałam dwie zupy i dwa dania główne, cena zestawu lunchowego z karafką wody to 27 zł. Wybrałam zatem chłodnik ogórkowy i wegetariańskie spring rollsy. Opcją numer dwa była karkówka z frytkami, ale ponieważ tego dnia nie przyjechałam na obiad TIR-em, postanowiłam się nie wygłupiać.
No, faktycznie. W nagrodę nie doliczyli mi do rachunku zupy i soku.
Ciekawie mają w menu. Mięso gluten free, ryba gluten free… Trzeba być naprawdę głęboko upośledzonym kulinarnie, by nie zdawać sobie sprawy z tego, że stek jest gluten free. Taka gra na prostych skojarzeniach, że zdrowo (frytura palmowa), że modnie (karkówka z frytkami). Gdzieś dzwoni, tylko nie do końca wiadomo, w którym kościele. Dlatego w sąsiednim Samie jest pełno, a w Renomie nie.
Grzecznie poprosiłam kelnera o rachunek i o to, aby podszedł ze mną do drzwi. Wyłuszczyłam mu o co chodzi, spocił się, więc powiedziałam, że nie będę robić epickiego dymu i poprosiłam, by natychmiast zerwał naszą rekomendację. I oddał.
Krzywda, jaką zrobiono tutejszej kuchni jest wynaturzeniem, zwłaszcza, że – jak zeznał kelner – kucharze zostali ci sami. Ale jechanie na cudzej renomie sprawia, że myślę o Renomie, jako o dnie absolutnym. Mogą źle karmić na dowolnie dennym poziomie, nie moja sprawa i mam to gdzieś. Jednak pozostawienie tych rekomendacji na drzwiach stawia w złym świetle wszystkich, którzy za nimi stoją. A to już jest bardzo moja sprawa.
Magda
Info
www fb
ul. Lipowa 7 A, Warszawa