Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

mierzeja gdzie jesc

Four Winds – jedyne miejsce na Mierzei, do którego warto się wybrać specjalnie

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

W Piaskach nie ma absolutnie nic. Nic, poza pustą plażą, Karolem oraz jego niewielkim hotelem i oszałamiającą kuchnią. I uważam to za największy atut tego miejsca na samym końcu Polski. Bo dalej, to już Rosja, a więc nie ma nic jeszcze bardziej.

Serio, w Piaskach (stara nazwa to Nowa Karczma, bez sensu) nic nie ma. Ze dwa straganiki, jakiś bar, kilka domów i mikroskopijny porcik, a to wszystko na samym końcu Mierzei Wiślanej, oddzielającej Zalew od Bałtyku. Oprócz tego, że nic tu nie ma, nie ma tu również ani jednego cymbergaja. Czy to nie wspaniałe?…

 

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

 

Natomiast z rzeczy, które tu są, pozwolę sobie wymienić moje ulubione: święty spokój, szerokie, puste plaże, ciszę oraz przewspaniałe jedzenie. No i wygodne łóżka, bo Four Winds to mały, kameralny hotel. Balkony wychodzą na Zalew Wiślany, jest też małe SPA, w którym umówicie się na masaż, jest jacuzzi i wygodne pokoje, w których się śpi i śni o niebieskich migdałach. Brzmi jak wakacje idealne, co?

 

mierzeja gdzie jesc
mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

 

Już kiedyś jadłam w Four Winds, ale szybko, pobieżnie i przelotem. Od tej pory miałam to miejsce na liście i w końcu udało mi się zakotwiczyć tu na tyle długo, żeby przyjrzeć się sprawie znacznie wnikliwiej. Tak oto spędziłam kilka cudownie leniwych dni, wyznaczanych przez powtarzalne i przewidywalne punkty programu: śniadanie – plaża – obiad – sjesta – zachód słońca – kolacja – lulu. Absolutna wspaniałość.

Jeśli nie na wakacje czy weekend, warto przyjechać tu specjalnie po to, żeby zjeść. Z pobliskiej Krynicy Morskiej, upstrzonej straganami jak kolana rezolutnego sześciolatka strupami (tak, specjalnie użyłam słowa “strupy”), jest tu moooże dziesięć minut samochodem. Ale to tylko wtedy, gdy wolno jedziecie.

 

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

 

Pozwoliłam sobie na dość dogłębne zapoznanie się i z menu, i z filozofią tego miejsca, i do mnie to gada. Bo to jest dokładnie to, czego szukam: jakościowe produkty, doskonale przygotowane technicznie z szacunkiem i pasją. To jest jedzenie, które odżywia, a nie tylko wypełnia brzuch. Dokładnie tak chcę jeść i o takich miejscach mam ochotę pisać. Bo w sumie o to mi chodzi od dwunastu lat – o pokazywanie Wam którędy prowadzi ścieżka do przyjemności. A dobre jedzenie to wielka przyjemność. Tak samo jak święty spokój.

Mają tu malutki browar, ale tym, co może Wam się szczególnie spodobać i jest bardzo nieoczywiste jest fakt, że przygotowują też kosze pełne frykasów, które możecie zabrać na plażę. I to jest czad! Kosze występują w trzech wersjach: wege, mięsnej i rybnej. Na życzenie dołożą Wam butelkę wina lub bąbelków. Aby kosz taki pozyskać, należy dzień wcześniej zadzwonić i sobie zamówić. Nie musicie więc jeść w restauracji, jeśli nie macie na to ochoty. Możecie po prostu podjechać, zgarnąć swój kosz, samochód porzucić na pobliskim parkingu i spędzić cudowny dzień na plaży. To jest złoto.

 

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

 

Czule pochylcie się jednak nad tym, co znajdziecie w restauracyjnym menu. Bardzo dużo produktów, takich jak berberys, grzyby, poziomki, jeżyny, borówki, niektóre zioła zbierają sami (tak naprawdę to zbiera Karol, który jest właścicielem tego miejsca, ale prawie nie wychodzi z kuchni, bo taka jego pasja i uroda), mięso sezonują sami, przetwory robią sami, sosy, majonezy, pieką chleby… tu wszystko powstaje od zera, żadnych półproduktów. And I think it’s beautiful.

Bardzo proszę łaskawym okiem spojrzeć na sałatkę z szyjkami rakowymi, wyborny paprykarz podawany z domowym chlebem na zakwasie, oba tatary (mięsny i rybny), dania rybne są wyborne, choć wygrała troć wędrowna w sosie rakowym tak umamicznym i dającym tak głęboką satysfakcję, że ocierało się to o coś, o czym nie wypada mówić przy dzieciach. A policzki wołowe o konsystencji masła? Albo burger z daniela (naturalnie elegancko zapakowany w pieczoną na miejscu bułkę, no mercy!)? Albo delikatna jak tchnienie luzowana kaczka? Jeeezu, jak ja zgłodniałam… Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, ale muszę sobie zrobić przerwę na kanapkę.

 

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

 

Polskie serduszko ucieszy fakt, że porcje są naprawdę duże i nawet jeśli chciałam podczas jednego posiłku spróbować więcej, niż jednego dania, to po prostu nie byłam w stanie. Bo na dzieci w tej sprawie nie można zupełnie liczyć, one cisną naleśniki (przepyszne, puszyste, szczodrze nadziane słodkim twarogiem naleśniki), albo frytki. Takie z ziemniaków, nie z mrożonki. W ogóle dzieci mają tu całkiem dobrze, bo nie dość, że ogromny plac zabaw, to jeszcze na niepogodę sala zabaw litościwie przeszklona, co daje dzieciom swobodę wyrażania emocji, a rodzicom błogą ciszę. Jakby tego było mało kawałek dalej, tuż przy wejściu na plażę, tadam: kolejny plac zabaw, zaś na plaży można puszczać latawce, po drodze w lesie zbierać poziomki, a jak matka ma dobre serce, a ma, to na żądanie czyta książki i gra w gry rozmaite. Aby pełni szczęścia stało się zadość na deser wjeżdżają zachwycające lody z pyłku pszczelego, co jest błogosławionym rozwiązaniem, gdyż wilk syty (dostał lody) i owca cała (zdrowe, bo z pyłku pszczelego).

 

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

mierzeja gdzie jesc

 

W bonusie powiem Wam, że ta okolica jest najlepsza do zbierania bursztynów, szczególnie jesienią i zimą podczas sztormów. I wiedzie gdzie w tym niesprzyjającym czasie możecie się zatrzymać, przespać i dobrze zjeść? W Four Winds na końcu świata.

NIE MA ZA CO!

Magda

Info

Four Winds Resort&SPA

fb
www
Booking

ul. Słoneczna 37, 82-120 Krynica Morska – Piaski

We wpisie wykorzystałam dwa zdjęcia autorstwa Łukasza Wajszczyka (kosze piknikowe).

 

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz