Wszyscy się rzucili na Azję jak opętani, a tymczasem Kaukaz po cichu, po wielkiemu cichu zasiedla Warszawę i karmi świetnym chlebem. Po obu stronach Wisły znajdziecie gruzińskie czy też gruzińsko-ormiańskie piekarnie z najprawdziwszymi piecami i zanurzycie się w glutenowej rozpuście. Za mną, Pasibrzuszki!
Z pszenicą mam na bakier, pisałam o tym tutaj, ale też legitymuję się słabą silną wolą i wyznaję zasadę, że jak czegoś nie wolno, ale się bardzo chce, to można. Dlatego czasem sobie pozwalam, a później zapadam w pszeniczną śpiączkę. Wielką miłością do tych pieczonych na ściankach rozgrzanego do czerwoności pieca zapałałam w Batumi, szwendając się po tamtejszym targu i zaglądając to maleńkich piekarenek, w których temperatura przyprawiała o zawrót głowy, a sercem niezmiennie był pękaty, przypominający studnię piec.
Z gruzińskimi chlebami w Warszawie moja przygoda zaczęła się jakiś czas temu. W osiedlowym sklepiku zaczęły się pojawiać cudnie chrupiące na rantach chlebki, sprzedawane tak trochę spod lady, a pieczone przez Gruzinów kilka ulic dalej. W domu. Oczywiście nie powiem Wam ani gdzie jest ten osiedlowy sklepik, ani ci Gruzini, bo w tym kraju więcej nie wolno, niż wolno i nie chcę nikogo wsadzić na minę.
Ale wtedy zaczęłam nastawiać uszu. W tej chwili wiem o pięciu gruzińskich piekarniach i jednej bałkańskiej. A skoro wiem, to Wam powiem. Bo ja Wam zawsze wyklepię wszystko, co najlepsze.
Tiflisi
Dostaniecie tu nie tylko chleb, ale również chaczapuri, kudbari, chinkali i – uwaga – gruzińskie ciasta. Mają prawdziwy gliniany piec, a ich wypieki pozbawione są spulchniaczy i konserwantów. No i są supermili, jak wszyscy Gruzini, z którymi się zetknęłam.
Gdzie?
ul. Lucerny 79, Warszawa
Marukyan
Nazwa jest także nazwiskiem właścicieli, a ci pochodzą z Armenii. Kupicie tu gruziński chleb puri, lawasze, chaczapuri, ale też słodkości. W soboty możecie się spodziewać kolejek. Miejsce jest o tyle fajne, że spokojnie można podejrzeć pracę piekarzy przy tradycyjnym piecu tondir.
Gdzie?
ul. Zamieniecka 80, Warszawa (Bazar Szembeka)
Imedi
Raczej nie przeoczycie tego miejsca, bo piec widać przez okno. Jest oczywiście podłużny chleb szoti, z którego kanapki smakują jak ambrozja, wystarczy go rozerwać, napakować w środek wszystkiego najulubieńszego i później już tylko cieszyć życiem. Podobnie jak w innych miejscach dostaniecie tu chaczapuri, ale ciekawostką jest lobiani z fasolą.
Gdzie?
ul. Wolska 89, Warszawa
Szoti
Nazwa mówi sama za siebie. Przepadam za chlebem szoti, za jego dużymi bąblami wewnątrz i chrupiącymi rantami. Największa walka jest zawsze właśnie o te chrupiące końce. Tutaj jest także najprawdziwszy gruziński piec z gliny (nie taka oczywista sprawa, bo nie wszędzie warunki lokalowe na to pozwalają).
Gdzie?
ul. Surowieckiego 10, Warszawa (przy bazarku)
Piekarnia Kaukaska
Chleb owszem, ale wpadnijcie tu na chaczapuri adżarskie. To to w kształcie łódki i z jajkiem. W Gruzji żarłam to na potęgę, bo niewiele jest lepszych rzeczy, niż jeszcze gorący chlebek i płynące żółtko. No i masło. Dużo masła.
Gdzie?
al. Jana Pawła II 11, Warszawa
Wiem, że Kaukaz do Bałkanów ma niewiele, ale podrzucam Wam jeszcze jeden adres w ramach bonusu. Na Pradze, przy ul. Okrzei 28 jest piekarnia bałkańska. Mają burki! Kto zna, ten wie, że mało jest równie dobrych rzeczy na śniadanie, choćby było w biegu, niż gorący burek. Ja jestem #TeamSer, ale są tacy, co wolą z nadzieniem mięsnym. Dostaniecie tu też pity.
Przepraszam, ja nie na temat, ale jestem zdesperowana- może droga Krytyko Kulinarna lub ktoś z czytelników podpowie, gdzie w Warszawie można kupić naprawdę dobrą kapustę kiszoną i ogórki kiszone?Nie kapustę kwaszoną, śmierdzącą octem i rozmemłaną… 🙁 Błagam! 😀
Dziękuje za ten wpis :). Byłem w piątek w Imedi. Zakupiłem chaczapuri, jakis placek z mięsem i chleb, zapłaciłem 27 zł. Wszystko autentyczne i smaczne. Na googlach są 3 bardzo negatywne opinie z ostatniego czasu, moim zdaniem mocno przesadzone, ale fakt nadzienia w plackach mogło być ciut więcej. Na pewno postaram się odwiedzić pozostałem miejsca z listy. Co do piekarni bałkańskiej na Okrzei jest to chyba dawana “bałkańską ulicą”, która kilka lat temu przeniosła się na Pragę z Bielan. Dopóki było blisko zaglądaliśmy tam dość często,chociaż ich burkom jednak do ideału sporo brakuje, ale z braku laku… Kiedyś burki można też było kupić w przy Al. Krakowskiej w Raszynie, ale to chyba już nieaktualne. Gdyby ktoś miał namiar na dobry bałkański wypiek, jestem chętny 🙂
6 Responses
kocham Cię za to zestawienie! o Imedi już tyle słyszałam, że też muszę odwiedzić to miejsce.
(i właśnie z wielką rozkoszą wsuwam lobiani z Piekarni Kaukaskiej :))
Od jakiegoś czasu kupuję w Kaukaskiej (mam po drodze) i podpisuję się pod tym poleceniem! 🙂
Przepraszam, ja nie na temat, ale jestem zdesperowana- może droga Krytyko Kulinarna lub ktoś z czytelników podpowie, gdzie w Warszawie można kupić naprawdę dobrą kapustę kiszoną i ogórki kiszone?Nie kapustę kwaszoną, śmierdzącą octem i rozmemłaną… 🙁 Błagam! 😀
Dzisiejsze śniadanie – Wasz wpis mnie zmotywował https://uploads.disquscdn.com/images/d660417e0e3bd8a9a7bde5e87b58951ee4642abec117fef68dfe5cab04449361.jpg
Dziękuje za ten wpis :). Byłem w piątek w Imedi. Zakupiłem chaczapuri, jakis placek z mięsem i chleb, zapłaciłem 27 zł. Wszystko autentyczne i smaczne. Na googlach są 3 bardzo negatywne opinie z ostatniego czasu, moim zdaniem mocno przesadzone, ale fakt nadzienia w plackach mogło być ciut więcej. Na pewno postaram się odwiedzić pozostałem miejsca z listy. Co do piekarni bałkańskiej na Okrzei jest to chyba dawana “bałkańską ulicą”, która kilka lat temu przeniosła się na Pragę z Bielan. Dopóki było blisko zaglądaliśmy tam dość często,chociaż ich burkom jednak do ideału sporo brakuje, ale z braku laku… Kiedyś burki można też było kupić w przy Al. Krakowskiej w Raszynie, ale to chyba już nieaktualne. Gdyby ktoś miał namiar na dobry bałkański wypiek, jestem chętny 🙂
gruzińskie pieczywo to dar niebios