Już pięć miesięcy później zebrałam się w sobie i postanowiłam Wam napisać to, co obiecałam, że napiszę. Ja w tej wyspie się bujam na całego, bo ma wszystko, czego oczekuję od idealnej wakacyjnej destynacji: spokój, bezpieczeństwo, wyjątkową urodę i miłych ludzi. No i niezłe jedzenie.
Jedyny minus jest taki, że to nie jest najtańszy kierunek. Co prawda czytałam relację kogoś, kto ogarnął dwa tygodnie na Mauritiusie za 8 000 zł dla siebie i rodziny, ale warunki w jakich mieszkali i niezliczona ilość przesiadek, aby tam dotrzeć skutecznie zniechęcają do takiego podróżowania. Czasem lepiej jest poczekać trochę dłużej, odłożyć trochę więcej i mieć wakacje życia. Tak myślę.
Dlaczego warto?
Bo ta wyspa to raj właściwie dla każdego. Dla leniuchów są piękne plaże, dla aktywnych mnóstwo wspaniałych miejsc do zobaczenia (na dole podlinkuję Wam przewodnik), dla sportowców sporo opcji związanych np. ze sportami wodnymi. Do tego dodajcie super sympatycznych ludzi, dobre jedzenie i idealną pogodę przez cały rok. I od razu mówię, że tydzień to za mało. Ja zaliczyłam dwa razy po półtora tygodnia i nadal nie mam dość.
Bezpieczeństwo
Celowo wybraliśmy tę właśnie wyspę, bo choć położona blisko Afryki, to wolna od dengi, malarii i innych chorób. Lecieliśmy z dzidziutkiem, który tam właśnie kończył sześć miesięcy. Chcieliśmy mieć spokojną głowę i nie drżeć na myśl o komarach. Z kradzieżami lub innymi zagrożeniami też się nie spotkałam. Mauritius jest milusi pod każdym względem.
Kiedy jechać?
Pogoda idealna jest tu przez okrągły rok. Wycieczki w biurach podróży są dostępne sezonowo – od naszej jesieni do końca zimy. Właśnie dlatego podczas drugiego wyjazdu organizowaliśmy się sami (kwiecień), a pierwszy zaliczyłam z Rainbow (styczeń).
W kwietniu przytrafił nam się chyba jeden pochmurno-deszczowy dzień, ale to wszystko. Temperatura oscyluje tu w okolicach przyjemnych 27-30 stopni, a wieczory są konsekwentnie bardzo ciepłe.
Jeśli chodzi natomiast o turystów, to w szczycie sezonu (nasza zima) jest tu nadal bardzo luźno i w ogóle się tego szczytu nie odczuwa. Po sezonie jest już kompletny luz i to wyraźnie widać w hotelach.
Loty
Tu są dwie opcje: czarter lub lot z przesiadkami. Z oczywistych względów wygodniejszy jest czarter, bo to lot bezpośredni. Poprzednio miałam to szczęście, że leciałam biznes klasą i większość lotu po prostu przespałam. Trzeba sprawdzać ceny, bo czasem kupując wycieczkę dopłata do biznesu to np. 1000 zł, co w skali całości wydatków nie jest już takim dramatem.
W kwietniu żadne czartery nie były już dostępne, bo po prostu biura podróży w tym okresie nie sprzedają wycieczek na Mauritius, więc lecieliśmy przez Paryż najpierw Air France i w drugą stronę Air Mauritius. Organicznie hejtuję ogromne lotniska, bo czasem dwie godziny to mało, żeby się przetarabanić z jednego terminala na drugi, ale przy podróży, która trwa niemal dobę średnio sobie wyobrażam więcej przesiadek, niż jedna. Właśnie dlatego przy rezerwacji biletu warto zwrócić uwagę na czas pomiędzy lotami i wziąć zapas.
Info dla podróżujących z małymi dziećmi: wózek teoretycznie możecie oddać dopiero wsiadając do samolotu, ale to nie gwarantuje Wam otrzymania go na czas przesiadki (tak mieliśmy w drodze powrotnej). Air France wypożycza wózki na lotnisku, ale jeśli jest to nocny lot, to prawdopodobnie i tak nikogo nie będzie w punkcie informacji. Miejcie nosidło, bo bez tego odpadną Wam ręce.
No i kwestia dziecka w samolocie. Bobas leci za darmo i na długich lotach możecie zarezerwować tzw. bassinet. Takie podwieszane łóżeczko, które ma jeden plus i jeden minus – plus jest taki, że gwarantuje Wam miejsca w pierwszym rzędzie, gdzie jest znacznie więcej przestrzeni na nogi. Minus natomiast jest taki, że jak traficie na płaczącego dzidziusia w łóżeczku obok, to będziecie mieć pod górkę i cały samolot też, bo jak wiadomo dzidziusie lubią się wzajemnie nakręcać. Czasem lepszą opcją jest miły uśmiech do pani za kontuarem i zaklepanie sobie całego rzędu, bo dzięki temu maluch śpi między Wami w bezpiecznej odległości od innych płaczących maluchów. Przetrenowaliśmy obie opcje i wiem, że jeśli będzie taka możliwość (i uprzejmość z drugiej strony), to wolę cały rząd, niż łóżeczko. Bo na krótkich trasach leci po prostu na kolanach rodziców.
Transport
Przyznam, że nie korzystałam z transportu publicznego. W obu przypadkach wypożyczyliśmy samochód. W obu przypadkach transfer z i na lotnisko organizował hotel, w obu samochód wypożyczyliśmy w hotelu, bo ceny są takie same, jak w wypożyczalniach. Za coś niewielkiego z fotelikiem dla dziecka zapłacicie ok 110 – 120 zł za dobę.
Ruch jest tu lewostronny, ale jeżdżą spokojnie, więc na luzie sobie poradzicie nawet jeśli będzie to Wasza pierwsza przygoda z kierownicą po drugiej stronie.
Noclegi
Sprawdzone i godne polecenia mam dwa. Oba macie podlinkowane, więc możecie się przeklikać, obejrzeć zdjęcia i poczytać opinie.
Le Meridien
Tu spaliśmy za pierwszym razem. Hotel jest naprawdę duży, jest część dla rodzin z dziećmi, z tymi wszystkimi basenami, zjeżdżalniami i innymi atrakcjami, ale moja noga postanęła tam raz i to przypadkiem. Spaliśmy w części dla dorosłych i to był genialny wybór. Jest tu cicho, kameralnie, jest bardzo fajny basen z barem. Koniecznie rezerwujcie pokoje z widokiem na ocean, najlepiej na parterze, bo wprost z nich wyjdziecie do pięknego ogrodu z tymże właśnie basenem i piaszczystą plażą u stóp.
Hotel oferuje kilka niezłych restauracji, cały szereg atrakcji łącznie z masażami i sportami wodnymi. To tu byliśmy z Rainbow i bardzo dobrze wspominam ten wyjazd.
White Oaks Villas
To miejsce ogarnialiśmy sami. To nie hotel, raczej kameralny kompleksik apartamentów skupionych wokół basenu, tuż przy plaży. Mieszkanka są bardzo przyjemne, umeblowane w stylu kolonialnym, mają doskonale wyposażoną kuchnię, na każdym tarasie porządny gazowy grill. Chcieliśmy takich wakacji w klapkach, z zakupami w pobliskim warzywniaku czy na targu rybnym i wszystko to dostaliśmy. Kilka restauracji jest właściwie pod nosem, najbliższa za płotem. Plaża w tym miejscu jest przetykana kamieniami, ale sto metrów w bok jest już idealny piasek. A w drugą stronę przepiękny park ciągnący się wzdłuż plaży. Tu także wypożyczycie samochód na miejscu, obiekt w cenie pobytu organizuje też transfer z i na lotnisko. No i jest z nimi doskonały kontakt, wszystko co ustaliliśmy mailowo zostało zrealizowane.
Rekomenduję wybrać apartament na parterze z bocznym widokiem na ocean. Te mają najfajniejsze tarasy, wygodne kanapy i doskonały widok.
Koszty
No coż – to zależy. Głównie od tego jak tani lot upolujecie, choć przyzwoita cena to okolice 2 000 – 2 500 zł za osobę. Zależy też od noclegu, na jaki się zdecydujecie. Tu już sky is the limit. My ze wszystkim zamknęliśmy się w kwocie, którą wydalibyśmy w biurze podróży na podobny standard w wersji all inclusive i spędziliśmy na wyspie 10 dni. Można taniej, można drożej. Ceny w sklepach są zbliżone do polskich, spokojnie można też robić zakupy na małych przydrożnych straganach z zieleniną i targach rybnych. Supermarketów nie ma tu zbyt wiele, ale te większe są znakomicie zaopatrzone.
A tu jeszcze trochę zdjęć. Bo tu się robi miliony pięknych zdjęć!
Pozostałe wpisy z Mauritiusa, które na pewno Wam się przydadzą:
Pierwsze wrażenia z poprzedniego wyjazdu
Co dobrego jeść na wyspie
Miejsca absolutnie warte odwiedzenia – najciekawsze atrakcje
Wszystko, co mnie w tej wyspie urzekło
Pamiątki, które warto przywieźć do domu
Uff, strasznie długo wyszło. Ale mam nadzieję, że zainspirowałam Was do wakacji życia. Jestem przekonana, że ta wyspa Was zachwyci i będziecie chcieli wracać po więcej. Tego właśnie Wam życzę!
Magda
Spodobał Ci się wpis? To fajnie 🙂 Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję!