Czasem w tych “rybnych” potencjalnie okolicach o dobrą rybę jest trudniej, niż o dobre dziecko. Ale spokojnie, Magdalena odłowiła co lepsze kąski. W każdym z tych miejsc zjecie bardzo smacznie, świeżo i bez zadęcia. Bo Mazury w ogóle są takie bez zadęcia. Przynajmniej te moje Mazury.
Zapiszcie sobie gdzieś w zakładkach ten wpis, albowiem to nie jest moje ostatnie słowo. Nie powiem, żeby było łatwo – tyle lat doświadczeń, a adresów godnych polecenia wciąż tak mało. Ale że na Mazurach jestem często, to pewnie przewodnik będzie się rozrastał w miarę połowów. Chętnie też poczytam Wasze rekomendacje, bo zawsze podrzucacie coś fajnego. Starałam się skupić na knajpach wyspecjalizowanych w rybach. Nie takich, które w menu mają przelot przez kuchnie świata oraz jakieś ryby, lecz konkretnie sprofilowanych. Szmaty w górę, płyniemy!
Gościniec
Dowodzi tu Mirek Gworek, prawdziwy pasjonat i znawca ryb mazurskich, autor kilku książek, które bardzo bym chciała mieć, a nigdzie się ich nie da dostać. Gościniec to jeden z najlepszych adresów na Mazurach, jeśli idzie o ryby. Mirek ma taki przemiał i tylu chętnych (w sezonie konieczna rezerwacja), że mógłby sobie już dawno odpuścić, a jednak tego nie robi i wciąż włada kuchnią osobiście, a nie zdalnie.
Menu jest króciutkie, dostaniecie tu zupę szczupakową z delikatnymi pulpetami, rakową, która smakuje trochę jak krupnik z godną ilością szyjek rakowych, ale też fenomenalne frytki z karasia (kto daje jeszcze karasia?!) czy szczupaka po polsku, z jajkiem. Jedzenie jest świeże i przepyszne, więc absolutnie miejcie to miejsce na swojej liście. A jeśli będziecie chcieli dotrzeć tu nie od wody lecz od strony lądu, to wybierzcie drogę co prawda pozbawioną asfaltu, ale szalenie uroczą, która wiedzie przez Puszczę Piską. Cudo!
Gdzie?
Głodowo 10, 12-220 Ruciane Nida (nad Śniardwami)
Rybaczówka
Rybaczówka jest bardzo znanym miejscem i choć lubię ten fragment drogi, to konsekwentnie nie zatrzymywałam się tam, bo odstraszała mnie ilość samochodów na parkingu. Błąd, przyjaciele. Co prawda trafiło nam się pusto tym razem, ale nawet jeśli będą mieli gości na równo, to warto poczekać na stolik lub zrobić wcześniej rezerwację. Menu to raptem kilka pozycji, same ryby.
Mają świetnie przygotowane sielawki, ale hitem na naszym stole był lin pieczony w picu. Soczyste, delikatne mięso, którego smak nie pozostawiał wątpliwości, co jemy. I w sumie na tym to polega – mieć dobry produkt i go nie zepsuć.
Gdzie?
Bogaczewo 32 C, 11-500 Giżycko (nad Jeziorem Bocznym)
Smażalnia Pod Strzechą
Ach, w prostocie siła. Żałuję, że nie mam ładnych zdjęć, a brzydkich nie ma sensu wstawiać, więc musicie mi uwierzyć na słowo. To takie bardzo barowe miejsce, ALE! Przez okno, w którym skłądacie zamówienia widzicie proces przygotowania ryb – na kilku czy kilkunastu palnikach operuje kilka pań, każda obsługuje kilka patelni, przed każdym smażeniem tłuszcz jest wymieniany na świeży i to plus świeża ryba właściwie załatwia sprawę.
Mają tu też wyborne cepeliny a.k.a. kartacze, więc nie żałujcie sobie.
Gdzie?
Kruklanki, centrum wsi (w pobliżu Jeziora Gołdopiwo)
Zajazd Myśliwski
To jest takie miejsce, w którym można się z Mazurami przywitać i pożegnać, bo znajduje się przy trasie. Nie pytajcie mnie dlaczego tak się nazywa, a daje ryby – nie wiem. Widać zawirowania historyczno-gastronomiczne doprowadziły właścicieli do tego miejsca. To tam, gdzie między Piszem, a Orzyszem stoi pomalowany w parapolicyjne kolory stary polonez. Jeśli chcecie zobaczyć nieco kiczu, to plastikowe kaczki w fontannie także nie zawiodą.
Spokojnie idźcie tu w ryby, w sezonie mają także wędzone. Wiedzcie jednak, że porcje są gargantuiczne i każdy bez wyjątku zabiera coś ze sobą. Być może jest to również odpowiedź na pytanie o sukces tego miejsca, bo ryby owszem – bardzo smaczne. Ale już frytki czy opiekane ziemniaczki, które jadą starą fryturą to nie jest coś, co Wam polecę. To sobie darujcie. Za to do domu wzięłam ruskie i póki ciepłe były pyszne.
Gdzie?
Maldanin k. Piszu (w pobliżu Jeziora Roś)
A poza tym bądźcie szczęśliwi, na Mazurach to nie jest takie trudne.
Póki co to tyle. Ale jeśli zdecydujecie cię wybrać do Gościńca w Głodowie, to w pobliżu macie jeszcze sporo atrakcji, takich jak czochranie bobra, jedno z najbardziej przejrzystych jezior w Polsce czy fantastyczne domowe pierogi. Pisałam o tym wszystkim tutaj.
Smacznego!
Magda
Uważasz, że to fajny wpis? To super. Będzie mi bardzo miło, jeśli go udostępnisz 🙂