Wszyscy wiemy, że owoce są pryskane na potęgę. Ja mam ograniczone zaufanie i jak ktoś mi sprzedaje idealnie rumiane jabłko z naklejką “bio”, to wierzę mu umiarkowanie. Gdzie jest robak, ja się pytam?! A tak bardziej serio – sama woda to za mało. Ale zaraz sobie z tym poradzimy.
Są na rynku płyny do mycia warzyw i owoców, które są relatywnie drogie, zwłaszcza, że nie mają w składzie niczego, czego byśmy nie mieli w domu. Zresztą ich składy, na ogół oparte są na kwasach, więc owszem, usuwają większość bakterii takich jak Salmonella czy E.Coli, ale same bakterie to jeszcze nie wszystko. Bo jest jeden mały problemik – większość powszechnie używanych pestycydów jest oleistych. Z bardzo prostej przyczyny: żeby nie zmywał ich deszcz. I nie mówię teraz o woskach, od których świecą się jabłuszka na straganie, lecz o substancjach, których nie można ani zobaczyć, ani wyczuć. I tak naprawdę domową, tanią metodą możemy uzyskać dokładnie to samo, co otrzymamy używając drogich płynów, bo w ich składzie znajdziecie to samo, co we własnej kuchni.
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłyby warzywa i owoce wyhodowane w sposób naturalny – kto ma babcię z działką, ten wie. Smak nie ma sobie równych. Ale jak się nie da, to trzeba myć. Ostatecznie jabłko ze skórki obierzesz, ale z truskawkami może być trudniej. A wystarczy tylko woda i dwa podstawowe składniki, które każdy ma w kuchni. Dawno temu przeczytałam gdzieś o tej metodzie i od tej pory jestem jej wierna. Wy też będziecie, jak zobaczycie jakie to proste.
Krok 1
Najpierw musimy pozbyć się bakterii, czyli zrobić to, co robią te drogie płyny. Czyli stworzyć środowisko kwaśne. Najłatwiej użyć zwykłego octu, choć można sięgnąć po ocet jabłkowy czy winny. Tylko po co? Na litr wody wlewamy 100-150 ml octu i w takim roztworze myjemy warzywa i owoce.
Krok 2
Teraz czas na pestycydy. Te ulegają hydrolizie w środowisku zasadowym, które także tanio i szybko stworzymy w domu – do litra wody dodajemy łyżkę sody oczyszczonej, mieszamy do rozpuszczenia i myjemy w tym roztworze warzywa i owoce. Można je zostawić na kilka minut. Istnieje duża szansa, że na powierzchni wody pojawi się lekko tłusty film.
Krok 3
Warzywa i owoce płuczemy w czystej wodzie.
I już.
A jeśli chcecie się zabawić w małego ogrodnika, to tutaj pisałam o warzywach i owocach, które nie dość, że odrastają z resztek, to jeszcze można je przez cały rok hodować na parapecie i mieć w stu procentach ekologiczny mini warzywnik.
Magda
Uważasz ten artykuł za pomocny? To podaj dalej!
11 odpowiedzi
Czy można przechowywać roztwór wody i sody?
Nie mam pojęcia, ale soda jest tak tania, że nie ma sensu.
Tu nie chodzi o cenę ale o praktyczność. Mam dwa spryskiwacze- w jednym ocet a w druk bym chciała mieć ten roztwór. Wtedy raz dwa i sprawa załatwiona.
Soda nie miesza się trwale z wodą i już po chwili osadza się na dnie. Pewnie będzie zatykać spryskiwacz
Czy wszystkie warzywa i owoce można w ten sposób myć? Marchewki, seler, brokuły, winogrono, borówki, maliny – wszystko? Czy to wpływa na to, jak długo są świeże (myć wszystko od razu czy partiami)?
Tak, wszystko. Ja myję przed zjedzeniem.
A takie mycie najlepiej robić tuż przed jedzeniem czy można np. od razu po zakupach, żeby mieć jedno duże “pranie”? Bo się zastanawiam, jak z trwałością tych umytych owoców/warzyw… Nigdy nie myję rzeczy, które mają jeszcze trochę poleżeć, bo z doświadczenia wiem, że szybciej się psują, bez względu na to, czy w lodówce, czy gdzieś “na wierzchu”.
ja myje w płynie UNIWERSALNY KONCENTRAT NSP stosuje od lat jest bajeczny czuje smzk jabłka po umyciu płyn bez fosforanów ani azotanów
Z wierzchu można zmyć to co szkodliwe a co z tym co wyniknie w owoc warzywo Więc na ile wierzchnią warstw chroni i ile się przedostaje tej chemii do środka warzyw i owoców To mnie ciekawi
proponuję moczenie w EmFarmie firmy Probiotics http://www.ela29251.probiotics.pl Ja moczę również mięso tylko trochę dłużej aby bakterie zawarte w probiotyku zniwelowały pestycydy i inne chemiczne substancje
Nie jestem specjalistką, ale jabłka z drzew w ogrodzie moich rodziców czy babci nigdy nie są tak “tłuste” jak te z marketów.