Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Klaszcz, Grażyna, lądujemy! Polacy na wakacjach all inclusive

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Samozwańczy „podróżnicy” z założenia gardzą all inclusive. Niesłusznie, uważam, że to snobowanie się na lepszych, niż się w rzeczywistości jest. Zwłaszcza, że sami są zazwyczaj zwykłymi turystami w tanich klapkach, a samodzielne zarezerwowanie lotu i hotelu jeszcze nikogo podróżnikiem nie czyni.

Wakacje w opcji all inclusive to cudowne pole do socjologicznych obserwacji i rzecz nie w tym, że autokar odbiera cię z lotniska i odstawia do hotelu. To akurat jest wygodne. Pies jest pogrzebany gdzie indziej. Z opcji AI zdarzyło nam korzystać kilka razy, ponieważ są miejsca, do których latają głównie czartery i taka wycieczka wychodzi po prostu taniej/wygodniej/w dogodniejszym terminie, niż samodzielne organizowanie wyjazdu z przesiadkami i całym tym cyrkiem. A po rozpakowaniu walizki i tak idziemy za róg do wypożyczalni samochodów i bierzemy jakieś milusie kabrio, aby przez resztę wyjazdu robić co nam się podoba.

Z ofert biur podróży korzystam tak samo, jak korzystam z promocji lotniczych i wielu innych rzeczy – po prostu wybieram konfigurację, która z jakiegoś powodu mi w danym momencie odpowiada. Może AI nie jest moją ulubioną formą, ale istnieje, więc jej nie skreślam z automatu. Co prawda nigdy nie skorzystaliśmy z tzw. wycieczki fakultatywnej oferowanej przez biura podróży i rezydentów, zawsze sami wyznaczamy sobie ścieżki, którymi chodzimy, ale rozumiem, że jest to jakaś opcja dla osób, które nie mówią w żadnym obcym języku, czy po raz pierwszy wypuściły się poza Polskę. Luz, każdy spędza czas tak, jak mu się podoba. Tylko spędzania dwóch tygodni urlopu nad hotelowym basenem nijak pojąć nie mogę, bo wtedy jakie ma znaczenie dokąd jedziesz, jeśli nawet nie otrzesz się o lokalny koloryt? Ale ja nie o tym…

Kiedy wiele lat temu odhaczaliśmy po kolei wszystkie Wyspy Kanaryjskie, w większości przypadków wybieraliśmy właśnie opcję AI w pięciogwiazdkowych hotelach. Na miejscu i tak tylko spaliśmy i jedliśmy śniadania, ale jak chcieliśmy przebumelować jeden dzień nad basenem, to kelner przynosił drinki i było miło. Szampan do śniadania też jest czymś, co lubię. W AI nie ma nic złego. No, prawie nic…

Kolejkowicze

To dotyczy nie tylko czarterów, ale w ogóle wszystkich lotów, którymi latają Polacy. W kolejkach stoimy zawodowo, taka tradycja – nasze matki stały, nasze babki stały, więc my też stoimy. Na pół godziny przed otwarciem bramek wszyscy już w blokach startowych. Lekko spoceni, posyłają sobie nerwowe spojrzenia. Bo nagle odpadnie pół samolotu i miejsca zabraknie. Tego ponumerowanego miejsca, na którym z góry wiadomo, kto siedzi. Albo polecą beze mnie. Bramka się otwiera i następuje zwolnienie maszyny losującej. Doskonale – można się na pół godziny walnąć z książką i poczekać, aż śledzie upchną się w konserwie. Jeśli nie dotyczy mnie osobna kolejka, to zawsze do samolotu wchodzę jako jedna z ostatnich. I jeszcze nie było tak, żebym nie poleciała.

Wyjść trzeźwym z samolotu, to jak w mordę dostać

Iluż to Januszy na lotnisku docelowym wysiada chwiejnym krokiem z samolotu? Bo Polak na wakacjach musi się uwalić do nieprzytomności i zmarnowanie choćby minuty byłoby niepowetowaną stratą. Zawsze scenariusz jest taki sam – flaszka lub dwie na bezcłówce i pokątne polewanie przez cały lot do plastikowego kubka po wodzie. Ach, jacy my przebiegli! Na pewno nikt tak przed nami nie robił, a obsługa to banda idiotów. Wraz ze wzrostem upojenia, rosną też decybele, zaś „kurwy” i „chuje” sypią się, jak perseidy na nocnym sierpniowym niebie.

Mieliśmy kiedyś taką sytuację, kiedy pewien Janusz ostro się nabombał, był już nieznośnie głośny, więc stewardessa zaczęła go uspokajać. Niestety dla niej – w języku english. Janusz nie banglał w żadnym obcym języku, co tak go wyprowadziło z nerw, że chciał się bić. Na lotnisku docelowym przejęło go dwóch smutnych panów i słuch po Januszu zaginął.

Klaszcz, Grażyna, lądujemy!

Może Was to zaskoczy, ale tego nie obśmieję. Nawet tych ludzi w jakiś sposób rozumiem – to jest czarter, cały samolot leci na wakacje, znakomita większość już sobie zdążyła poprawić humor, więc co to komu przeszkadza, że sobie poklaszczą?

Król Jęczybuł i Królowa Jęczybuła

Zawsze się tacy znajdą. Nie mają pojęcia o kulturze kraju, w którym się znaleźli, o jego kuchni i zwyczajach, więc wszystko jest nie takie, bo inne, niż w domu. Przy śniadaniu siedzą przy stoliku obok i zatruwają ci poranek. Chcesz, czy nie, słuchasz o „brudasach” (czyt. obsłudze), „robakach” (czyt. krewetkach) i całej litanii niedogodności, z którymi muszą się borykać. A mogli pojechać do Mielna. Na drugie mają „roszczeniowi”, a z bierzmowania „ignoranci”.

Też jesteś z Polski? Maj frend!

Z jakiegoś powodu Janusz i Grażyna na wakacjach stają się okropnie towarzyscy. Niknie dystans, wszyscy jedziemy na jednym wózku, więc na dźwięk rodzimego chrząszcza w trzcinie czują się w obowiązku zagaić rozmowę. Zagajenie przebiega tak: „O, wy też z Polski? Ja jestem Janusz, a to Grażyna, z Wodzisławia jesteśmy. Ale beznadziejne śniadania tu mają! Niby ol inkluziw, a takie dziadostwo!” Jak w to wejdziesz, to sam sobie jesteś winien. Będą przybijali z tobą piątkę do końca wyjazdu, być może nawet przysiadali się do twojego stolika i z pewnością zaproponują wieczorną wódeczkę. Ziomeczki. Przepraszam, czy my się znamy?

Leżaking

To taki odpowiednik parawaningu – zajmowanie leżaków bladym świtem nonszalancko rzuconym ręcznikiem. Znacie to? Choć w tę grę przegrywamy z kretesem ze spalonymi na skwarki niemieckimi emerytami. Kiedyś zrobiliśmy test i o szóstej rano poszliśmy sprawdzić, czy ręczniki już leżą. Leżały. Mam teorię, że starsi ludzie po prostu potrzebują mniej snu, więc co dla nas jest środkiem nocy, dla nich jest już porankiem w pełnym rozkwicie. Jest też opcja, że są całkowicie i nieodwołalnie posrani.

Jedz, Grażyna, to wszystko za darmo!

Ten śródtytuł to też autentyk, tak razu pewnego pan powiedział do pani. W opcji AI posiłki są zwykle w formie szwedzkiego stołu z tymi wszystkimi bemarami i półmiskami. Boże, ile razy widziałam, jak na jeden talerz nakładają makaron, ciasto, owoce, frytki… Wielką furę żarcia, które po drodze do stolika z mokrym plaśnięciem co i rusz spada na podłogę. Bo trzeba się nażreć tak, żeby wyszły gały z orbit. To jest trochę śmieszne, a trochę straszne. Śmieszne, bo przecież zawsze można wrócić po dokładkę bez tego rycia w bemarach, jak dzik w żołędziach i nie robić wiochy, ale jednak bardziej straszne, bo nieprzebrane ilości jedzenia, które przy takich okazjach się marnują, każdemu myślącemu człowiekowi szybko ścierają uśmiech z twarzy. Janusz z Grażyną nałożą tyle, że nie są w stanie tego zjeść i połowa zostaje, ale za to od stolika odchodzą z satysfakcjonującym poczuciem, że wiedzą za co płacą.

Zabawne są też sytuacje, kiedy wychodzisz (albo nie daj Boże specjalnie jedziesz) gdzieś na obiad czy kolację. Grażyna i Janusz nie ogarniają, że idziesz wydawać kasę, skoro na miejscu masz wszystko za darmo. ZA DARMO!

Naebałem się jak zwierzę i leżę

Bo skoro płacisz za AI, to masz psi obowiązek wlewać w siebie wszystko, co oferuje bar. Najlepiej już od świtu, aby ani jedna wydana złotóweczka się nie zmarnowała. W przeciwieństwie do innych nacji, Polacy nigdy nie tipują. Przecież są na AI, więc wszystko jest w cenie, tak? I wracają po takim tygodniu z czerwonymi nosami, brzuszyskami zwisającymi nad paskiem, opuchnięci jak dwumiesięczny topielec. Z nostalgią w przekrwionych oczach rzucają ostatnie spojrzenie na strzeliste palmy przed halą odlotów… Aleśmy, Grażyna, zabalowali!

Magda

P.S. Imiona Grażyna oraz Janusz zostały wylosowane przez maszynę losującą spośród najpopularniejszych imion w polskim internecie.

P.S.2 Uprzedzając pytania, dlaczego nie napisałam nic o Brytyjczykach w Krakowie czy innych nacjach w innych miejscach – no nie wiem, może dlatego, że to jest tekst o Polakach na ol inkluziw?

foto: sandalandsoxer.co.uk

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

71 Responses

  1. Ten artykuł jest niedorzeczny. W każdym społeczeństwie są ludzie na różnym poziomie. Jak się jeździ na masówkę, w mało wyszukane miejsca, tzw. kurorty, za możliwie najniższą cenę, to potem nie można się dziwić, że wokół nas są ludzie, powiedzmy, równie mało wymagający i prymitywni. Artykuł jest kolejnym klikaczem, bo wiadomo, że jednych przyciągnie beka, dzięki której poczują się “lepsi”, a inni wpadną tu oburzeni. Autorka sama wpisuje się w obśmiewany kontekst. Należałoby dodać kolejny punkt: “Dziunie zdziwione, że za tę cenę nie nocują w pięciogwiazdkowym hotelu, wokół otacza je plebs”

  2. Ten artykuł jest niedorzeczny. W każdym społeczeństwie są ludzie na różnym poziomie. Jak się jeździ na masówkę, w mało wyszukane miejsca, tzw. kurorty, za możliwie najniższą cenę, to potem nie można się dziwić, że wokół nas są ludzie, powiedzmy, równie mało wymagający i prymitywni. Artykuł jest kolejnym klikaczem, bo wiadomo, że jednych przyciągnie beka, dzięki której poczują się “lepsi”, a inni wpadną tu oburzeni. Autorka sama wpisuje się w obśmiewany kontekst. Należałoby dodać kolejny punkt: “Dziunie zdziwione, że za tę cenę nie nocują w pięciogwiazdkowym hotelu, a wokół otacza je plebs”

    1. Gorzej jeżeli za sporą kasę lecimy do hotelu pięciogwiazdkowego, a spotykając rodaka słyszymy tylko: “w Turcji było lepiej”, “mały wybór pieczywa”, “te drinki są jakieś słabe”, “oszukali nas do plaży jest aż 150 metrów, a w folderze pisali, że tylko 100”, “w Warszawie, to by było nie do pomyślenia” itp., a obsługa słysząc, że jesteś z Polski pyta czystą polszczyzną: “wódeczki?”

      1. a kto karze tych innych słuchać? jedzie siędla siebie czy obserwowac i podsłuchiwac rozmowy innych?

      2. Ech… Gdyby tylko istniał sposób, żeby wyciszyć wrzaski wszystkich malkontentów… Świat byłby piękniejszy 😀 😉

      3. Raczej każe, karać jeszcze nie ma za co. Ortografia się kłania. Ja bym z chęcią nie słuchała, bo rzeczywiście nie po to jadę na wakacje. Ale niestety czasem nie da się nie słuchać, bo jak pisze autorka, ku…wy lecą jedna za drugą proporcjonalnie do spożytego alkoholu.Dość głośno, dość dosadnie, bardzo bez sensu i niepotrzebnie.

    2. niestety się zgadzam. artykuł trochę też pachnie hipokryzja. z jednej strony gardzimy tymi, którzy “snobują się na lepszych” bo nie jeżdzą all inclusive, ale z drugiej sami się snobujemy na lepszych bo nie stoimy w kolejkach i takie luzaki z nas. słabe to. jasne, że brak kultury to brak kultury i trzeba takie zachowania tępić, ale to nie ma nic wspólnego z byciem Polakiem.

      1. jakby wszyscy przychodzili na ostatnią chwilę jak autorka tego tekstu to ciekawe czy nie byłoby kolejek.. masakra.. dlatego, że inni są zapobiegliwi i wolą wczesniej wejsć na pokład lalunia może wejść spokojnie na końcu

      2. Jest chyba różnica między “byciem zapobiegliwym”, a rzucaniem się na otwarte bramki jak idiota. Jeśli chcesz być zapobiegliwym, to ustaw się jak człowiek w kolejce, a nie walcz, jakby na jej końcu mieli rozdawać za darmo sztabki złota. Poza tym skoro zostawiasz już komentarz na czyimś prywatnym blogu, to może nie obrażaj autora. Jak wchodzisz do czyjegoś domu, też obrażasz gospodarza?

      3. nikt nie mówił o walczeniu tylko o ustawianiu sie w kolejce na godzinę przed odprawa. A blog jest publiczny z otwarta dyskusja. I nikogo nie obrazalam. W przeciwieństwie do autorki, ktora naśmiewa sie z rzeszy Polaków dla których zagraniczne podróże nie sa jak chleb powszedni i nie zawsze muszą wiedzieć jak się maja i kiedy zachować.

      4. sorki- nie dodałam “jak się zachować, żeby nie zostac obsmarowanym przez osobę uważająca się za autorytet podróżniczy” 🙂 Bo stanie w kolejce, jezli ktoś ma na to ochotę nie jest zachowaniem moim zdaniem nieprzyzwoitym. Już bardziej nieprzyzwoite byloby jakby wszyscy przychodzili na ostatnia chwilę i wtedy to by się dopiero dzialy dantejskie sceny pod bramką

      5. a ja się zgadzam z tesktem – jest śmieszny, z przymrużeniem oka, ale pokazujący jak my Polacy zachowujemy się najczęściej (nie zawsze!). i zamiast się obrażać, warto pomyśleć czy i sami czasem się tak śmiesznie nie zachowujemy:) ale zgadzam się również z uwaga poprzedniczki (Kamili), że autor tekstu kreuje się na lepszego, gardząc tymi, co postępują inaczej (np. stojąc w kolejkach). Fakt -jest to śmieszne i nieuzasadnione (wyłączając przykłąd podany przez desf -jeśłi ktos nie chce czekać długo na bagaż mając tylko podręczny, a Ryan zabiera go do luku), ale tez odniosłam wrażenie, że autor kreuje się na lepszego (ale może nie taki był zamiar, a my zbytnio doszukujemy się złośliwości;) taka nasza Polska natura;))

      6. “my Polacy się zachowujemy”.. kurcze.. a anglicy się nie zachowują? a rosjanie? nie wspominając o izraelczykach, którzy robią burdy w polskich hotelach! Własnie o to chodzi z tym tekstem- kolejny tekst obsmarowujacy własnych rodaków!!! Takich samych januszów i grażyn na pewno jest pełno w każdym innym kraju! Ale nie.. najlepiej o swoich pisac, że się wstydzi, że to Polacy..

      7. pewnie, że tak. Rosjanie na wakacjach, Anglicy… ale nie o tym był ten tekst. I ani razu nie wspomniano, że jesteśmy GORSI od innych narodów, że zachowujemy się GORZEJ od innych narodów. tekst był o nas i naszych małych śmiesznych czasem zachowaniach. Ja przynajmniej tak to odebrałam.

  3. Moim zdaniem takie artykuły są potrzebne. Może w końcu taka Grażyna czy Janusz przypadkiem trafi na ten post i dotrze do nich, że o ile skarpetki do sandałów czy klaskanie w samolocie jakoś specjalnie szkodliwe nie jest, o tyle głośne i niekulturalne zachowanie może innym przeszkadzać. I PRZESZKADZA. A później dziwimy się, że w niektórych krajach nie chcą wynajmować Polakom kwater.

  4. Przyznam, że mnie najbardziej mierzi nazywanie obsługi “ciapatymi, brudasami” itp. :/ gdybym mogła to zdzieliłabym takiego jednego i drugiego przez pusty łeb. Człowiek uczciwie pracuje, podaje Ci jedzenie pod nos, w większości przypadków zawsze się miło uśmiecha i zagaduje, a Ty jesteś taki mocny w gębie, bo Cię nie rozumie, tak? Żałośni ludzie. Nakładanie jedzenia jak nakładanie, mnie najbardziej śmieszy zawsze, że jedziesz na urlop, żeby odpocząć, wyspać się… a tu banda Polaczków ledwo świt wstał leci na śniadanie na najwcześniejszą możliwą godzinę, “bo później zabraknie”. 😀

  5. Jest jedna sytuacja kiedy warto się pchać do samolotu – jak lecimy tanią linią. Ryanair (nie pamiętam jak Wizz) na pokład wpuszcza tylko x dużych podręcznych bagaży, reszta leci do luku. Ja w takiej sytuacji wolę postać chwilę w kolejce niż potem 2x tyle czasu czekać na lotnisku aż obsługa podwiezie torby na taśmę. Nie mówiąc już o tym, że podręczny bagaż na krótki wyjazd w miękkim plecaku może często nie przeżyć trudów ładowania/wyjmowania z luku. W normalnych liniach, zgodzę się idiotyzm.

      1. Nie można. Na wejściu do samolotu pracownik liczy duże podręczne i w pewnym momencie mówi: stop, od teraz wasze duże podręczne bagaże idą do luku (za darmo).

    1. No ja jeszcze widzę drugą sytuację z której powodu czasami pcham się do samolotu, szczególnie w sytuacjach gdy bagaż rejestrowany jest płatny a lot mocno obłożony. Jak wchodzę jako ostatni to często mimo określonych wytycznych na bagaż podręczny bywa, że nie mam gdzie schować swojego (zgodnego z rozmiarem), bo wszystko zajęte w okolicach mojego fotela. Strasznie mnie to irytuje.

    2. jeszcze jedna sytuacja gdzie nie warto wejsc jako ostatni:jesli lecisz z kims i macie ochote obejrzec wspolnie np jakis film lub tez najnormalniej pogadac czy przespac sie opierajac sie o siebie a nie o tlusta babe to wchodzac jako ostatni jest duza szansa ze usiądziecie po przeciwnych stronach samolotu 🙂

      1. ciekawe co o tobie mogą inni powiedzieć? nie oszukujmy się- każdy kogoś z jakiegoś powodu wqrwia. Jedne beznadziejnie jeździ samochodem, że wszyscy za nim się wqrwiają, inny ciapie przy stole, ktoś inny głośno się zachowuje. A polacy wcale jakoś wybitnie innych narodów nie wyprzedzają pod tym względem. Za to przodują w obrażaniu samych siebie. Plucie i sranie we własne gniazdo- to domena Polaków!

      2. Poziom buractwa i agresji w twoich wypowiedziach jest straszny. Piszesz “Polacy nie są tacy źli… a za chwilę- plucie i sranie w swoje gniazdo to domena Polaków”. Z myśleniem logicznym u ciebie szwankuje… Grażynko 😛

      3. poziom buractwa i agresji? a co ja agresywnego napisałam? Że każdy ma jakaś przywarę? to jest agresja? to ja nie wiem jak ty z domu wychodzisz, bo moze ktoś krzywo spojrzy na ciebie i nie bedziesz mial kołdry pod którą się schowasz? 😉 Moge być i Grażynką 🙂 spoko 🙂 nie obraża mnie to, bo wiem, że nie zawsze wiem jak w danej sytuacji się zachowac, bo tez nie na wszytko mnie stac i podejrzewam, że jakby mnie było stać na wakacje all in to pewnie tez bym korzystała z obiadów w hotelu bo by mi było szkoda kasy na wydawanie. Bo dla mnie nie jedzenie jest najwazniejsze, chociaż staram się skosztowac choć najprostszych regionalnych potraw jak gdzieś jestem, lecz zobaczenie świata. I pewnie tez na lotnisko przyjechałabym sporo przed czasem, bo nigdy samolotem nie leciałam i bym się bała jak to będzie wyglądać, czy dobrze trafię itp itd. Ale cóż.. niektórzy mają moze kupę kasy i na takich jak ja patrzą z góry. Bo skoro cały rok oszczędzali na wakacje i im juz szkoda, żeby poza hotelem sobie normalnego drinka kupić.. Ale wiesz co? w dupie to mam 🙂

      4. Widzisz, cały problem w tym, że w ogóle nie zakumałaś tego artykułu. Bo w nim nie chodzi o ludzi których nie stać, tylko o ludzi, którzy chowają swoje kompleksy za chamstwem i prostactwem, gnoją arabów, wyzywają od brudasów, żrą bez opamiętania i elementarnych zasad dobrego wychowania przy stole, biorą 10 drinków na zapas na 5 minut przed końcem wydawania all w barze hotelowym, i robią siarę sobie i innym Polakom. Stoją w kolejce do bramki na lotnisku mimo przydzielonych siedzeń, co oznacza, że nie muszą być na pokładzie jako pierwsi bo przecież i tak mają swoje miejsce. A bramkę otworzą dopiero za 30 minut… Skoro szkoda byłoby ci kasy na przyjemności na przykład na Kanarach i siedziałabyś głównie przy hotelowym basenie, to to samo możesz zrobić w Mielnie, co za różnica?

      5. moze w klimacie i widokach? może w mozliwosci pozwiedzania? nie byłam na kanarach, ale myślę,z e znacząco się od mielna różnią 😉 a ty byłeś i nie widzisz różnicy? to może faktycznie zostań w Mielnie 🙂 I nie wierżę, ze przytoczone tutaj przez ciebie przykłady chowania kompleksów za chamstwem są normą. W każdej grupie znajdzie sięczarna owca, a że najbardziej rzuca się w oczy to nie staje się regułą. I nie wiem, czy nie stałabym w kolejce do bramki, bo tak jak napisałam- nigdy nie leciałam samolotem i nie wiem jak się to odbywa, ile zajmuje czasu itp itd.. więc pewnie wolałabym zrobić to wcześniej i się nie stresować. Na pewno bym z tego powodu kogoś nie obśmiewala. To jego wybór- jak chce stać to niech stoi- co komu przeszkadza?

      6. Nie byłaś, to nie wiesz… ale tak- są normą… po twoim komentarzu dotyczącym tego, ze mam zostać w Mielnie, muszę to napisać, jesteś po prostu głupia i w ogóle nie rozumiesz co się do ciebie pisze. Do tego wszystko sprowadzasz do siebie, jakby ten artykuł właśnie ciebie i tylko ciebie dotyczył. Tak jak nie potrafisz zakumać, ze nie ma sensu ustawiać się w kolejce do zamkniętej bramki na 30 minut przed jej otwarciem…. hmmm może dlatego, że jest zamknięta i nikogo tam nie ma…. Tak, przeszkadza, bo ci pchający się do zamkniętej bramki przy okazji rozpychają się łokciami i przejeżdżają innym po stopach swoimi walizami.

      7. przeciez sam napisałes, że powinnam zostać w mielnie zamiast jechac na kanary więc ci tylko odpowiedziałam w twoim tonie.. i nie przypominam sobie, żebym cię obrażała.. a ty to robisz od samego początku.. więc naprawdę zastanów się z kim tutaj jest coś nie tak.. bo to raczej ty wychodzisz na chama i prostaka obrażajacego nieznaną sobie kobietę, o której nic nie wiesz, nie znasz. Dyskusja z toba zeszła poniżej akceptowalnego przeze mnie poziomu. wracaj do świata swoich gierek.

      8. Wystarczy to co czytam. Wbiłaś się tu z pretensjami i głupiutkimi wypocinami, które nijak się mają do tekstu. Nie odpowiadasz na riposty, tylko pieprzysz co ci ślina na jęzor przynosi. Jeśli uważasz, że nie obrażasz, to przeczytaj jeszcze raz swoje wypociny. Wnioskuję z twoich tekstów, że Mielno jest w sam raz dla ciebie. Tam pełno Januszów i Grażyn. A i katanę lub ciupagę z napisem Mielno można kupić na pamiątkę.

      9. zabawny jesteś 🙂 serio 🙂 troche zalosny ale jednak
        zabawny 🙂 riposty.. To twoje chamstwo i obrażanie to byly riposty 🙂 może kiedyś odwiedze 🙂 na pewno piękne miasto 🙂 tobie tez życzę udanych wakacji 🙂

      10. Powiedziała co wiedziała, czy może w twoim przypadku trafniejsze byłoby- czego nie wiedziała. Na razie grażynko, jedź do Mielna ze swoim Januszem

      11. Nie byłam, nie leciałam, nie widziałam – ale sie najgłośniej wypowiem 😀 po co komentować coś o czym się nie ma bladego pojęcia ? !

  6. Nie wiem czemu służy taka pedagogika wstydu. Na zakończenie autorka zastrzega, że nie pisze o Anglikach bo to tekst o Polakach. Oczywiście ma prawo pisać o czym chce, ale mając na uwadze jakimi uciążliwymi sąsiadami na wakacjach są Anglicy, Niemcy, Skandynawowie czy Rosjanie, to czepianie się Polaków, którzy akurat na ich tle nie wypadają najgorzej, jest tendencyjne i świadczy o jakimś kompleksie osoby, która na siłę próbuje udowodnić światu, że przestała tracąć rodzinnymi stronami, w jej mniemaniu, których tak bardzo się widać wstydzi. Typowe. Można wytykać wady turystom, po prostu ludziom – ale nie, po co… trzeba w to wciągać kontekst polski, skoro opisane zachowania typowo polskie nie są a dotyczą po prostu niewychowanych ludzi.

  7. Oooo tak. Pozwolę sobie wkleić swoje impresje z pobytu na Kos 3 lata temu.
    1) Zostawiaj 3/4 tego, co nałożyłeś na talerz. Jesteś przecież w hotelu all inclusive, co Ci szkodzi. (Zauważony przeze mnie rekordzista zostawił pół pokrojonego bochenka chleba i kubeczek budyniu z wyjedzoną jedną łyżeczką.)
    2) Traktuj kelnerów i kelnerki jak roboty – no bo to przecież chyba nie są ludzie? Drzyj mordę, awanturuj się, niecierpliw. Minuta oczekiwania na doniesienie piwa do stolika to afront i dobry powód, żeby wnieść skargę do managera. Pamiętaj; na jednego kelnera przypada jeden stolik – to, że nie dostajesz dania / napoju zanim nie zdążysz skończyć zdania to efekt lenistwa.
    3) Coś Ci upadło? Nie spesz się, nie próbuj podnieść, od tego są kelnerzy (patrz pkt.2.) Dla efektu możesz to coś wkopnąć pod stolik bądź rozgnieść butem.
    4) Nałożyłeś sobie sosu tysiąca wysp? Wsadź łyżkę do jogurtu truskawkowego, co za różnica. Kolor przecież jest ten sam. To samo dotyczy śmietany / majonezu, miodu / musztardy, keczupu / dżemu.
    5) Panie przodem. Chyba, ze rzucą kiełbaski, wtedy łokieć w oko paniom. I sójka w bok
    6) Żryj jak świnia, bierz 4 dokładki i narzekaj, że jedzenie jest paskudne. Na głos. Bardzo na głos.
    7) Dopadłeś bufetu? Co z tego, że ta blacha lasagny jest dla całej restauracji, zawołaj rodzinę z talerzami i nałóżcie sobie wszystko. Po czym jak w pkt. 1
    8) Przyjdź do managera, poproś od stolik dla 3 osób i utrzymuj, że dojdą w trakcie posiłku. Przecież musisz mieć sporo miejsca do kontemplowania samotnie spożywanej zupy.
    9) Jedz jak prosię. To zasrany obowiązek kelnerów zmieniać obrusy, więc plam i radośnie pluj jedzeniem. Dodatkowo możesz zużyć 2 komplety sztućców na jeden talerz makaronu.
    10) Stój z rozdziawioną paszczą w kolejce do pokazu live cooking / stoiska z robionym na żądanie sushi / piecem do pizzy. Na pytanie, czy czekasz na swoją kolej, odpowiedz, że tylko patrzysz. Twórz sztuczny tłok i głośno wyrażaj niezadowolenie, że nakładający sobie porcje goście zasłaniają Ci widok.
    11) ‘Kuba, odłóż te owoce, cholera wie, kto to obierał! Nałóż sobie fryteczek, smażenie zabija bakterie.’
    12) Głośno komentuj, jak tuczące jest jedzenie, po czym skrzętnie omijaj barek sałatkowy. Pizza, ryż i makaron na Twoim talerzu nie mają kalorii, pamiętaj.
    13) Krój ciasto łyżką do zupy. Co z tego, że obok leży specjalny nóż, przecież Ty wiesz lepiej. Inni goście na pewno docenią Twoją wizję artystyczną ciasta rozsmarowanego po paterze niczym budyń.
    14) Nakładasz sobie lody? Nie ma żadnego powodu, dla którego nie powinieneś tego robić niemoczoną w wanience między nałożeniami łyżką. Wszyscy lubią plamki rozmaitych smaków w kuwecie z lodami waniliowymi.
    15) Pluj pestkami na podłogę. (patrz pkty 2. i 3.)

  8. Tylko raz w życiu byłam na wakacjach AI i… nigdy więcej. Nie, nie czuję się zbyt dobra na takie wakacje. Po prostu to nie dla mnie. Wolę sama znajdować miejsca, w których coś zjem (jak dotąd, nie zdarzyło nam się źle trafić) i zwiedzać w swoim tempie, bez poganiania przez grupę.

    A z moich wakacji przywiozłam cudną historię o panu, który długo przy stole rozwodził się nad tym, jak to fatalnie zatruł się w Wenezueli, gdzie we włoskiej restauracji (tak, włoskiej!) podano mu makaron z półsurowym jajkiem. Falę wspomnień wywołało w nim jajko sadzone, które jadłam na śniadanie. Dlatego zamówił omlet. Z prawdziwą satysfakcją poinformowałam go, że jajko ścina się w temperaturze zbyt niskiej, żeby zabić ewentualną salmonellę 😛

  9. Ostatnio na wyjeździe all w Emiratach, takim pòłsłużbowym, w plażowym barze zamòwiliśmy drinki. Po spròbowaniu wszyscy aż się zakrztusiliśmy – samo czyste alko chyba! Poszliśmy do baru z zapytaniem jak to się mado drinkòw. Okazuje się, że polska grupa przed nami wyrobiła nowe standardy… Awanturowali sie i kazali w ramch all nalewać sobie potròjne/poczwòrne ilości alko. Facepalm.
    Dobre jest jeszcze zabieranie jedzenia na pòźniej, bo niedajbosze kupić coś poza hotelem jak się jest na all. Hańba i frajerstwo :))) Uwielbiam miny ludzi jak czasem dzień w dzień jadamy poza – widać jak im trybiki pracujà ale nie sà w stanie pojàć takiego poziomu frajerstwa ;)))

    1. jak raz byłem na pół-objazdówce to niestety wynoszenie żarcia ze śnaidania było jedynym sposobem by nie głodować do kolacji – program był tak napięty, że się nie dało nic kupić w ciągu dnia, a nawet jeśli się dało to nie można było być tego pewnym wczesniej.

  10. Ja bym tak nie krytykowala tych Polaków na wakacjach… Może to są jedne z ich pierwszych zagranicznych wakacji, na które mogli sobie pozwolić? Może nie stać ich na wielokrotne zagraniczne wycieczki w ciągu roku? Nie możemy porównywać Polaków z Niemcami czy Francuzami czy z przedstawicielami innych bogatszych nacji, którzy wyjeżdżają od lat, ich ojcowie i dziadkowie również wyjeżdżali, bo ich było na to stać, nauczyli dzieci, jak się należy zachować. Mi się wydaje, że jeśli ktoś nie zostanie nauczony właściwego zachowania za granicą w domu, od rodziców, nikt mu tego nie przekaże, musi się tego nauczyć z czasem sam. Raz zachowa się źle, drugi raz, ale za trzecim obserwując turystów jakiejś innej narodowości, może się zainspiruje i zrobi inaczej niż dotychczas? Tylko dzięki wielokrotnym podróżom, człowiek może troszkę “obyć się ” w świecie. …
    Myślę, że powinniśmy być wdzięczni, że nas stać na wakacje all inclusive, na częste wyjazdy, zwiedzanie świata. Nie wszystkim tak się poszczescilo.. i nie od wszystkich mamy prawo wymagać tyle, co od siebie.

    1. Zdaje się nie dobrze generalizować. Ten tekst może się taki wydawać. Jednak, uważam, ze wielu ludziom brakuje ogłady, empatii i skromności. Bo to, że ktoś idzie z brudnym talerzem podchodzi do bufetu wynika jedynie z niewiedzy, a to że obraża innych i wali “kruwami” na lewo i prawo, i “robi na złość” obsłudze hotelu to zupełnie inna historia i brak wychowania sensu largo.
      A tekst mojej babci, tu chyba w dziesiątkę: “Cham chamem na wieki wieków. Amen.” Bez względu na to gdzie ta osoba się znajduje… Peace!

    2. A czym się różni dobre wychowanie za granicą od normalnego dobrego wychowania? Jeżeli rodzice nauczyli jak należy się zachować, co wypada,czego nie wypada, wtedy wszędzie damy sobie radę i nie będzie wstydu. A cham to cham i tu i tam.

  11. Ja mam wrażenie ze połowa ludzi nie jedzie na all żeby wypocząć tylko, żeby marudzić. Pamiętam w zeszłym roku Grecję. Jedna z pań na wejściu poprosił o arkusz zażalenie tak na wszelki wypadek. Drugiego dnia na zebraniu z rezydentka pan powiedział ze kotara spod prysznica klei mu się do 4 liter… i że latają osy przy jedzeniu na dworze, i że osy to mają dwa dni zeby się wynieść, potem znaleźli paru takich który też coś się nie podoba i w czasięgu, kiedy my graliśmy w karty/planszowe gry i dobrze się bawiliśmy oni pisali list zażalen do biura.
    Z Twoim tekstem zgadzam się w jakiś 95%, bo z tym nakładanie jedzenia ile popadnie zauważyłam u każdej nacji, zapłacone, ma się zwrócić to akurat mentalność ludzi. Ale reszta w punkt ♡

  12. Mysle,ze tzreba odroznic dwie rzeczy: upodobania od dobrego wychowania. Ktos lubi siedziec dwa tygodnie w hotelu all inclusive? A moze w ramach pracy lata po swiecie i o niczym innym nie marzy jak swiety spokoj w jednym miejscu. Zawsze organizuje wycieczki z biurem? Moze organizacja podrozy to dla niego nie hobby, lecz dodatkowy, czasochlonny klopot. A ze na slonecznym poludniu a nie nad deszczowym Baltykiem, tez potrafie to zrozumiec. Z ta kolejka do przy bramce do samolotu, wszystko zalezy od tego jaki sie ma bagaz podreczny, bo jak sporych rozmiarow, to przyda sie miejsce nad siedzeniem. I tak, im czlowiek starszy, tym wczesniej wstaje. Mnie akurat rezerwacja recznikowa nie przeszkadza, choc sama tego nie robie. Jesli komus chce sie wstac o 6 by zarezerwowac lezak, to najwyrazniej jest to dla niego wazniejsze niz dla mnie. A moze po prostu ktos lubi sie wykapac przed sniadaniem? I wtedy co? Na czas sniadania ma sie zwijac? Dajmy spokoj z ocenianiem cudzych upodoban, o ile nie naruszaja zasad dobrego wychowania.

  13. Zgadzam sie z tym co jest napisane,ale nie tylko Polacy tak robia. Dosc mam takich tekstow ludzi wiecznie szydzacych z Polakow. Jak nas maja szanowac poza krajem skoro my sami siebie wysmiewamy,opluwamy itp. Wole patrzrc na plusy,np. Docenic to,ze ,,Janusze,, i ,,Grazyny,, dokads wyjezdzaja,poznaja swiat,z czasem staja sie bardziej obyci itp. Docemy to zamiast wiecznie marudzic i szydzic z rodakow.

  14. Uśmiałam się 😉 hehe a teraz po kolei. Magdo nigdy nie byłam na wakacjach all cluzif 😉 więc nie będę oceniać czy wpis prawdziwy czy naciągany. Jednak co roku wakacje spędzamy w Polsce naszej pięknej. I część opisywanych sytuacji tutaj w rodzimych górach lub nad morzem jest normą. A uśmiałam się bo co innego nam zostało niż dystans? 😉 post świetny! Dawno się tak z mężem nie uśmiałam. I wróciły wspomnienia z nad morza 😀

  15. Wszystko fajnie, ale takie teksty czytałem już milion razy. Zawsze tocwieś,bo ktoś się obżera na all inclusive, zawsze wieś bo się nachleje. Zwracanie na to uwagi nie czyni nas lepszymi czy bardziej wyjatkowymi, bo wszyscy już to wiedzą. Zamiast mieć w dupie nasz folklor za granicą przybijasz piąteczki 1000 blogerów którzy piszą to samo.

  16. Uwielbiam ten tekst i udostępniam u siebie:)
    Też jeździmy z biurami podróży i też zdarza nam się ‘alekskjuzmi’ i za każdym razem ludzie faktycznie tego pokroju. Nam kiedyś na Teneryfie trafił się dziadek który powiedział że nie odniesie talerzy ponieważ służba tu pracuje i to ich robota. I jeszcze branie drinków w 5 kubeczkach żeby przypadkiem alkoholu nie zabrakło:) pozdrawiamy!

  17. Od zawsze podróżuję z all i moje obserwacje są zupełnie inne. Może dlatego że nie jeżdżę do tych poniżej 4* a może dlatego że wybieram dobre hotele. To, co tu opisujesz nijak się zgadza z moim doświadczeniem. Klaskanie to szacunek dla pilota,podziękowanie za bezpieczne lądowanie, uważasz że nasi piloci tego nie lubią? Ponadto nasz powiedzmy zwyczaj przejęły inne narodowości no ale polak własne skrytykować musi. Skarpetki w sandałach w tym roku jest modne, co było pokazane kilka dni temu na wybiegu. Czyli nasi rodacy pierwszy raz byli trendy przed nadeszłą modą. Ponadto wyżej opisane zachowania typu kurwy-nie każdy potrafi pić alkohol, nawet angol czy francuz. Ale tego się nie widzi i nie słyszy. A najwięcej na talerz ładują rosjanie, oni przesadzają z tymi talerzami,aż żal patrzeć ile zostawiają tego jedzenia. Raz mi się zdarzyło że byłam w hotelu gdzie rodaków było 90% i o dziwo była kultura poza jednym młodym wyjątkiem. Kolejki na lotnisku, a siedz sobie,niech innych bolą nogi. To,do czego mogłabym się przyczepić to wstawanie z fotela tuż po wylądowaniu i bezsensowne ściskanie się przed wyjściem. Widać lubimy ocieranie się o siebie. Cóż,naród nasz taki samotny.

  18. a już miałam się pienić, że się komuś znów klaskanie nie podoba. Bo mi się – za wyjątkiem pauzy utworu w filharmonii, bardzo podoba. Reszta też tak na 90%. Przyznaję, że jakieś 5% z tego niepodobania to zazdrość z powodu nieuczestniczenia w takiej ilości i jakości wycieczek. Z powodów ww. – będę śledzić 😉

  19. Powiem szczerze że All jest dla mnie pójściem na skróty. Jak jadę do jakiegoś kraju staram się jeść w knajpach dla lokalsów i wspierać lokalny rynek a nie globalne sieci hoteli. Niezależnie od ilości gwiazdek w hotelu jedzenie nie oferuje tego co lokalna knajpa, lokalny rynek z produktami itp.

  20. Akurat “all” na Kanarach to dyshonor. Dwudaniowy obiad w knajpie z deserem i kawą 10-12 euro, nocleg w wynajętej indywidualnie willi z basenem 15-20 euro/doba, wynajem auta w normalnej wypożyczalni z normalnym ubezpieczeniem a nie jakieś avisy, budgety i hertze 12 euro/doba. Koszmarnie wiele można stracić stołując się w tych popularnych, nijakich hotelach na wybrzeżu – im dalej na południe tym gorzej.

    1. zaś co do reszty, to oprócz kwestii lotniskowych, które mam głęboko w d^%ie wszystkie te problemy występują tylko w hotelach “all inclusive”. w hostelach, apartamentach i domkach do wynajęcia ich po prostu nie ma – jeżdżę 15 lat po całym świecie i on po prostu się nie pojawia poza hotelami. jak nie pasuje zachowanie rodaków na wakacjach, to trzeba uciekać od nich jak najdalej, pisaniem gdzieś na końcu internetowego świata na blogu można co najwyżej dowartościować swoje ego.

  21. Wrocławskie lotnisko, relax chillax na jednym z tych ich cudownych kozetko-foteli. Byłam wykończona, już prawie spałam a tu nagle… pospolite ruszenie w okolicy naszej bramki. Wszyscy zrywaja się i biegną. Trzy minuty i już się uformowała taaaaka kolejka. Bo pracownik lotniska mignal gdzieś w oddali.

    Miałam nieodparte wrażenie, że gdzieś już to widziałam. Całkiem niedawno. Tylko gdzie? Bingo! Kiedy w zoo na wybiegu pingwinow pojawił się opiekun z wiaderkiem ryb, ledwo otworzył bramkę, a pingwinki już potuptaly czym prędzej na miejsce karmienia i stanęły w zwartym szyku:)

    Nic to, że do karmienia, tfu, otwarcia bramki jeszcze z pół godziny. I tak stali biedni, kiedy ja sobie jeszcze leżałam wygodnie co najmniej te 30 minut.

    Nie lubię być pingwinkiem, skoro miejsce i tak przydzielone i beze mnie raczej nie polecą:)

  22. Taki zestaw “perełek”.
    Coraz trudniej o takiego Polaka, za to łatwo o przedstawiciela każdej innej nacji. Żreć, pić i rzygać. Najlepiej na rynku w Krakowie :/

    Zaś co do jedzenia: ja zawsze wywołuję “zgorszenie” bowiem, zawsze opuszczam hotele na cały dzionek. Toteż rano miseczka chrupek z mlekiem, bułeczki, serki, jogurty znikają obficie 😉
    Patrzą na mnie jak na chama, a ja potem nie podjadam burgerów tylko komu w drogę temu trampek a przecież sprzęcik sam się nie poniesie 😉

  23. Pracuje w hotelu w Irlandii wiec pocieszam ze nie tylko Polacy sie nieciekawie zachowuja. Chinczycy pierdza na potege w miejscach publicznych, przy sniadaniu mieszja wszystko w jednej misce (jajecznice z jogurtem np) i mlaskaja glosno i bekaja (podobno pierdzenie i bekanie po czy przy posilku to jest przejaw tego ze jest dobry) Rowniez wynosza pol sniadanie w reklamowkach. Zdarzalo sie ze chinska grupa zeszla ze sniadania i ukradla pudelka ze sniadaniem ktore byly przygotowane przez obsluge dla innej wycieczki. Osobiscie zawsze jezdze sama i nocuje w domach czy mieszkaniach wynajetych przez airbnb. Swiety spokoj 🙂

  24. Ludzie stoja w kolejce do samolotu nie ze strachu ze nie poleca, tylko po to by swoj bagaz podreczny miec w miare mozliwosci nad glowa. Niestety nie wszystko da sie upchnac pod nogami a chodzenie do bagazu 20 rzedow dalej gdy ma sie z soba male dzieci nie ma w sobie nic z komfortu. I Te kolejki to nie jest przypadlosc Polakow. Obserwuje to na kazdym locie nie wazne ktora linia i w jakim kraju. A jesli chodzi o pijacych w samolocie to tez tutaj mamy ogromna konkurencje i w mojej opinii wcale sie na tym tle nie wyrozniamy, choc oczywiscie rzecz ma miejsce i z tym nie bede polemizowac.

  25. A ja sie zastanawiam co was to tak boli…. lecialem pare razy ryanairem i zdazylo ske ze bagaz trafil do luku bo osoba przede mna miala ostatni bagaz ktory bylo mozna wniesc na poklad… bagaz przezyl, ja nie musialem sie wkurzac ze ide pol samolotu w poszukiwaniu pojemnika i o zgrozo, na lotnisku czekalem az 15 min na bagaz :p czyli zdazylem dojsc, pojsc do toalety i szybko ogarnac bezclowki…. nie jest tak zle pod warunkiem, ze nastawiasz sie ze to wyjazd i masz po.prostu wywalone 😉

    1. Zgadzam się, jest to wygodne bo nie musisz targać bagażu ze sobą do samolotu, ważne rzeczy i tak mam przy sobie… Ale jeśli lecisz z przesiadką to tak kolorowo już nie jest kiedy trzeba czekać 15 minut na bagaż

  26. Król Jęczybuł i Królowa Jęczybuła to też wiekowa polska tradycja. Niegdyś Jęczybuł i Jęczybuła króowali na wczasach FWP, które można uznać za ówczesny, siermiężny i krajowy, odpowiednik all inclusive. Też im wszystko przeszkadzało: a to szynka za tłusta, a to zupa znowu pomidorowa, a to pogody organizator nie umiał zapewnić … No cóż, czasy się zmieniają, zmieniają się okoliczności, ale mentalność pewnego rodzaju ludzi pozostaje niezmienna i jest chyba przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Dodaj komentarz