ul. Koszykowa 54, Warszawa przeniesiona z ul. Kruczej
Najpierw spowiedź – mamy tony materiałów, czyli zdjęć i zaliczonych knajp. Bywało lepiej, bywało gorzej. Jedyne czego brakuje, to czas i chciałabym coś z tym zrobić. Lepiej się organizować i skuteczniej motywować.
Tymczasem wrzucam małą przestrogę: w ostatnią sobotę odwiedziliśmy dwa miejsca. Mieliśmy parcie albo na ryby, albo na owoce morza, więc pierwszym wyborem była Osteria. Nie ma zdjęć i nie będzie. Sam lokal jest uroczy, jednak niczego to nie zmienia. Było pusto, na lodzie leżały trzy ryby i jeden homar. Ryby miały matowe oczy i bez wąchania można było stwierdzić, że są nieświeże, a homar miał mięso wepchnięte w tyłek i przybrane warzywami, by nie było tego zbytnio widać (WTF?!). Do tego nie pachniało zachęcająco, to było raczej doświadczenie z gatunku: uciekaj jeśli ci zdrowy żołądek miły.
Finał historii jest taki, że nie zamówiliśmy nic, bo może i lubimy ryzyko, ale nie aż tak. Ku rozczarowaniu kelnerów po prostu wyszliśmy.
Liczba świnek: 0.
Magda
3 Responses
głupoty piszesz,w osterii nigdy nie leżał homar na ladzie a tym bardziej przybrany warzywami.Przypuszczam że wyszliscie bo poprostu Was stać.
Z pewnością tak właśnie było, Marku 🙂 Zwłaszcza, że Osteria NIE jest najtańsza.