To nie jest przegląd tego, co znalazłam w internecie i mi się spodobało. To są wyłącznie rzeczy, które mam, znam i bardzo cenię. O każdej z nich mogę się wypowiadać wyłącznie w superlatywach. Jak zwykle mocną reprezentację stanowią książki, bo to fajny prezent, a poza tym ja po prostu kocham książki i mogłabym się w nich tarzać. Ale są też dobre kosmetyki, perfumy, jest całe wielkie eldorado z prezentami dla dzieci i jeden damski gadżet, który pokocha każda dziewczyna. Bez. Wyjątku.
Starałam się z tym wpisem zdążyć tak, abyście nie mieli problemu z przesyłkami i wszystkie dotarły do Was przed Świętami. Nie wiem co prawda jakie będą te Święta, pewnie trochę inne, niż dotychczasowe. I może właśnie dlatego zamierzam obwiesić dom światełkami jak Griswold, jeszcze bardziej pofolgować tej słabości, niż zwykle. Może to też okazja, aby spędzić Święta po swojemu? Ja mam takie marzenie, które częściowo udaje mi się od kilku lat realizować. Otóż moja wizja idealnych Świąt jest jak wycięta z amerykańskich komedii romantycznych, ale hej, w niczym mi to nie przeszkadza. Dużo światełek, napalone w kominku, wygodny dres, może być w renifery, wszystko jedno, przyjaciele, dobre jedzenie, dobre wino i generalnie dobry czas. W ogóle w tym wszystkim nie ma miejsca na “muszę” oraz “wypada”. I to jest jeden z najwspanialszych aspektów dorosłości – że mogę właśnie tak.
Co roku w grudniu dostaję kompletnego kota. W ubiegłym roku musiałam kupić ogromną walizę, żeby przywieść do Polski wszystkie prezenty, jakie kupiłam w Dublinie. Co roku sobie obiecuję, że trochę odpuszczę. Jeszcze nigdy mi się nie udało. Chodźcie zatem, zmikołajmy się ciutkę 🙂
Perfumy Jo Malone – prezent uniwersalny
Dostaniecie je w kilku perfumeriach internetowych, ale też w Douglasie. To jest moje tegoroczne odkrycie. Zapachy są piękne, bardzo trwałe (w wielu wypadkach znacznie trwalsze, niż zdecydowanie droższy Tom Ford, wiem też była zaskoczona). Co więcej – one się ze sobą łączą i pięknie mieszają. Tak więc mając dwa, macie… trzy. Bardzo polubiłam tę markę za jakość i nieoczywiste zapachy. Perfumy wydają mi się dość popularnym pomysłem na prezent, więc podrzucam Wam mój tegoroczny typ. Te ze zdjęcia są od kilku miesięcy moimi ulubionymi.
Kosmetyki Zein Obagi – dla dziewczyn
Dla mnie odkrycie roku, jeśli chodzi o pielęgnację. Nie są najtańsze, ale za to bardzo wydajne i robią robotę jak nie wiem co. Pamiętacie jak popłynęłam na rejs i później nie mogłam wrócić, a na koniec byłam dwa tygodnie na kwarantannie w Kołobrzegu? Tak się składa, że ta kwarantanna była u Madzi i Maćka, moich współtowarzyszy podróży. Madzia prowadzi gabinet medycyny estetycznej i to ona mi pokazała te kosmetyki. Jest. To. Szał. Nie kupicie ich w sklepie, raczej w profesjonalnych gabinetach, ale spokojnie możecie zamówić u Madzi pisząc do niej na fb Medestetic lub na instagramie Madzi (@dr_kielczewska).
Moim totalnym faworytem jest peeling Exfoliating Polish, który jest peelingiem mechanicznym i nie powinien się dobrze sprawdzać przy mojej naczynkowej skórze, a tymczasem jest genialnie delikatny i skuteczny jednocześnie oraz serum Growth Factor, które nadaje skórze tak nieprawdopodobną gładkość, jaką ma chyba tylko jedwab. Kupujcie to jak nie w prezencie, to w prezencie dla siebie, bo warto!
Shiseido Waso Color-Smart – dla dziewczyn
Prezent o tyle sprytny, że pasuje do każdego odcienia cery tak długo, jak ta cera nie jest bardzo mocno opalona. Czyli zimą pasuje nam wszystkim. Działa trochę jak krem BB, ale ma biały kolor. Po nałożeniu na skórę pięknie się z nią stapia, dopasowuje kolorem, nawilża i w widoczny sposób wyrównuje koloryt. To taki bardzo bezpieczny prezent, wyjątkiem będzie tylko skóra z mocnymi przebarwieniami lub z innego powodu potrzebująca mocnego krycia. To raczej prezent od kobiety dla kobiety, bo facet nie kapuje czegoś takiego jak “stopień krycia kremu BB”. Ja to kupiłam pod wpływem rekomendacji jakiejś dziewczny na… Tik Toku. Serio. I jest to sztos. Do kupienia w większości sklepów z kosmetykami on line.
Dyson Airwrap – dla dziewczyn w każdym wieku
No dobra, to jest drogie, ale warte każdej złotówki. Ja się z tym bujałam prawie rok, w końcu dostałam na urodziny. Jedna z najlepszych rzeczy w mojej łazience. Mam suszarkę Dysona, odkurzacz, oczyszczacz powietrza, Dyson wielokrotnie gościł na blogu – wszystkie te sprzęty są genialne, ale Airwrap jest jeszcze genialniejszy. Nie wiem jak to jest skonstruowane, ale strumień powietrza sam nawija włosy, jakby je zasysał. Serio, to się robi samo. Jest do niego jeszcze sporo innych przystawek, są szczotki wygładzające włosy, jest normalna suszarka, ale opcja kręcenia loków robi największe wow. Poczytajcie opinie o tym sprzęcie i jeśli Was stać, to kupcie to żonie, dziewczynie, dorastającej córce. Ozłocą Was, przysięgam. Sklep marki Dyson jest tutaj.
“A Nóż Widelec” – dla wszystkich, którzy lubią gotować na naprawdę wysokim poziomie
Wspaniale wydana książka. Dawno temu, kiedy jeszcze restauracje były otwarte, lubiłam fine dining. Głównie za granicą. Lubiłam też przywozić sobie z gwiazdkowych restauracji ich książki. Przepięknie wydane na dobrym papierze, w eleganckiej oprawie i wyjątkowej szacie graficznej. I poznański A Nóż Widelec zrobił właśnie to – wydał książkę nie odbiegającą na jotę od tych, które wydają najlepsze restauracje świata. Michał Kuter znany jest nie tylko ze stanowczego wyrażania własnego zdania, ale też z wielkiego kulinarnego talentu. W książce dzieli się przepisami na dania, które serwuje gościom swojej restauracji. I wszystkie choć wyrafinowane, to możliwe do odtworzenia w domu. Takie książki można tylko kochać! Do kupienia tutaj.
“Chleb i okruszki” – dla piekących chłopaków i dziewczyn
Ja nie wiem jak Eliza Mórawska-Kmita, autorka kultowego bloga White Plate, w zaledwie 45 przepisach zamknęła biblię piekarnictwa, ale to właśnie zrobiła. Jest tu dokładnie wszystko, czego potrzebujecie, aby w zaciszu własnego domu wyhodować prawdziwy zakwas, upiec na nim wspaniałe chleby o chrupiącej skórce, ale są też chałki, drożdżówki, bułeczki… Tak naprawdę można poza ten zestaw nigdy nie wyjść, a i tak zostać w domu uznanym za króla/królową chleba, mąki i bułeczek. Wspaniała pozycja! Książkę Elizy możecie kupić tutaj.
“Statystycznie rzecz biorąc” – prezent uniwersalny
To jest świetna rzecz i dla chłopaka i dla dziewczyny, i dla pani, i dla pana. Bo odczarować statystykę i pisać o niej tak, że naprawdę chce się czytać, to może tylko taki pango-rekin biznesu wydawniczego, jak Janina Bąk szerzej znana jako Janina Daily. Z pewnością pomogło jej w tym wyjątkowo chwytliwe hasło reklamowe, które brzmi “Kup ją”, ale wciąż jednak sprzedać ponad 75 000 egzemplarzy książki o statystyce można tylko w jeden sposób: ciekawą treścią. Więc nie zastanawiaj się więcej i KUP JĄ dla dziewczyny, chłopaka, pani lub pana. Tutaj.
Cokolwiek z Noski Noski – dla dzieci w każdym wieku
Jeden z moich najprzeulubieńszych sklepów z zabawkami. Mają genialną selekcję zabawek, książeczek i gadżetów. Jestem przekonana, że znajdziecie u nich prezenty odpowiednie dla pociech w każdym wieku. Mniej tu plastiku, a więcej drewna, to wszystko jest jakieś takie bardziej przyjazne i współczesne. Aktualnie moje dwuletnie dziecko porzuciło samochodziki na rzecz przygotowywania drewnianych tostów z drewnianymi jajkami sadzonymi. Wspaniale smakują z nieistniejącą kawą z drewnianego ekspresu.
Do kuchni, którą widzicie na zdjęciu są urocze, małe garneczki, łyżki, a nawet rękawica kuchenna. Z drugiej strony (czego nie widać na zdjęciu) ma pralkę i zegar. Do prania też dotrzemy, spokojnie. Moim celem nadrzędnym jest wypuszczenie z domu samodzielnego człowieka, który nie będzie dla żadnej kobiety utrapieniem. Tę cudną retro kuchenkę znajdziecie tutaj. A tu na przykład drewniany toster, tu niedoskonałe warzywka. Pokopcie sobie, ten sklep jest świetny!
“Dzieje się je. Mała historia kuchni” – dla dzieci od 5 lat w górę
Wspaniała książka dla nieco starszych dzieciaków. Napisał ją Łukasz Modelski – erudyta, dziennikarz, pan który lubi sobie podjeść. Czyli swój człowiek. Książka poprowadzi dzieciaki przez cały świat i pełne spektrum smaków. Wyjaśni skąd i jaką drogą wędrowały przyprawy, jakie były kulinarne mody, a nawet co to są gwiazdki Michelin. Super sprawa dla małych foodiesów lub dzieci, które takie zainteresowania przejawiają. Do kupienia tutaj.
“Tima szuka przyjaciół” – dla dzieci od 3 roku życia
Cudnie ilustrowana bajka z przekazem. Opowiada o mocy przyjaźni, o dobrym sercu i o tym, że nawet wśród złych troli trafiają się dobre duszyczki. Bardzo fajna, ciepła pozycja do czytania wieczorami, wydana przez moją przyjaciółkę, Malwinę Bakalarz, którą możecie znać z bloga Bakusiowo. Wiem jedno – cokolwiek robi Malwina, musi to być zrobione na tip-top. I ta bajka także jest dopracowana od pierwszej do ostatniej strony. Do kupienia tutaj.
“Smaki dzieciństwa. Przepisy pełne masła i dobrych wspomnień” – prezent uniwersalny
To oczywiście zupełny przypadek, że ta książka jest świetna i napisałam ją ja 😉 A tak serio – to jest prezent dla wszystkich, ale to zrozumiałam dopiero dzięki Wam. Ludzie kupują ją dla babć, jako sentymentalny podarek, kupują ją dla siebie, żeby przypomnieć sobie smaki dzieciństwa, które zniknęły gdzieś wraz z zaplamionymi zeszytami naszych mam, kupują ją dla dzieci w różnym wieku, również dla tych całkiem małych, aby im ją dać za dziesięć lat, bo przecież ona się nigdy nie przeterminuje. Strasznie to wzruszające i ładne.
Przedsprzedaż jest bardzo króciutka, potrwa tylko do niedzieli (6 grudnia). Po tym czasie nie będzie już można tej książki dostać. Jeśli się zdecydujecie, to tak mamy zaplanowany druk, że wszystkie książki dotrą do Was na kilka dni przed Bożym Narodzeniem – w sam raz pod choinkę. Dodatkowo wszystkie będą z autografem, choćbym miała zamieszkać w magazynie. Pomyślałam, że to taka miła rzecz, którą mogę od serca zrobić dla Was. Spis treści możecie zobaczyć tutaj, ale ostrzegam, że się łezka w oku kręci. Jedyne miejsce, gdzie jeszcze przez kilka dni można zamówić “Smaki dzieciństwa” jest tutaj.
Chętnie poczytam o Waszych odkryciach, bo nie mam jeszcze skompletowanych wszystkich prezentów, więc inspiracje są mile widziane.
Życzę Wam ciepłych, spokojnych Świąt. Jeśli życzycie sobie w dresie, to w dresie, a jeśli pod muszką, to też. Ważne, żeby były po Waszemu.
Magda
Spodobał Ci się wpis? No to cudnie 🙂 Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję!